Kocia kartoteka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 12, 2017 11:26 Re: Kocia kartoteka

Ja podpisuje się pod jedną wypowiedzią, że jak sam nie płaci to dokumenty się nie należą. Co innego gdy są to koty właścicielskie. Niby jak miałyby wyglądać te dokumenty? Tutaj są tylko cztery koty, a co jak ich jest naście? Robić zdjęcia kotów? A jak mamy same krówki nie do rozpoznania. Ktoś znający się na rzeczy nie wykastruje wykastrowanego kocura. Weterynarz jednym spojrzeniem to zweryfikuje. Gorzej z kotkami i tutaj warto nacinać uszy. Odbierając kota Marcin przecież widzi czy coś było przy nim robione.

Funghi

Avatar użytkownika
 
Posty: 404
Od: Czw maja 19, 2016 9:37

Post » Wto gru 12, 2017 11:32 Re: Kocia kartoteka

Czyli jak kot ma właściciela to jest lepiej traktowany,a jak nie to można z nim zrobić co się chce??W czym one są gorsze o tych naszych,domowych?

czarna30

 
Posty: 3
Od: Wto gru 12, 2017 10:53

Post » Wto gru 12, 2017 11:35 Re: Kocia kartoteka

mi się spodobała wypowiedź dziewczyny wyżej która opisala jak to wygląda w Wawie.

W sensie u weterynarza jest zakładana karta z informacją kto przekazał kota- nr ewidencyjny. I jakie czynności zostały wykonane. (odrobaczenie, opchlenie, jesli jakieś leki jakie, sterylizacja). Myslę, że każdemu takie informacje by wystarczyło dawać wraz z oddawanym kotem - jedna kartka z wypisu od lekarza - coś na styl jak człowiek wychodzi ze szpitala. - sporo to by ułatwiło.

Fakt, że piszemy tu o kotach wolnożyjących- ale nie można zapominać o fakcie, że koty są zgłaszane, wyłapywane przez wolontariuszy czy też osoby dokarmiające - które jednak tymi zwierzakami się opiekują i w razie widocznego pogorszenia stanu zdrowia oni działają w pierwszej kolejności. Posiadając jakieś dane z wcześniejszego zabiegu - szybciej można udzielić pomocy, zapytać weta co robić, co można pomóc. Ja pracuje w sporej firmie i tu na każde działanie mamy papierek- jest kontrola - możemy wykazać działania.

neska25

 
Posty: 308
Od: Wto sty 18, 2011 9:11

Post » Wto gru 12, 2017 11:45 Re: Kocia kartoteka

neska25 pisze:Nie wiem, czy tylko ja rozumie o co chodzi Panu Marcinowi?

Funghi- Pan Marcin nie podważał tutaj wolontariatu. Nie mówił również o wynagrodzeniu. Zapytał, czy wg was powinien otrzymać dokumenty jesli o to prosi.


Chyba nie przeczytałaś dokładnie wątku. Owszem podważał wolontariat i to w kilku miejscach.

marcin800 pisze:Za bardzo przesadzasz rolę wolontariatu ...
Dałbym Ci przykład np " Szlachetnej Paczki" to przecież stowarzyszenie , które pomaga wielu licznym rodziną w okresie przedświątecznym .Tylko czy aby ta "Szlachetna Paczka" działa w 100% z wolontariatu i dobroci wolontariuszów i darczyńców - nie .
Stowarzyszenie to ma kilka form finansowania , choćby po przez darowiznę lub inne akcje mogące pozwolić uruchomić działalność . Podobnie jest z wieloma organizacjami pro- zwierzęcymi . Zgodzę się ,że organizacje i stowarzyszenia pomagają i niejednokrotnie robiąc to po kosztach ale bez pieniędzy zewnątrz niemal każda organizacja lub stowarzyszenie nie ma prawa bytu .
Pani zaś domniema ,że człowiek który odbiera ode mnie koty ,daje mi karmę - robi to za darmo jadąc własnym samochodem niemal po całym terenie województwa śląskiego , och ale Pani naiwna ...


