Kocia kartoteka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 07, 2017 14:21 Kocia kartoteka

Witam ...

Zakładam swój drugi post na tym forum i muszę w woli wstępu powielić informacje przeze mnie już opisane w poście " kocie jedzenie"

Od ponad miesiąca dokarmiam w lokatorskim ogródko wolno żyjące koty , którym stworzyłem dobre warunki do przetrwania nadchodzącej zimy. Ocieplony " koci domek " , pełna miska jedzenia i wiele innych rzeczy ,a takich jak witaminy czy też świeżę mięsko ,a nawet zapas leków od wszelakich złych przygód ...
Od początku mam również na uwadze, aby kociaki wykastrować - sterylizować .

Jednego z 4 kotów już udało mi się wyłapać , gdzie wówczas po kota stawił się pracownik stowarzyszenia pro zwierzęcego , który ode mnie kota zabrał ,a następnie wykastrowanego po 4 dniach w mojej obecności wypuścił .Akcje sterylizacji / kastracji refunduje miasto po przez organizacje pro zwierzęcą ...

Teraz chwilę o mnie .Jestem osobą z natury dość podejrzliwą , nieufną - po prostu mam kocią naturę .Moja nieufność jest takowa ,że od organizacji pro zwierzęcej nie otrzymałem żadnego zaświadczenia ( wiem ,że nie jestem opiekunem tych kotów ,a jedynie karmicielem ) świadczącego ,że lekarz weterynarii przeprowadził zabieg na kocie , którego celem wykastrowania im oddałem .Pracownik rzeczowego stowarzyszenia poinformował mnie tylko ,że kot został odpchlony , odrobaczony ,zaszczepiony i wykastrowany - ale to tylko jego słowa ...
Dla mnie wiarygodnym jest zaświadczenie z pieczęcią lekarską , gdzie wszystko jest opisane , no i moje pytanie ,czy mam prawo jako karmiciel do takiej adnotacji medycznej .Pytanie kolejne .Kocur który do mnie wrócił - nie ma przyciętego uszka ( końcówki ucha )
Koty są podobne ...Ja sam planuję w najbliższą sobotę i niedzielę wyłapać chociaż jednego jeszcze kotka tego roku - owszem ja poznam tego kocurka wykastrowanego , ale co by było gdyby kocur był wyłapany w tym samym celu przez inną osobę ...

Jakie są wasze doświadczenia w podobnych lub takich samych przypadkach powyżej opisanych , no i czy takie zaświadczenie powinno być mi okazane .Kot niby wszystko miał wykonane ,a więc ma ufać bezgranicznie w dobroć ludzkiego serca , czy też domagać się zwykłej formalności , która z mojego punktu widzenia powinna sama w sobie być .

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Czw gru 07, 2017 21:02 Re: Kocia kartoteka

Nie wiem jak to jest w przypadku bezdomniaków dlatego mogę się mylić, ale myślę, że tajemnica lekarska tutaj nie obowiązuje, bo kot nie należy ani do Ciebie ani nie jest pod opieką fundacji. Jakbyś się przeszedł /zadzwonił do tej lecznicy to raczej bez problemów uzyskałbyś taką informację oraz wydruk. O ile wiesz jaka to lecznica.
Jednak zaznaczę: mogę się mylić.

Gdybym ja była na Twoim miejscu poszłabym po wydruk, bo skoro dokarmiam i widzę koty regularnie to chciałabym wiedzieć czy chociażby zabieg przeszedł bez komplikacji i wszystko się goi jak należy. W razie (odpukać) jakichkolwiek bied wiedziałabym też do, którego veta wpierw się udać.

Chikita

 
Posty: 6317
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Czw gru 07, 2017 21:26 Re: Kocia kartoteka

marcin800 pisze:Koty są podobne ...Ja sam planuję w najbliższą sobotę i niedzielę wyłapać chociaż jednego jeszcze kotka tego roku - owszem ja poznam tego kocurka wykastrowanego , ale co by było gdyby kocur był wyłapany w tym samym celu przez inną osobę ...

