Poznałam historię tych maluchów.
Jakaś k.rew bo inaczej nazwać nie można
zapakowała kociaki z kotką do pudełka i wyrzuciła przy przystanku. Próbowały się wydostać i gryzły pudło zobaczyła to córka kobiety której były i zabrała do domu.
Dzwoniła do schronu ale ten powiedział że koty to stworzenia wolnobytujące i ma je wypuścić!!! Dzwonili również do Gminy która jak dobrze zrozumiałam też się nie wykazała.
Teraz zaś chcą się że mną kontaktować chyba w celu czy ich nie zjadłam