Jak przypuszczałam i potwierdziła to rozmowa z wolontariuszem, zarówno wożenie kotów na sterylki jak i rozwożenie karmy odbyło się w ramach wolontariatu.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14192
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto gru 12, 2017 12:04 Re: Kocia kartoteka

neska25 pisze:Funghi- Pan Marcin nie podważał tutaj wolontariatu. Nie mówił również o wynagrodzeniu. Zapytał, czy wg was powinien otrzymać dokumenty jesli o to prosi.

neska25, doczytaj proszę.
Pan Marcin właśnie podważał wolontariat twierdząc, że z całą pewnością nie miał do czynienia z wolontariuszem tylko z etatowym pracownikiem.
Posunął się wręcz do stwierdzenia, że jestem naiwna sądząc, że ktoś w ogóle robiłby taką pracę w ramach wolontariatu nie biorąc za to pieniędzy i jeszcze dokładając z własnych do transportu.


neska25 pisze:W sensie u weterynarza jest zakładana karta z informacją kto przekazał kota- nr ewidencyjny. I jakie czynności zostały wykonane. (odrobaczenie, opchlenie, jesli jakieś leki jakie, sterylizacja). Myslę, że każdemu takie informacje by wystarczyło dawać wraz z oddawanym kotem - jedna kartka z wypisu od lekarza - coś na styl jak człowiek wychodzi ze szpitala. - sporo to by ułatwiło.

Ponownie: doczytaj, proszę.
Napisałam, że dokumentacja jest zakładana (i nie wątpię, że wszędzie, a nie tylko w Warszawie - tego wymagają przepisy weterynaryjne), ale - prócz konkretnych sytuacji (kiedy kot nie wraca do środowiska, tylko idzie do adopcji) - NIE JEST WYDAWANA. Można ją w razie potrzeby odszukać, ale gwarantuję, że takie odszukanie łatwe nie jest i nikt tego nie będzie robił "na żądanie", zwłaszcza po dłuższym czasie.
I nie, nie uważam, że powinna być wydawana - stosownymi dokumentami dysponuje właściciel kota (tu: miasto/gmina), który za zabieg płaci.
Jak ktoś ma wątpliwości co do rzetelności działań weta lub organizacji, to może się zwrócić do właściciela, czego zresztą pan Marcin nie omieszkał uczynić.
Sama jestem zresztą ciekawa, jaką dostanie odpowiedź.
Mam nadzieję, że ją tu zamieści.
Ale to właściciel i płatnik ma prawo do rozliczania weta i fundacji ze zleconych przez siebie działań.
A pan Marcin, jako płatnik podatków, może co najwyżej usiłować rozliczyć z tego właściciela.
Weterynarz działa zgodnie z obowiązującymi go przepisami i rozlicza się ze zleceniodawcą.
Fundacja takoż.
Pan Marcin zleceniodawcą w tym układzie nie jest.
Pan Marcin jest co najwyżej świadczeniobiorcą (chociaż właściwie jest nim kot).
I jak na nasze krajowe realia dostał naprawdę dużą i świetnie zorganizowaną pomoc :?
Wykraczającą zresztą poza zapisy ustawy zobowiązujące gminę do opieki nad zwierzętami wolnożyjącymi.

Funghi pisze:Ja podpisuje się pod jedną wypowiedzią, że jak sam nie płaci to dokumenty się nie należą. Co innego gdy są to koty właścicielskie. Niby jak miałyby wyglądać te dokumenty? Tutaj są tylko cztery koty, a co jak ich jest naście? Robić zdjęcia kotów? A jak mamy same krówki nie do rozpoznania. Ktoś znający się na rzeczy nie wykastruje wykastrowanego kocura. Weterynarz jednym spojrzeniem to zweryfikuje. Gorzej z kotkami i tutaj warto nacinać uszy.

