Miałam starszą kotkę z atakami padaczkowymi na tle stresowym. To znaczy stresowym również, bo głównym wyzwalaczem był w naszym przypadku nieodpowiedni dźwięk - otwieranie torebki z chrupkami w pobliżu kota, szurnięcie papierem wyścielającym szafkę z ubraniami, składanie krochmalonego prześcieradła... Stresy nie były jakieś straszne - raz podsuwałam jej jedzenie kiedy siedziała na parapecie i chyba poczuła się zmuszana bez możliwości ucieczki (chyba, nie pamiętam szczegółów już w tej chwili), innym razem zdjęłam ją z parapetu chyba nie do końca dobudzoną (mimo pozornej przytomności) i zniosłam w jej pudle do samochodu żeby jechać do weta, w drodze z II piętra dostała ataku... Pierwszy atak był kiedy miała mniej więcej 16,5 roku (grudzień 2016), po otwieraniu tych nieszczęsnych chrupek. Przerażenie w oczach, próba ucieczki polegająca na bieganiu w tę i z powrotem, padnięcie i atak. Po pierwszym ataku pognałam na całodobówkę, miała zrobione badania krwi, wykluczyły encefalopatie wątrobową, nerkową i nie wiem co jeszcze, w każdym razie jako przyczyny "fizyczne" został o ile pamiętam tylko guz mózgu (który później się sam na szczęście wykluczył bez badań, bo się nie pogarszało - na badania się z "naszą" panią wet nie zdecydowałyśmy, bo Kicia była mało obsługiwalna medycznie i do tego w tamtym czasie traktowana jako kardiologiczna). Doczytałam się że istnieje coś takiego jak FARS (skrót jest chyba od feline audiogenic reflex seizures jeśli nie przekręcam, w kaźdym razie audiogenne drgawki odruchowe u kotów). Niedawno opisane "coś", głównie występujące u starszych kotów i głównie jako reakcja na dźwięk. O stresie nie było, ale można byłoby chyba dołożyć i taką "cegiełkę". Może potem opisali coś więcej, nie sprawdzałam.
Kicia potrafiła mieć ataki co parę dni a potem np. pół roku bez ataku. Ataki generował chyba wyłącznie człowiek, tzn. ja - nie widziałam śladów po powrocie do domu kiedy zostawała sama. Nauczyłam się że trzeba działać wooolno, że trzeba mówić do kotka przy generowaniu nieodpowiednich dźwięków żeby się nakładały, że jak coś robię to musi mieć drogę ucieczki, że jak się zaczyna niepokoić moim zachowaniem względem niej to np. kładę się jak oaza spokoju i niech ona się sama uspokoi.... Nieraz lekiem na kocie stresy (chociaż nie na te nagłe tylko ogólnie, Kicia była kociczką-stresiczką) była spokojna muzyka z youtube'a lecąca "w kółko" ("Wołga" Ładysza, pieśń gruzińska i parę innych duetu Korycki-Żukowska, "Pijmy wino za kolegów" Fronczewskiego, piosenka z filmu "Prawo i pięść" i inne takie
- w każdym razie spokojna muzyka i raczej niskie dźwięki, a na pewno brak wysokich). Na leki się nie zdecydowałam (siłowe podawanie leków u niej odpadało całkowicie, tylko przemycanie po dobroci, a już i tak brała dwa razy dziennie lek na serce - a przeciwpadaczkowe powinny być o ile wiem podawane o ściśle określonych porach i chyba więcej niż raz dziennie). Przez jakiś czas dostawała tylko Zylkene. Dożyła 18 lat.
O ile wiem - tak jak u ludzi, pojedynczy atak nie jest zagrożeniem życia, po ataku należy zapewnić dojście do siebie w spokojnych warunkach, potem kot (przynajmniej mój) musiał "odjeść" straconą energię (atak to duży wysiłek dla organizmu). Zagrożenie to stan padaczkowy - ciąg ataków następujących po sobie (albo również pojedynczy trwający długo).
O lekach przeciwpadaczkowych słyszałam / czytałam dwóch - luminal i lewetiretacam (albo levetiretacam, nie jestem pewna pisowni), podobno ten drugi w przypadku FARS lepiej działał (przynajmniej wg badań o których czytałam wtedy). Nie znalazłam wtedy nic o lekach podawanych w czasie ataku, jedyny o jakim wiem to relanium (w tym w wersji wlewki doodbytniczej, np. ludzki Relsed), przy czym o ile pamiętam to pani dr mówiła że to raczej u psów (i chyba chodziło o to że dla psów relanium jest mniej szkodliwe a doodbytniczo jest duża dawka, ale głowy nie dam). Miałam, nie używałam - o ile wiem służy do przerwania stanu padaczkowego, a takowego Kicia na szczęście nie miała.
Sorry za kilometrowca "wspomnieniowego", nie czytałam całego wątku więc nie wiem na ile to może być odniesienie do Was, ale może Ci się coś z tego przyda...