Prawdę mówiąc nigdy nie miałam problemów odnośnie kwiatów -futrzaki jakoś szanowały ten kawałek przyrody w domu (nawet dzikusy, które czasem byly na leczeniu), faktem jest też,że zawsze miałam dorosłe, bo od malucha był Wolfi [*] wyjątkowo sam w sobie ułożony
, Arti[*] wielki, ale niesamowicie delikatny a no i Gnidulec , no trzeba przyznać,że Czarna Gnida wykończyła dwie wielkie palmy , ale jemu samemu palma odbija od zawsze,więc jakoby to zrozumiałe jest
(w dodatku były to te bardzo twarde fenixy, których łodygi trzeba było piłować , więc Gnidulec ma talent
) Teraz sie uspokoił, bo stawy wysiadają