Uszy zawsze warto nacinać - jak stado składa się z samych czarnych kotów, to z daleka widać, które już "są zrobione".
Kocurom też można oszczędzić stresu powtórnego łapania i wizyty u weta.
Ale wpadki się zdarzają - warto je wyjaśniać, ale raczej "u źródła", a nie w internecie.
Naście kotów? Niektórzy karmiciele (też wolontariusze) mają pod opieką kilkadziesiąt, a czasem i więcej kotów ;)
Z niektórych łapanek fundacje przywożą jednorazowo kilkanaście lub więcej kotów, a zazwyczaj nie da się wyłapać stada w jednym podejściu.
To jest działalność na naprawdę wielką skalę i wystawianie papierów każdemu kotu wolnożyjącemu wymagałoby chyba zatrudnienia dodatkowego człowieka w lecznicy i dodatkowego wolontariusza w organizacji.


mimbla64, dzięki i szacun!
Ja byłam pewna, że to tak wygląda, ale zbyt leniwa jestem, żeby drążyć u źródeł ;)

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 12, 2017 12:20 Re: Kocia kartoteka

OKI- ja nie napisałam, ze dokumentacja jest wydawana- tylko mogła by być. To podałam tylko jako propozyję.

Zgodzę się, że trudno jest odnaleźć dokumenty po jakimś dłuższym czasie - skoro tych sterlizacji jest dużo.Ja się odnoszę do swojej sytuacji - gdzie nie minęło tydzień od sterylizacji i nie mogliśmy od fundacji uzyskać informacji, dokumentów z leczenia o które prosił weterynarz! NO bez jaj ! ale takich praktyk to ja nie będę popierać.
Pan Wolontariusz z którym rozmawiałas to rzeczywiscie człowiek do rany przyłóż- ale tu w woli wyjaśnienia nie przyjezdza po koty swoim prywatnym autem - tylko autem fundacyjnym, a z tego co pamietam składając prośbę o przyznanie grantu - można zaznaczyć koszta pokrycia benzyny - informacja bezposrednio z Urzędu Miasta.
Trzymam kciuki za powodzenie Fundacji - liczę jednak na to, że w tym konkretnym miescie znajdzie się jakaś konkurecja dla działań wyżej opisanych :)

neska25

 
Posty: 308
Od: Wto sty 18, 2011 9:11

Post » Wto gru 12, 2017 12:29 Re: Kocia kartoteka

Macie pole do popisu - załóżcie fundację, złóżcie wniosek o granty i działajcie lepiej :ok:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 12, 2017 12:34 Re: Kocia kartoteka

OKI pisze:Macie pole do popisu - załóżcie fundację, złóżcie wniosek o granty i działajcie lepiej :ok:


I tu daje wielkiego lajka za wypowiedź :) :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

neska25

 
Posty: 308
Od: Wto sty 18, 2011 9:11

Post » Wto gru 12, 2017 23:37 Re: Kocia kartoteka

Udzielam się w tym temacie ostatni raz...

Troszku w temacie prawa . Konstytucja RP z 2- go kwietnia 1997r jest najważniejszą ustawą zasadniczą w naszym kraju ,a więc wszystkie akty prawne muszą być jej podporządkowane .Zgodnie z tą Konstytucją ,a konkretnie art 61, ja jako obywatel mam prawo do każdej informacji stanowiącej informacje publiczną .
W dniu 4 -go grudnia 2017r wystosowałem pismo do władz swojego miasta z żądaniem przekazania mi szczegółowych informacji na temat wydatków przeznaczonych przez miasto na wolno żyjące zwierzęta .Taka informacja zostanie mi w termini 30 dni przekazana ...