Jakie są wasze doświadczenia w podobnych lub takich samych przypadkach powyżej opisanych , no i czy takie zaświadczenie powinno być mi okazane .Kot niby wszystko miał wykonane ,a więc ma ufać bezgranicznie w dobroć ludzkiego serca , czy też domagać się zwykłej formalności , która z mojego punktu widzenia powinna sama w sobie być .


Koty koniecznie powinny mieć oznakowane ucho.
Sytuacja, o której myślisz, że ktoś inny złapie kota, którego karmisz, jest jak najbardziej możliwa.
Koty jadają w różnych miejscach i inna osoba też może pomyśleć o kastracji.
Poproś o przycięcie ucha przy kastracji następnego.
Szczególnie w przypadku kotek to absolutnie konieczne.

Jeśli chodzi o pewność, że kot został wykastrowany, to jak zaufasz zaświadczeniu?
Poproś wolontariusza, żeby Ci powiedział, gdzie koty są kastrowane i sprawdź osobiście.
Lub sam zacznij zawozić koty na kastracje.
Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale w Warszawie karmiciele mogą to robić.

Kilka dobrych lat pomagałam karmicielom łapać koty i woziłam je na kastracje.
Nigdy żaden opiekun nie poprosił mnie o zaświadczenie.
Choć przyznam, że raz spotkałam się z podejrzeniem, że lekarz, który tnie na talony na pewno oszukuje.
To znaczy pieniądze bierze, a kotów nie kastruje.
Podejrzenie było zupełnie bezpodstawne.

Edit.
Jeszcze coś mi przyszło do głowy.
W zależności od stopnia oswojenia może zdołasz podejrzeć podogonie wykastrowanego kocurka.
Pełnojajeczny kocur ma wybitnie odznaczające się jajka.
Trudno przegapić. :twisted:
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14195
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Sob gru 09, 2017 5:58 Re: Kocia kartoteka

Dziękuje za odpowiedz.
Rzeczywiście koty powinny być znakowane w ten sposób , o którym piszesz ...

Jak zaufam zaświadczeniu ?
Mając pisemne zaświadczenie , mam większą pewność - nigdy 100%
Idąc tokiem nader przesadnych podejrzeń zakładamy ,że weterynarz jest nieuczciwy i tak naprawdę żadnej kastracji / sterylizacji nie ma.
Tak więc lekarz podpada pod zbieg przestępstw polegających na oszustwie - no bo przecież pieniądze od miasta za rzekomą sterylizacje wziął ,a w dodatku poświadczył nieprawdę w dokumencie ,a więc w ów zaświadczeniu które by otrzymał .
Owszem zarzuty te są w przypadku dzikiego kota praktycznie niemożliwe do udowodnienia ,ale w przypadku pewnego splotu zdarzeń , nie są one wykluczone.
Tak więc pytaniem retorycznym jest - czy lekarz za talony będzie ryzykował ?

Proszę mi wybaczyć za być może przesadną podejrzliwość ale zająłem się kotkami bo było mi ich strasznie żal. Stworzyłem i zbudowałem dla nich " koci domek" ,zakupiłem legowisko , koce polarowe , karmy , leki i suplementy witaminowe ,a od miasta bezpłatnie otrzymałem karmę .Wystosowałem również do władz miasta pismo w trybie kodeksu postępowania administracyjnego , w którym podniosłem najważniejsze problemy osób dokarmiających kociaki z terenu mojego miasta ( kilka życzliwych osób poznałem ).
Reasumując .W ostatnich niespełna dwóch miesiącach poświęciłem dla kotów które dokarmiam : sporo czasu ,energii i nie mało też pieniędzy - nie żałuję w żadnym stopniu tego .Jednak zajmując się tymi kociakami chciałbym mieć dużo większą pewność ,że koty tymczasowo powierzam organizacji pro zwierzęcej : zostały wykastrowane , odpchlone ,odrobaczone itd...

