Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
marcin800 pisze:Koty są podobne ...Ja sam planuję w najbliższą sobotę i niedzielę wyłapać chociaż jednego jeszcze kotka tego roku - owszem ja poznam tego kocurka wykastrowanego , ale co by było gdyby kocur był wyłapany w tym samym celu przez inną osobę ...
Jakie są wasze doświadczenia w podobnych lub takich samych przypadkach powyżej opisanych , no i czy takie zaświadczenie powinno być mi okazane .Kot niby wszystko miał wykonane ,a więc ma ufać bezgranicznie w dobroć ludzkiego serca , czy też domagać się zwykłej formalności , która z mojego punktu widzenia powinna sama w sobie być .
Blue pisze:Wiesz co, nie sądzę by lekarz robił taki przekręt by nie kastrować kota którego na kastrację przyjął. Jest to sprawa tak prosta do udowodnienia i zrobienia dymu że nawet najgłupszy, pazerny wet by tego nie brał pod uwagę bo nie miałby żadnego tłumaczenia.
Jeśli chodzi o szczepienia, odrobaczanie, odpchlenie - żaden papierek Ci tego nie zagwarantuje o ile przy zabiegu nie byłeś.
Tu faktycznie jest pewne pole do manewru gdyby wet miał chęć robić przekręty - ale na to tak naprawdę wpływu nie masz żadnego.
Jednak już samo wykastrowanie dla kota wolnożyjącego to ogromne zwiększenie szans na dłuższe życie i zmniejszenie populacji kotów.
Możesz się postarać o dokumentację argumentując to chęcią szukania kotu domu - nawet gdyby robili Ci trudność z jej wydaniem z jakiegoś powodu.
Jednak myślę że dobrze by było gdybyś troszkę tą swoją nieufność i podejrzliwość w tym wypadku troszkę trzymał w ryzach bo widzę że mocno się tym nakręcasz i wietrzysz różne spiski - bo jednak możliwość darmowej kastracji to fajna sprawa i gdy nadmiernie pójdziesz na noże zbyt emocjonalnym podejściem do sprawy - to może się okazać że nie będziesz mógł z tego korzystać. Pogadaj z osobą ze stowarzyszenia z którą się kontaktujesz na spokojnie. Nie mów że nie wierzysz że kot został wykastrowany - tylko powiedz że potrzebujesz tej dokumentacji bo chcesz się jak najlepiej kotami zajmować, chcesz mieć to na papierku, chcesz wiedzieć czym były zaszczepione, odrobaczone, mieć zaświadczenie że są wykastrowane. Może uda się kotom znaleźć dom, a może będzie to ważne gdyby zaszła potrzeba skorzystania z pomocy innego lekarza.
Tak z ciekawości dopytam sie jeszcze - w pierwszym poście piszesz że koty którymi się od miesiąca opiekujesz mają " nawet zapas leków od wszelakich złych przygód". Co przez to rozumiesz?
marcin800 pisze:Tu nie chodzi o "nakręcanie się" po prostu dziś dużo jest fundacji i organizacji , które nie pełnią swojej roli ,a to co robią niejednokrotnie jest sprzeczne z obowiązującym prawem .Nie wietrze też spisków - ja lubię mieć klarowną i oczywistą sytuacje ,a kiedy jej nie ma - wyobraznia ,a czasem doświadczenie życiowe podpowiada ,że tu może być coś nie tak ...
OKI pisze:marcin800 pisze:Tu nie chodzi o "nakręcanie się" po prostu dziś dużo jest fundacji i organizacji , które nie pełnią swojej roli ,a to co robią niejednokrotnie jest sprzeczne z obowiązującym prawem .Nie wietrze też spisków - ja lubię mieć klarowną i oczywistą sytuacje ,a kiedy jej nie ma - wyobraznia ,a czasem doświadczenie życiowe podpowiada ,że tu może być coś nie tak ...