Reasumując .Jeżeli miasto inwestuje w budowę boiska szkolnego i placu zabaw , to ja mam prawo wiedzieć wszystko na temat tej budowy ,a więc : kto ,gdzie, kiedy i za ile .

Jeżeli natomiast miasto z mocy ustawy swoje obowiązki powierza innym organizacją czy fundacją , to ja również mam prawo wiedzieć : kto ,co , kiedy i za ile

Tak więc jeżeli powstają między miastem ,a fundacją jakieś kwity ,rozliczenia i innego rodzaju biurokratyczne rzeczy , to ja mam prawo zapoznać się z nimi, a nawet żądać od miasta ich mi dostarczenia ...

W kwestii zaś zaświadczenia lekarza weterynarii o tym ,że dany kot został wykastrowany , to otrzymałem zapewnienie , że takie zaświadczenie otrzymam .

Wszyscy biorący udział w tej rozmowie na temat " kocia kartoteka" zapomnieli ,że to zwierzęta - te nasze koty , które dokarmiamy, są najważniejsze ,a nie to czy ktoś jest wolontariuszem czy pracownikiem etatowym ...

Amen

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Wto gru 12, 2017 23:46 Re: Kocia kartoteka

Tak jak pan Marcin napisał... tutaj chodzi tylko i wyłącznie o dobro kotów.

czarna30

 
Posty: 3
Od: Wto gru 12, 2017 10:53

Post » Śro gru 13, 2017 0:40 Re: Kocia kartoteka

neska25 pisze:Włączę się do rozmowy.
Dziękuje za zrozumienie .Ja naprawdę nie mogę nic złego napisać na temat tej fundacji – Oni mi pomogli w sytuacjach , z którymi sam sobie bym nie poradził - kastracja ,sterylizacja …

Oddałem na zabieg kastracji rzeczowej fundacji w miesiącu listopadzie kocura , którego sam z transporterka wypuszczałem .Od momentu zwrócenia temu kotowi wolności w ogóle go przez 10 dni nie widziałem ,co ja wtedy myślałem i czego do głowy sobie nie wpajałem słysząc nie od jednej już osoby negatywne opinie na temat fundacji – co temu kotu się stało , co oni mu zrobili ?

Kot najwidoczniej był tak zestresowany , że bał się pojawiać w miejscu ,w którym mu wolność tymczasowo odebrałem ,a dziś - stołuje się w najlepsze myśląc ,że „ koci domek” jest wyłącznie jego …

Wiem ,że fundacja , której nazwy celowo nie wymieniam z uwagą czyta moje wpisy na tym forum . Otrzymuje od nich infantylne wiadomości na temat ich przypuszczeń i podejrzeń , a w tych wiadomościach przejawia się tylko jeden temat – kto panu na nasz temat takich rzeczy naopowiadał, kto szkaluje nasze dobre imię ,a ja głupi myślałem , że otrzymam wiadomość na temat kotki , którą im oddałem .Wiadomość , w której będzie napisane ,że z nią wszystko jest ok, że jest już po zabiegu , no mylić się rzecz ludzka , tak to sobie muszę wytłumaczyć …



Panie Marcinie uważam, że słusznie zadaje Pan pytania i jako osoba dokarmiające ma Pan prawo uzyskać odpowiedź.

Moje zdanie jest podobne jak Pana w kwestii braku dokumentów. Miałam okazję również korzystać z pomocy fundacji (kastracja) i niestety po steryliazji była potrzebna konsulatacja medyczna. Niestety również nie posiadałam dokumnentów odnośnie przeprowadzonego zabiegu, w momencie jak wyszedł problem poprosiłam o kontakt z lekarzem który prowadził kota- chciał wiedzieć, czy zwierze zostało zaszczepione, jakie leki miał podane. Fundacja nie widziała potrzeby kontaktu. Osoba która zaadopotowała kota część kosztów za leczenie wzięła na siebie - część otrzymała z fundacji (po tym jak rozmowa zrobiła się ostrzejsza a lekarz prowadzący wydał opinię, że jest to powikłanie po sterylizacji).

