Mam ogromną prośbę o pomoc kogoś z Opola lub w okolic.
Na Zamojszczyżnie dziewczyny uratowały ogromne stado bezdomnych kotów żyjących w lesie
Sterylki, kastracje, znalazły im domy tymczasowe i zapewniły leczenie. Ogłaszają do adopcji.
Wśród nich jest kotka z nowotworem ucha, już po operacji,ale nie wiadomo jak choroba będzie nadal przebiegać, w tym stanie nie ma szans na dom stały i nie może przecież zostać w klatce w lecznicy.
Opiekę kotce zaoferowało kocie hospicjum w Opolu
Teraz tylko problem z transportem.
Jest szansa, że zaprzyjażniony TIR będzie jechał w ten lub kolejny czwartek Zmość-Wrocław. Czy ktoś byłby w stanie podjechać na zjazd z autostrady lub jakiś parking w okolicy, odebrać kotkę i odwieź ją do hospicjum w Opolu?
Strasznie potrzebna pomoc, żeby dograć to wszystko.
A to relacja osoby,która te koty ratowała
Kotka z nowotworem ucha została przywieziona w październiku z opuszczonego gospodarstwa w lesie razem z 24 innymi kotami. Koty zostały poumieszczane w przychodnich, część z nich pojechała do Warszawy pod opiekę pani Hanny Roszkowskiej, dla kilku dzikich kotów Chełmska Straż Ochrony Zwierząt znalazła odpowiednie miejsca ( gospodarstwa, stadnina koni), gdzie po sterylizacji zostały wypuszczone, kilka kotów pojechało od razu do domów stałych . W tej chwili w przychodni przebywają już tylko dwie bure kotki, ok. 2 letnie, w tym właśnie ta ze zdiagnozowanym nowotworem złośliwym ucha. Guz został usunięty, ucho zagoiło się ładnie, kotka normalnie funkcjonuje, tyle,że boi się ludzi. W związku z tym ,że czeka na nią miejsce w hospicjum dla kotów w Opolu chciałabym, aby jak najszybciej tam pojechała, tym bardziej że obecnie mieszka w szpitalnej klatce.
Nie mam aktualnego jej zdjęcia ze szpitala. Widać ją na zdjęciu załączonym, zrobionym w szopie w dniu łapania, jest to któraś bura.
Ucho było zakrwawione, byłam przekonana,że od świerzbu, jednak okazało się,że to nowotwór.
I zdjęcia