Dlatego ja się będę domagał takiego zaświadczenia


Koty koniecznie powinny mieć oznakowane ucho.
Sytuacja, o której myślisz, że ktoś inny złapie kota, którego karmisz, jest jak najbardziej możliwa.
Koty jadają w różnych miejscach i inna osoba też może pomyśleć o kastracji.
Poproś o przycięcie ucha przy kastracji następnego.
Szczególnie w przypadku kotek to absolutnie konieczne.

Jeśli chodzi o pewność, że kot został wykastrowany, to jak zaufasz zaświadczeniu?
Poproś wolontariusza, żeby Ci powiedział, gdzie koty są kastrowane i sprawdź osobiście.
Lub sam zacznij zawozić koty na kastracje.
Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale w Warszawie karmiciele mogą to robić.

Kilka dobrych lat pomagałam karmicielom łapać koty i woziłam je na kastracje.
Nigdy żaden opiekun nie poprosił mnie o zaświadczenie.
Choć przyznam, że raz spotkałam się z podejrzeniem, że lekarz, który tnie na talony na pewno oszukuje.
To znaczy pieniądze bierze, a kotów nie kastruje.
Podejrzenie było zupełnie bezpodstawne.

Edit.
Jeszcze coś mi przyszło do głowy.
W zależności od stopnia oswojenia może zdołasz podejrzeć podogonie wykastrowanego kocurka.
Pełnojajeczny kocur ma wybitnie odznaczające się jajka.
Trudno przegapić. :twisted:[/quote]

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Sob gru 09, 2017 7:35 Re: Kocia kartoteka

Zdecydowanie i kota i kotke (jest szansa jeśli były zrobione niedawno), że poznasz zwlaszcza jesli sa wobec Ciebie ufne. Wystarczy że podejdzie i sie odwroci.

Nie wiem skad jesteś ale poszukaj informacji czym sie zajmuje ta wasza organizacja prozwierzęca. Normalna jeszcze bedzie sie cieszyc ze kota złapałes a im zostaje tylko obsługa kastracji. ;)
Brak nacięcia ucha czasami sie zdarza nawet jak się zaznaczy żeby weterynarz to zrobil.
Obrazek

pchełeczka

 
Posty: 1691
Od: Pt kwi 13, 2012 14:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 09, 2017 9:23 Re: Kocia kartoteka

Jestem z Tychów woj. śląskie

Wczoraj troszku wygłodziłem kociaki z myślą ,że dziś jednego wyłapie na tuńczyka w sosie własnym , no i się udało ...

2 -godziny temu została wyłapana kotka .Wiem ,że ta kotka ma dwa młode kociaki - trudno mi wskazać ile mają miesięcy ( myślę ,że ok 6 m-cy)
Przykrym dziś dla mnie było patrzeć jak młody kociak jakby na ratunek swojej matce przybył pod samą klatkę , ocierał się o nią i swoim językiem jakby komunikował się z uwięzioną matką .Kotka chciałem zwabić do transportera ,aby mógł z matką jechać do weterynarza i do " kociego domku" z nią też za tydzień wrócić ,ale nie udało się ...

Wspomniana kotka , która dziś została wyłapana jest dość mocno oswojona .Sąsiad dziś mi powiedział ,że mimo ,że jedzenie w pobliżu" kocim domku" było ,ta przychodziła pod klatkę schodową bloku i miauczała - jakby prosiła ,żeby ją wpuścić .
Ostatnio ,a w ubiegłym tygodniu kotka ta przechodziła koci katar ale po podaniu jej leków dziś było znacznie z nią lepiej , myślę nawet ,że katar koci ustąpił .

" Koci domek" zrobiłem właśnie dla tej kotki , która ponadto jest znana niemal wszystkim sąsiadom , którzy tak jak ja ją dokarmiają .Nie przewidziałem tylko jednego ,że kotka sprowadzi kolegów do swojego domku i teraz dokarmiam 4 -koty ...

Co do adnotacji weterynaryjnej - muszę ją otrzymać .Miasto płaci ,a więc w tym i ja jako podatnik , dlatego też będę się domagał pełnej dokumentacji .

