» Śro gru 13, 2017 23:52
Jak pomóc mocno zestresowanej i chorej kotce?
Witam wszystkich miłośników kotów,
Potrzebuje waszej rady jak pomóc mojej kotce.Moj post będzie długi, ale w skrócie będzie ciężko opisać sytuacje.
Z 6 tygodni temu mój wspolokator przyprowadził do domu psa siostrzenicy. Miał się nim zaopiekować tylko Prze miesiąc. Moja kicia - Fionka od razu go wyczuła nawet nie schodząc na dol (mam pokój na gorze). Zjezyla sierść i się schowała pod łóżko. Pies ciągiem był u nas tylko tydzień. Trzymany był na dole a spał w garażu dobudowanym do domu. Po tygodniu przebywał u nas w kratkę,bo sąsiad zgodził się go przygarnąć na krotko. Fionka od tego czasu zrobiła się wystraszona i zestresowana. Od samego początku przestała schodzić na dol. Ciągle siedziała pod łóżkiem. Musiałam jej przynieść miseczki i kuwete do pokoju bo bała się wyjść z pokoju,całe dnie spędzała w moim pokoju. Straciła ta swoją zadziornosc w oczkach. Siedziała przy oknie i patrzyła na ogród. Kiedy widziała psa lub go słyszała to kulila się i uciekała pod łóżko albo na półkę. Fionka jest kotka wychodzaca także widziałam, że jest ciekawa tego,co ie dzieje na dworze,ale nie miała odwagi wyjść.
Psa juz nie ma od 30go listopada,ale Fionka dalej jest wystraszona i ciągle na czuwaniu. Widac,ze mocno to przezyla. Kilka razy udało mi się ją zwabic na dol jedzeniem. Odchodziłam od niej z miseczka I kierowałam się do kuchni. Kilka razy się udało. Wystraszona i niespokojna zeszła, zjadła i zaraz uciekła na górę. Potem był okres cofnięcia, czyli znowu nie chciała wyjść. Próbuje się z nią bawić ( dosłownie kilka razy pobawila się przez kilka chwil), przytulam ja, mówię do niej spokojnie itp,ale to daje marne efekty. Kiedy już była na dworze to na dwór wyszła do tej pory z 3 razy i to nie na długo. 1y raz wyszła na 10 minut, za 2im razem siedziała cały czas przy drzwiach a za 3im musiałam z ja wyjść pochodzić po ogrodzie. Wszędzie szła za mną. Owszem pobiegła po ogrodzie i powspinala się na drzewo jak ma w zwyczaju,ale ciągle nasluchiwala i rozgląda la się dookoła po czym zaraz pobiegła za mną by wejść do domu. Próbowałam ja wystawiać za okno by pochodziła po dachu bo tak lubi, ale zaraz chciała wchodzić do pokoju albo warczala jak ja wystawialam za okno. Widzę, że się nudzi i tęskni za tym,co na zewnątrz, ale boi się wychodzic a mi się serce kraje jak na to patrze. Chowa się jeszcze pod łóżko, ale częściej też spod niego wychodzi.
Dodatkowo się rozchorowala. Od prawie ponad tygodnia zabieram ja do klinki co kilka dni na kolejne badania. Zaczęło się od tego,że przestała jeść i pić, siedziała w kącie ze spuszczona główka, smutna,syczala na mnie nie nie pozwalała się dotykać,zwymiotowala kilka razy i zaczęła jeść zwirek nawet po zmianie na drewniany. Okazało się, że miała 40.03 stopni gorączki, duze odwodnienie,straciła 1kg w 3 tygodnie. Dostała antybiotyki i przeciwzapalne. I kroplowke. Plus badanie krwi i rentgen ktore niczego nie wykrylo. Badanie na 2 kocie choroby. Nic. Leki Pomogły,ale na krotko. Temp. Spadła do 39.08. Kolejna wizyta i gorzej. Temperatura pomimo leków wzrosła do 40.09. Powiększone organy. Bledsze dziąsła. Choć wrócił jej apetyt i wydawała się zywsza. Kolejne badanie krwi( tym razem wyszło, że ma anemie), zmiana leków, sterydy, ultrasonograf?. Powiększone węzły chlonne i śledziona. Dalej biopsja ( wyniki za 2 dni). Nie jest dobrze Bidula jest ogolona w różnych miejscach. Juz nawet nie protestuje jak zwykle,gdy po raz kolejny wkładam ja do kontenera. Chyba jest juz tym zmęczona i dodatkowo zestresowana..od kilku dni spędza czas na dole,nie przychodzi do mnie do pokoju. Niestety sprawdzam ja co jakiś czas i znając jej rutynę obawiam się, że od dłuższego czasu nie spi widać, że jest zmęczona bo zamyka oczka,ale nie kładzie się w pozycji relaksującej tylko czuwa.
Macie jakieś rady? Łzy mi się cisną do oczu jak na nią patrze. Jest mi jej strasznie szkoda i nie wiem,jak jej pomóc. Jeszcze do niedawna była zadziorna kotka, dość wesoła, lubiąca wychodzić na dwór z dużym apetytem. Teraz całkowite prEciwienstwo.
Wypralam pokrowce na sofę i poduszki, odkurzane było kilka razy,umylam podłogi z dodatkiem octu i wysypalam na dywan dużo sody oczyszczonej (podobno to pomaga pozbyć się zapachu psa). Jak jej pomóc zrozumieć, że nie ma już zagrożenia i nie musi się już bać?
Czasami przychodzi do nas bezpanski mlody kot,którego dokarmiamy i zostaje na kilka godzin,jego zapach tez jest w domu,ale Fionka po jakimś czasie nauczyła się go ignorowac. Może w tej obecnej sytuacji to już jest dla niej za dużo?
Zastanawiam się nad.przeprowadzka, ale nie wiem,czy to nie będzie dla niej większy dodatkowy stres,zważywszy teraz kiedy jest chora? Bidula jest w stresie od ponad 6iu tygodni pies,kontener,weterynarz.
Zastanawiałam się nad koci psychologiem,bo ja chyba nie jestem.w stanie jej pomoc
Dziekuje wam.za wszelkie rady