Nie mówię, że wszystkie działania organizacji są zle - trzeba cieszyć się, że ktoś ogarnia większe sprawy- ale jej działania nie są przejrzyste a powinny. Za dużo złych emocji i oszczerstw padło rozmowach z przedstawicielem fudacji i z tego powodu ja osobiście wycofałam się z dalszych działań fundacji.

Jesli chciałby Pan w jakiś sposób wymienić opinie, uwagi, znaleźć pomysł na poprawę działań w mieście- zapraszam na prv.

I proszę się nie zrażać - każdy z nas działa nie dla siebie a dla zwierzaków. Można to też robić z uśmiechem na ustach :) :)

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Śro gru 13, 2017 0:48 Re: Kocia kartoteka

Fundacja powinna być jak żona cesarza - bez skazy ...

neska25 pisze:Nie wiem, czy tylko ja rozumie o co chodzi Panu Marcinowi?

Funghi- Pan Marcin nie podważał tutaj wolontariatu. Nie mówił również o wynagrodzeniu. Zapytał, czy wg was powinien otrzymać dokumenty jesli o to prosi.
Nie wydaje mi się w tym nic dziwnego. Patrz, mój przykład - ja nie dostałam, kota potem leczyliśmy na "czuja" bo fundacja nie dała przy adopcji takich dokumentów.

Sądzę, że jeśli ktoś zakłada fundację (a ta już działa długo) to musi się liczyć z faktem, że ktoś o coś może zapytać. Prowadzone działania powinne być przejrzyste aby w razie kontroli można było pokazać działania jakie zostały wykonane.
W tym przypadku - fundacja - prowadzi własny gabinet weterynaryjny stąd ww Pan pytał wolontarusza który nie jako jest właścicielem przychodni. Ja również pytania co robić z leczonym po adopcji kotem kierowałam do ww miejsca- i byłam zbywana, co więcej sytuacja była bagatelizowana.

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Śro gru 13, 2017 0:52 Re: Kocia kartoteka

Dziękuje za zrozumienie .Ja naprawdę nie mogę nic złego napisać na temat tej fundacji – Oni mi pomogli w sytuacjach , z którymi sam sobie bym nie poradził - kastracja ,sterylizacja …

Oddałem na zabieg kastracji rzeczowej fundacji w miesiącu listopadzie kocura , którego sam z transporterka wypuszczałem .Od momentu zwrócenia temu kotowi wolności w ogóle go przez 10 dni nie widziałem ,co ja wtedy myślałem i czego do głowy sobie nie wpajałem słysząc nie od jednej już osoby negatywne opinie na temat fundacji – co temu kotu się stało , co oni mu zrobili ?

Kot najwidoczniej był tak zestresowany , że bał się pojawiać w miejscu ,w którym mu wolność tymczasowo odebrałem ,a dziś - stołuje się w najlepsze myśląc ,że „ koci domek” jest wyłącznie jego …

Wiem ,że fundacja , której nazwy celowo nie wymieniam z uwagą czyta moje wpisy na tym forum . Otrzymuje od nich infantylne wiadomości na temat ich przypuszczeń i podejrzeń , a w tych wiadomościach przejawia się tylko jeden temat – kto panu na nasz temat takich rzeczy naopowiadał, kto szkaluje nasze dobre imię ,a ja głupi myślałem , że otrzymam wiadomość na temat kotki , którą im oddałem .Wiadomość , w której będzie napisane ,że z nią wszystko jest ok, że jest już po zabiegu , no mylić się rzecz ludzka , tak to sobie muszę wytłumaczyć …



neska25 pisze:Włączę się do rozmowy.
Panie Marcinie uważam, że słusznie zadaje Pan pytania i jako osoba dokarmiające ma Pan prawo uzyskać odpowiedź.