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Nie gru 10, 2017 12:16 Re: Kocia kartoteka

Jak ma 6 mcy to traktuj go jak doroslego aczkolwiek mlodego kota. To nie jest juz wiek kiedy koty potrzebuja matki.
Obrazek

pchełeczka

 
Posty: 1691
Od: Pt kwi 13, 2012 14:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 10, 2017 12:33 Re: Kocia kartoteka

Wiesz co, nie sądzę by lekarz robił taki przekręt by nie kastrować kota którego na kastrację przyjął. Jest to sprawa tak prosta do udowodnienia i zrobienia dymu że nawet najgłupszy, pazerny wet by tego nie brał pod uwagę bo nie miałby żadnego tłumaczenia.
Jeśli chodzi o szczepienia, odrobaczanie, odpchlenie - żaden papierek Ci tego nie zagwarantuje o ile przy zabiegu nie byłeś.
Tu faktycznie jest pewne pole do manewru gdyby wet miał chęć robić przekręty - ale na to tak naprawdę wpływu nie masz żadnego.
Jednak już samo wykastrowanie dla kota wolnożyjącego to ogromne zwiększenie szans na dłuższe życie i zmniejszenie populacji kotów.

Możesz się postarać o dokumentację argumentując to chęcią szukania kotu domu - nawet gdyby robili Ci trudność z jej wydaniem z jakiegoś powodu.
Jednak myślę że dobrze by było gdybyś troszkę tą swoją nieufność i podejrzliwość w tym wypadku troszkę trzymał w ryzach bo widzę że mocno się tym nakręcasz i wietrzysz różne spiski - bo jednak możliwość darmowej kastracji to fajna sprawa i gdy nadmiernie pójdziesz na noże zbyt emocjonalnym podejściem do sprawy - to może się okazać że nie będziesz mógł z tego korzystać. Pogadaj z osobą ze stowarzyszenia z którą się kontaktujesz na spokojnie. Nie mów że nie wierzysz że kot został wykastrowany - tylko powiedz że potrzebujesz tej dokumentacji bo chcesz się jak najlepiej kotami zajmować, chcesz mieć to na papierku, chcesz wiedzieć czym były zaszczepione, odrobaczone, mieć zaświadczenie że są wykastrowane. Może uda się kotom znaleźć dom, a może będzie to ważne gdyby zaszła potrzeba skorzystania z pomocy innego lekarza.

Tak z ciekawości dopytam sie jeszcze - w pierwszym poście piszesz że koty którymi się od miesiąca opiekujesz mają " nawet zapas leków od wszelakich złych przygód". Co przez to rozumiesz?

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie gru 10, 2017 14:11 Re: Kocia kartoteka

W odpowiedz ...

Tu nie chodzi o "nakręcanie się" po prostu dziś dużo jest fundacji i organizacji , które nie pełnią swojej roli ,a to co robią niejednokrotnie jest sprzeczne z obowiązującym prawem .Nie wietrze też spisków - ja lubię mieć klarowną i oczywistą sytuacje ,a kiedy jej nie ma - wyobraznia ,a czasem doświadczenie życiowe podpowiada ,że tu może być coś nie tak ...

Piszesz ,że nie sądzisz aby weterynarz robił taki przekręt ale zapominasz napisać ,że jest to kot dziki , nie ma opiekuna ,a w tym przypadku ciężko byłoby czynić zarzuty weterynarzowi - jest to owszem możliwe .

Ja nie mam emocjonalnego stosunku..., ale nawet gdybym poszedł na " przysłowiowe noże" ze swoją podejrzliwością ,to w żaden sposób stowarzyszenie nie mogłoby ograniczać przypisanego przez ustawodawcę prawa .Jeszcze raz przypomnę ,że ustawodawca nałożył na każdą gminę i miasto obowiązek opieki nad wolno żyjącymi zwierzętami .Znam budżet miasta wydany na dane cele : sucha i mokra karma , budki kocie , opieka weterynaryjna .Mając to na uwadze stwierdzić należy ,że stowarzyszenie to , nie działa w 100 % - pro publico bono ,a skoro pobiera pieniądze od miasta , to ja również drobną cegiełkę do puli wnoszę .

