Mala aktualizacja historii.
Bylo pare wpadek po drodze, futrzak stracil zeby w Poznaniu w 2020, prawie rok temu odchodzil po narkozie do nieudanego rtg, kiedy to kolejny raz zawalili weci i cudem udalo sie w warunkach domowych wyjsc na prosta.
Co jakis czas drobne znizki samopoczucia, dosc latwe do ogarniecia.
No i od paru tygodni nawrot, kot odmawia jedzenia, stwierdza, ze sie zaglodzi, zle sie czuje, schudl mocno, podpajanie, dokarmianie strzykawka, w miski ida wszelkie mozliwe rodzaje jedzenia, co 2-3 godziny, spimy na pol gwizdka. Dobrze, ze Polowek z domu pracuje, ze mozna bylo do Pl na chwile wyskoczyc po rozne karmy weterynaryjne.
Po opioidzie jest tak sobie, jeden dzien lepszy, drugiego z kota szmatka.
Dogrzewany pokoj, gdzie futrzak siedzi przy grzejniku.
Dotychczasowi weci stwierdzili, iz jesli nie musimy, to lepiej by bylo, bysmy sie nie kontaktowali.
Obdzwonieni weci w coraz wiekszym obszarze, co z lepszymi notowaniami odmawiaja z braku miejsc, proponuja wizyty za kilka tygodni, ci z gorszymi - to rozwiazanie ostateczne.
Na tyle kiepsko, ze w adresownik wrzucone aktualizacje wetow mobilnych z ostatnia posluga.
Wczoraj udalo sie cos znalezc, pojechalismy, ale kot w stresie, odwodniony, w sumie bez szans na pobranie krwi, nic nie lecialo.
W poniedzialek rano drugie podejscie, przez weekend intesywne dopajanie strzykawka.
Szansa na sensowna wetke, ostrozny optymizm, bo zgodzila sie z proponowanym zakresem badan, z nasza obecnoscia i przytrzymaniem kota do pobrania krwi, dostalismy p/bolowe.
Wetka z ciekawoscia poczytala historie chorob 'dluzsza niz historia niejednego kraju'
.
Apteka, probuje kupic strzykawki, prosze o 2 x10 ml, 2x 5 ml, pani aptekarka nie rozumie, po co mi az tyle, skoro dla zwierzaka powinna wystarczyc jedna, a w 10 ml miesci sie 2x 5 ml i na pewno tego nie zauwazylam.