Moje zdanie jest podobne jak Pana w kwestii braku dokumentów. Miałam okazję również korzystać z pomocy fundacji (kastracja) i niestety po steryliazji była potrzebna konsulatacja medyczna. Niestety również nie posiadałam dokumnentów odnośnie przeprowadzonego zabiegu, w momencie jak wyszedł problem poprosiłam o kontakt z lekarzem który prowadził kota- chciał wiedzieć, czy zwierze zostało zaszczepione, jakie leki miał podane. Fundacja nie widziała potrzeby kontaktu. Osoba która zaadopotowała kota część kosztów za leczenie wzięła na siebie - część otrzymała z fundacji (po tym jak rozmowa zrobiła się ostrzejsza a lekarz prowadzący wydał opinię, że jest to powikłanie po sterylizacji).

Nie mówię, że wszystkie działania organizacji są zle - trzeba cieszyć się, że ktoś ogarnia większe sprawy- ale jej działania nie są przejrzyste a powinny. Za dużo złych emocji i oszczerstw padło rozmowach z przedstawicielem fudacji i z tego powodu ja osobiście wycofałam się z dalszych działań fundacji.

Jesli chciałby Pan w jakiś sposób wymienić opinie, uwagi, znaleźć pomysł na poprawę działań w mieście- zapraszam na prv.

I proszę się nie zrażać - każdy z nas działa nie dla siebie a dla zwierzaków. Można to też robić z uśmiechem na ustach :) :)

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

Post » Czw gru 14, 2017 18:00 Re: Kocia kartoteka

Człowieku jak chciales z góry te dokumenty to mogłes o nie od razu poprosić grzecznie. Nie wątpie że byłyby wystawione i przekazane a teraz jako nieplatnik i w zasadnie strona obok calego procesu mozesz sobie prosic o informacje publiczna i jak nie dostaniesz bujac sie po sądach....

Tylko czy o to chodzi? Te kwity są tym dokarmiamym kotom do czegos potrzebne? Do czego? Trzeba byo prosic od razu o epikryzy i nie wydziwiac na forum...
Obrazek

pchełeczka

 
Posty: 1691
Od: Pt kwi 13, 2012 14:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 14, 2017 23:08 Re: Kocia kartoteka

Do Pchełeczki - współczesna medycyna zaszła tak daleko ,że wyklucza ludzi zupełnie zdrowych , tak więc informuje Cię ,że z tego co mi jest wiadomo skierowania do tego lekarza nie potrzebujesz ...

Jak do czego mi są potrzebne kwity ... Znana mi jest sytułacja kiedy to karmicielka nie otrzymała kwitów po sterylizacji i nagle z kotkom zaczęło się coś niedobrego dziać , gdy karmicielka na własny koszt udała się do weterynarza - ten poprosił ją o dokumentacje z przebiegu sterylizacji , no i co dalej ...
Weterynarz z trudem uratował kotkę zarzucając poprzednimu weterynarzowi , który sterelizował kotkę - błąd w sztuce medycznej ...

Miasto już wyraziło zgodę ,że każdą dokumentacje mi udostępni na żądanie ...

Pchełeczka - Ty powinnaś się bujać skoro piszesz w temacie ,o którym nie masz pojęcia

pchełeczka pisze:Człowieku jak chciales z góry te dokumenty to mogłes o nie od razu poprosić grzecznie. Nie wątpie że byłyby wystawione i przekazane a teraz jako nieplatnik i w zasadnie strona obok calego procesu mozesz sobie prosic o informacje publiczna i jak nie dostaniesz bujac sie po sądach....

Tylko czy o to chodzi? Te kwity są tym dokarmiamym kotom do czegos potrzebne? Do czego? Trzeba byo prosic od razu o epikryzy i nie wydziwiac na forum...

marcin800

 
Posty: 119
Od: Nie lis 26, 2017 22:36

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 196 gości