Jakie mam leki .Posiadam kilkanaście suplementów diety opartych na minerałach i witaminach ,zaś na ewentualny nawrót kociego kataru jestem dysponentem sporej dawki leku o nazwie Unidox , Clavaseptin oraz 5 opakowań Doxycyclinum ( to samo co Unidox)

Owszem to ,że mam dostęp niemal do każdego leku wydanego na receptę ,nie oznacza ,że koty faszeruje chemią .Nie jestem lekarzem weterynarii ale koci katar jestem wstanie rozpoznać i sam swoim zasobem leków wyleczyć , zaś na inne schorzenia musiałbym zasięgnąć opinii i porady lekarza weterynarii.


Blue pisze:Wiesz co, nie sądzę by lekarz robił taki przekręt by nie kastrować kota którego na kastrację przyjął. Jest to sprawa tak prosta do udowodnienia i zrobienia dymu że nawet najgłupszy, pazerny wet by tego nie brał pod uwagę bo nie miałby żadnego tłumaczenia.
Jeśli chodzi o szczepienia, odrobaczanie, odpchlenie - żaden papierek Ci tego nie zagwarantuje o ile przy zabiegu nie byłeś.
Tu faktycznie jest pewne pole do manewru gdyby wet miał chęć robić przekręty - ale na to tak naprawdę wpływu nie masz żadnego.
Jednak już samo wykastrowanie dla kota wolnożyjącego to ogromne zwiększenie szans na dłuższe życie i zmniejszenie populacji kotów.

Możesz się postarać o dokumentację argumentując to chęcią szukania kotu domu - nawet gdyby robili Ci trudność z jej wydaniem z jakiegoś powodu.
Jednak myślę że dobrze by było gdybyś troszkę tą swoją nieufność i podejrzliwość w tym wypadku troszkę trzymał w ryzach bo widzę że mocno się tym nakręcasz i wietrzysz różne spiski - bo jednak możliwość darmowej kastracji to fajna sprawa i gdy nadmiernie pójdziesz na noże zbyt emocjonalnym podejściem do sprawy - to może się okazać że nie będziesz mógł z tego korzystać. Pogadaj z osobą ze stowarzyszenia z którą się kontaktujesz na spokojnie. Nie mów że nie wierzysz że kot został wykastrowany - tylko powiedz że potrzebujesz tej dokumentacji bo chcesz się jak najlepiej kotami zajmować, chcesz mieć to na papierku, chcesz wiedzieć czym były zaszczepione, odrobaczone, mieć zaświadczenie że są wykastrowane. Może uda się kotom znaleźć dom, a może będzie to ważne gdyby zaszła potrzeba skorzystania z pomocy innego lekarza.

Tak z ciekawości dopytam sie jeszcze - w pierwszym poście piszesz że koty którymi się od miesiąca opiekujesz mają " nawet zapas leków od wszelakich złych przygód". Co przez to rozumiesz?

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Nie gru 10, 2017 14:21 Re: Kocia kartoteka

Fundacje i organizacje - zakladam że masz na mysli toz opierają się przede wszystkim o wolontariat. Robi ile mogą za darmo. Koszty dotyczą przede wszystkim kkosztów weterynaryjnych w przypadku kastracji bezdomniakow. Za darmo też nikt sie w szpitaliku po kastracji nimi nie zajmuje. Jak są w fundacji to opiekę maja za darmo ze strony wolontariusza ale jedzenie, żwirek nadal kosztują. Woda i środki do mycia i dezynfekcji tak samo. Pojedz do fundacji i sie zaangazuj bardziej to przestaniesz wszędzie węszyc spiski bo to zwyczajnie większość fundacji i ich wolontariuszy obraża.
Obrazek

pchełeczka

 
Posty: 1691
Od: Pt kwi 13, 2012 14:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 10, 2017 14:57 Re: Kocia kartoteka

marcin800 pisze:Tu nie chodzi o "nakręcanie się" po prostu dziś dużo jest fundacji i organizacji , które nie pełnią swojej roli ,a to co robią niejednokrotnie jest sprzeczne z obowiązującym prawem .Nie wietrze też spisków - ja lubię mieć klarowną i oczywistą sytuacje ,a kiedy jej nie ma - wyobraznia ,a czasem doświadczenie życiowe podpowiada ,że tu może być coś nie tak ...