Z całym szacunkiem, ale jak na człowieka, który lubi mieć klarowną i oczywistą sytuację, to usiłujesz ją "wyklarować" trochę za późno, bo po czasie i z całą pewnością w nieodpowiednim miejscu. Rozmawiałeś w ogóle na ten temat z organizacją, która kota kastrowała? Tak na spokojnie - spytałeś, czy jest dokumentacja leczenia i czy mogą wystawić zaświadczenie o kastracji?
Czy też z góry wyszedłeś z założenia, że "jest dużo fundacji i organizacji, które nie pełnią swojej roli [...]"? Tak na marginesie - wiesz to z doświadczenia, czy z internetu?
Bo z Twojego doświadczenia wynika, że akurat ta fundacja pełni swoją rolę - zabrali kota, wykastrowali i wypuścili dbając o to, żebyś był przy tym obecny, udzielili informacji o wykonanych zabiegach. Już samo to dobrze świadczy o tej organizacji.
Zarówno weci, jak i fundacje - zwłaszcza korzystające z miejskich/gminnych dotacji, prowadzą stosowną dokumentację dotyczącą kastracji kotów bezdomnych.
I z pewnością weci wystawiają stosowne zaświadczenia. Tylko... kastrując kota w ramach funduszy dla kotów bezdomnych/wolnożyjących kastruje się kota, którego właścicielem jest miasto/gmina lub organizacja, która ostatecznie ten zabieg finansuje. A wszelkie kwity trafiają do właściciela (i płatnika) - tak po prostu.
Natomiast nie spotkałam się, żeby były jakiekolwiek problemy z uzyskaniem dokumentacji leczenia kota wolnożyjącego, jeśli taka była potrzebna np. do dalszego leczenia lub przy adopcji. Karmiciele zazwyczaj nie potrzebują kwitów dla kotów, które wracają do środowiska, więc nikt takowych nie wystawia z automatu, choćby po to, żeby oszczędzić na "papierologii". Ale nie sądzę, żebyś miał problem z uzyskaniem odpowiednich papierów, bo tak. Natomiast fajnie by było, jakbyś porozmawiał o tym na spokojnie z organizacją, która zabiegi robiła - nie zakładając z góry żadnych przekrętów czy machlojek.
Brak nacięcia ucha jest błędem, ale to także należy wyjaśnić na spokojnie - z organizacją, która zabieg organizowała.
Coraz rzadziej zdarzają się weci lub organizacje odmawiające "z założenia" nacięcia ucha, natomiast z mojego doświadczenia wiem, że takie "braki" się zdarzają - najczęściej przez zwykłe przeoczenie, szczególnie w przypadku kocurów, gdzie zabieg jest bardzo szybki, a narkoza krótka. Nie powinno tak być, ale się zdarza - tzw. ludzki błąd. W przypadku kotów, które mają stałą i regularną opiekę można to nacięcie uzupełnić kiedyś w przyszłości, jeśli będzie okazja, np. przy robieniu porządków z zębami lub innym zabiegu wymagającym znieczulenia.
marcin800 pisze:Z doświadczenia niestety wiem ,że co najmniej kilka fundacji nie spełnia swojej roli .W kwestii zaś wiedzy z internetu ,to przecież jest prowadzonych kilka postępowań karnych wobec założycieli fundacji , które wyłudzały pieniądze dokonując przy tym licznych oszustw .Jeszcze raz .Nie wrzucam wszystkich do jednego worka ale wychodzę założenia ,że skoro płatnikiem organizacji jest miasto lub gmina , to mam prawo do wszelakiej informacji na temat wydatkowania pieniędzy - płynie to wprost z najważniejszej ustawy zasadniczej w kraju - Konstytucji RP
marcin800 pisze:Pytałem się o dokumentacje przy pierwszym kocie jaki ode mnie został zabrany , nie otrzymałem nic .
Czy rozmawiałem z organizacją - tak , ale jak powyżej zaświadczenia nie otrzymałem .
Wczoraj wyłapałem kotkę i w najbliższą sobotę ją odbiorę - już mam zapewnienie ,że kotkę wypuszczę w obecności Straży Miejskiej
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 215 gości