Z całym szacunkiem, ale jak na człowieka, który lubi mieć klarowną i oczywistą sytuację, to usiłujesz ją "wyklarować" trochę za późno, bo po czasie i z całą pewnością w nieodpowiednim miejscu. Rozmawiałeś w ogóle na ten temat z organizacją, która kota kastrowała? Tak na spokojnie - spytałeś, czy jest dokumentacja leczenia i czy mogą wystawić zaświadczenie o kastracji?
Czy też z góry wyszedłeś z założenia, że "jest dużo fundacji i organizacji, które nie pełnią swojej roli [...]"? Tak na marginesie - wiesz to z doświadczenia, czy z internetu?
Bo z Twojego doświadczenia wynika, że akurat ta fundacja pełni swoją rolę - zabrali kota, wykastrowali i wypuścili dbając o to, żebyś był przy tym obecny, udzielili informacji o wykonanych zabiegach. Już samo to dobrze świadczy o tej organizacji.

Zarówno weci, jak i fundacje - zwłaszcza korzystające z miejskich/gminnych dotacji, prowadzą stosowną dokumentację dotyczącą kastracji kotów bezdomnych.
I z pewnością weci wystawiają stosowne zaświadczenia. Tylko... kastrując kota w ramach funduszy dla kotów bezdomnych/wolnożyjących kastruje się kota, którego właścicielem jest miasto/gmina lub organizacja, która ostatecznie ten zabieg finansuje. A wszelkie kwity trafiają do właściciela (i płatnika) - tak po prostu.
Natomiast nie spotkałam się, żeby były jakiekolwiek problemy z uzyskaniem dokumentacji leczenia kota wolnożyjącego, jeśli taka była potrzebna np. do dalszego leczenia lub przy adopcji. Karmiciele zazwyczaj nie potrzebują kwitów dla kotów, które wracają do środowiska, więc nikt takowych nie wystawia z automatu, choćby po to, żeby oszczędzić na "papierologii". Ale nie sądzę, żebyś miał problem z uzyskaniem odpowiednich papierów, bo tak. Natomiast fajnie by było, jakbyś porozmawiał o tym na spokojnie z organizacją, która zabiegi robiła - nie zakładając z góry żadnych przekrętów czy machlojek.


Brak nacięcia ucha jest błędem, ale to także należy wyjaśnić na spokojnie - z organizacją, która zabieg organizowała.
Coraz rzadziej zdarzają się weci lub organizacje odmawiające "z założenia" nacięcia ucha, natomiast z mojego doświadczenia wiem, że takie "braki" się zdarzają - najczęściej przez zwykłe przeoczenie, szczególnie w przypadku kocurów, gdzie zabieg jest bardzo szybki, a narkoza krótka. Nie powinno tak być, ale się zdarza - tzw. ludzki błąd. W przypadku kotów, które mają stałą i regularną opiekę można to nacięcie uzupełnić kiedyś w przyszłości, jeśli będzie okazja, np. przy robieniu porządków z zębami lub innym zabiegu wymagającym znieczulenia.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 10, 2017 15:19 Re: Kocia kartoteka

Pytałem się o dokumentacje przy pierwszym kocie jaki ode mnie został zabrany , nie otrzymałem nic .
Czy rozmawiałem z organizacją - tak , ale jak powyżej zaświadczenia nie otrzymałem .
Wczoraj wyłapałem kotkę i w najbliższą sobotę ją odbiorę - już mam zapewnienie ,że kotkę wypuszczę w obecności Straży Miejskiej

Z doświadczenia niestety wiem ,że co najmniej kilka fundacji nie spełnia swojej roli .W kwestii zaś wiedzy z internetu ,to przecież jest prowadzonych kilka postępowań karnych wobec założycieli fundacji , które wyłudzały pieniądze dokonując przy tym licznych oszustw .Jeszcze raz .Nie wrzucam wszystkich do jednego worka ale wychodzę założenia ,że skoro płatnikiem organizacji jest miasto lub gmina , to mam prawo do wszelakiej informacji na temat wydatkowania pieniędzy - płynie to wprost z najważniejszej ustawy zasadniczej w kraju - Konstytucji RP


OKI pisze:
marcin800 pisze:Tu nie chodzi o "nakręcanie się" po prostu dziś dużo jest fundacji i organizacji , które nie pełnią swojej roli ,a to co robią niejednokrotnie jest sprzeczne z obowiązującym prawem .Nie wietrze też spisków - ja lubię mieć klarowną i oczywistą sytuacje ,a kiedy jej nie ma - wyobraznia ,a czasem doświadczenie życiowe podpowiada ,że tu może być coś nie tak ...

Z całym szacunkiem, ale jak na człowieka, który lubi mieć klarowną i oczywistą sytuację, to usiłujesz ją "wyklarować" trochę za późno, bo po czasie i z całą pewnością w nieodpowiednim miejscu. Rozmawiałeś w ogóle na ten temat z organizacją, która kota kastrowała? Tak na spokojnie - spytałeś, czy jest dokumentacja leczenia i czy mogą wystawić zaświadczenie o kastracji?
Czy też z góry wyszedłeś z założenia, że "jest dużo fundacji i organizacji, które nie pełnią swojej roli [...]"? Tak na marginesie - wiesz to z doświadczenia, czy z internetu?
Bo z Twojego doświadczenia wynika, że akurat ta fundacja pełni swoją rolę - zabrali kota, wykastrowali i wypuścili dbając o to, żebyś był przy tym obecny, udzielili informacji o wykonanych zabiegach. Już samo to dobrze świadczy o tej organizacji.

Zarówno weci, jak i fundacje - zwłaszcza korzystające z miejskich/gminnych dotacji, prowadzą stosowną dokumentację dotyczącą kastracji kotów bezdomnych.
I z pewnością weci wystawiają stosowne zaświadczenia. Tylko... kastrując kota w ramach funduszy dla kotów bezdomnych/wolnożyjących kastruje się kota, którego właścicielem jest miasto/gmina lub organizacja, która ostatecznie ten zabieg finansuje. A wszelkie kwity trafiają do właściciela (i płatnika) - tak po prostu.
Natomiast nie spotkałam się, żeby były jakiekolwiek problemy z uzyskaniem dokumentacji leczenia kota wolnożyjącego, jeśli taka była potrzebna np. do dalszego leczenia lub przy adopcji. Karmiciele zazwyczaj nie potrzebują kwitów dla kotów, które wracają do środowiska, więc nikt takowych nie wystawia z automatu, choćby po to, żeby oszczędzić na "papierologii". Ale nie sądzę, żebyś miał problem z uzyskaniem odpowiednich papierów, bo tak. Natomiast fajnie by było, jakbyś porozmawiał o tym na spokojnie z organizacją, która zabiegi robiła - nie zakładając z góry żadnych przekrętów czy machlojek.


Brak nacięcia ucha jest błędem, ale to także należy wyjaśnić na spokojnie - z organizacją, która zabieg organizowała.
Coraz rzadziej zdarzają się weci lub organizacje odmawiające "z założenia" nacięcia ucha, natomiast z mojego doświadczenia wiem, że takie "braki" się zdarzają - najczęściej przez zwykłe przeoczenie, szczególnie w przypadku kocurów, gdzie zabieg jest bardzo szybki, a narkoza krótka. Nie powinno tak być, ale się zdarza - tzw. ludzki błąd. W przypadku kotów, które mają stałą i regularną opiekę można to nacięcie uzupełnić kiedyś w przyszłości, jeśli będzie okazja, np. przy robieniu porządków z zębami lub innym zabiegu wymagającym znieczulenia.

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Nie gru 10, 2017 15:28 Re: Kocia kartoteka

marcin800 pisze:Z doświadczenia niestety wiem ,że co najmniej kilka fundacji nie spełnia swojej roli .W kwestii zaś wiedzy z internetu ,to przecież jest prowadzonych kilka postępowań karnych wobec założycieli fundacji , które wyłudzały pieniądze dokonując przy tym licznych oszustw .Jeszcze raz .Nie wrzucam wszystkich do jednego worka ale wychodzę założenia ,że skoro płatnikiem organizacji jest miasto lub gmina , to mam prawo do wszelakiej informacji na temat wydatkowania pieniędzy - płynie to wprost z najważniejszej ustawy zasadniczej w kraju - Konstytucji RP

To złóż zapytanie o ujawnienie informacji publicznej.
Po prostu.
Do gminy.
Nie na forum miau, bo tu nikt nie jest władny rozwiewać Twoje podejrzenia.


"Co najmniej kilka" to trochę mało, żeby zakładać, że wszyscy kłamią.
Organizacji rozmaitych są setki, jeśli nie tysiące. Sęk w tym, że o tych, które po prostu robią swoją robotę - nic nie słychać, bo i o czym tu gadać.

marcin800 pisze:Pytałem się o dokumentacje przy pierwszym kocie jaki ode mnie został zabrany , nie otrzymałem nic .
Czy rozmawiałem z organizacją - tak , ale jak powyżej zaświadczenia nie otrzymałem .
Wczoraj wyłapałem kotkę i w najbliższą sobotę ją odbiorę - już mam zapewnienie ,że kotkę wypuszczę w obecności Straży Miejskiej

W jakiś sposób organizacja umotywowała odmowę wydania zaświadczenia?
W jakiś sposób obecność SM zagwarantuje prawidłowość czegokolwiek? 8O

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 10, 2017 15:43 Re: Kocia kartoteka

To złóż zapytanie o ujawnienie informacji publicznej.
Po prostu.
Do gminy.
Nie na forum miau, bo tu nikt nie jest władny rozwiewać Twoje podejrzenia.

Proszę zapoznać się z definicją " informacja publiczna" ,a potem proszę coś więcej napisać ...
Pan/Pani leczy się w przychodni u lekarza pierwszego kontaktu , który opłacony jest przez NFZ - no i co pójdę do przychodni i Pana/Pani kartotekę otrzymam - proszę nie żartować ...

W jakiś sposób organizacja umotywowała odmowę wydania zaświadczenia?

Nie umotywowała w żaden sposób ...

W jakiś sposób obecność SM zagwarantuje prawidłowość czegokolwiek?

Nie zagwarantuje ale da mi miarodajny dowód , gdyby było i okazało się coś nie tak ...

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Nie gru 10, 2017 16:13 Re: Kocia kartoteka

Albo masz prawo wiedzieć, albo nie masz tego prawa - zdecyduj się na coś.
Masz prawo do informacji nt. wydatkowanych środków.
Od płatnika - organizacja nie jest płatnikiem w tej sytuacji. Ani forum miau.
Mało tego, gminy zazwyczaj mają na stronie podwieszone stosowne umowy z wetami i fundacjami, z których wielu rzeczy można się dowiedzieć.
Umowy są różne w różnych gminach/miastach. Różne są też sposoby rozliczeń.
Różne czynności są pokrywane ze środków miejskich - czasami żadne, czasami tylko kastracja, czasem full wypas z leczeniem w razie potrzeby, szczepieniem, odrobaczeniem itd.


Jak rozmawiałeś, skoro nie uzyskałeś ani kwitów, ani informacji, czemu ich nie dostałeś? Tak jak tutaj z nami?
Tak, jak napisała Pchełeczka - fundacje zazwyczaj działają przez sieć wolontariuszy (w olbrzymiej ilości również zarządzane są w ramach wolontariatu), wkładając w tę działalność własny czas i pieniądze.
Wolontariusze na co dzień spotykają się z podejrzliwością, rozmaitymi nieprawdziwymi zarzutami i żądaniami "bo mi się należy".
Zaczynam się dziwić, że ta organizacja jeszcze w ogóle z Tobą rozmawia - musi im naprawdę zależeć na zwierzakach :?

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5, misiulka, skaz i 201 gości