Strona 1 z 2

Salmy horror z obrożą (ku przestrodze!)

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 19:04
przez Ofelia
Salma jest kotem wychodzącym, moim pierwszym. Nie lubi moich kocurów (nie wychodzących), więc rzadko u nas bywa. Dawno temu obczaiła, że pięttro wyżej, gdzie mieszkała moja siostra, kotów nie ma i wchodziła tam przez balkon. Teraz jest tam putso, Salma ma klapkę w drzwiachbalkonowych i tam mieszka.
Żartujemy sobie, że ma drugi dom, bo zdarzają się dni, kiedy jej nie ma ani u nas ani tam. Piszę to, żeby wyjaśnić dlaczego przez parę dni kota nie było, a my nie reagowaliśmy.
Mnie nie było (wakacje), TŻ pracował długo. Jednak po pewnym czasie zaczął się martwić o Salmę, bo długo jej nie było.
W sobotę wieczorem usłyszał jej miayczenie. Kiciał szukał i znalazł. Salma leżała na murku (1,80!) z łapką w obroży. TŻ zdjął ją z murku i okazało się, że Salma jest całe we krwi. Popędził do weta. Salma miała obrożę w ciele, rana była ropiejąca i głęboka.
TŻ twierdzi, że pierwsza kupka jaką zrobiła była z trawy, tak jakby samą trawę jadła.
Wygląda na to, że chodzila (leżala zaczepiona?) tak bardzo długo. Być może ktoś ją odczepił, bo nie wiem jak mogłaby to zrobić sama.
Teraz jest w domku, rana się goi ładnie, choć wygląda paskudnie. Nie wypuszczamy jej i najchętniej już bym jej nie wypuszczała, ale się nie da.
Obroże miala zawsze rozciągane, ale teraz nie będzie już miała żadnej. Nigdy. Wolę nie myśleć co by się stało gdyby taką zaczepiona dorwał ją pies...

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 19:07
przez LimLim
Rany, ale to musiało być dla kici straszne przeżycie, ona jest taka niezależna. Dobrze, że udało się ją uratować.

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 19:11
przez Olat
:strach: 8O
Az cud, ze sie dobrze skończyło!

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 19:20
przez Nelly
:strach: miała szczęście, biedna.

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 19:29
przez zuza
Bosh :-( Biedna Salma :-(
Kurcze... moze udaloby sie ja przekonac jednak do mieszkania w domu? :-(
Mocno trzymam kciuki zeby jak najszybciej doszla do siebie.

Re: Salmy horror z obrożą (ku przestrodze!)

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 19:58
przez elca
Ofelia pisze:Obroże miala zawsze rozciągane, ale teraz nie będzie już miała żadnej. Nigdy. Wolę nie myśleć co by się stało gdyby taką zaczepiona dorwał ją pies...


Hej,

Moje koty maja obrozki nie tyle rozciagajace sie co z takimi plastikowymi klamerkami, ktore przy troche mocniejszym szarpnieciu sie rozpinaja. Nigdy na niczym szczesliwie nie zawisnely, ale testowalam je i sadze, ze przy jakimkolwiek zawisnieciu bez problemu by sie
rozpiely. Niestety nigdzie w Warszawie takich nie widzialam - a swoje kupilam w amerykanskim petco Gdybys miala mozliwosc sciagniecia takiej zza granicy (a moze gdzies jest w wawie?) to bardzo polecam. Zwlaszcza, ze identyfikator wychodzacemu kotu moze sie jednak przydac.

Tutaj mozna je obejrzec:
http://tinyurl.com/6xgek

Pozdrawiam :)

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 20:06
przez Inka
Biedactwo :(

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 20:14
przez Daga
Straszna historia :cry: Dobrze, ze TZ ja znalazl i ze byla niedaleko domu :cry:

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 20:46
przez fiona
Historia rzezcywiście przerażająca :evil:


A takie obroże z łatwo-odpinającą-się klamerką są w Poznaniu na Wildzie w sklepie Gordon. Sama kupowałam.
kasia

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 21:08
przez becik
O rany, biedna kicinia
Trzymam kciuki za szybciutki powrót do zdrowka

Ja (znaczy kot ) korzystał z obróżki rozpinającej sie w razie zaczepienia i kupiłam ja u nas u weta. Jest to niemiecka firma, na opakowaniu - kot syjam, jak znajde ulotke, to wyslę nazwe.

Pozdrawiam

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 21:09
przez MariaD
podobną obrożę ma Animalia:

http://animalia.pl/produkt.php?kat=49&id=1706

Choć przy nieszczęśliwym zbiegu okoliczności i taka może zawieść. Chyba lepiej bez.

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 21:11
przez Ofelia
Słyszałam o takich obrożach... narazie się boję.
Chiałabym, żeby Salma już nie wychodzila. Szkoda, że przeprowadzka tak daleko, bo tam byłoby latwiej, nowe miejsce, nie pchała by się do drzwi.
Ale skubana jest. cwana Jak wróciłam z wyjazdu, to TŻ nie było w domu. Salma natychmiast do drzwi i w miauk, i tak parę godzin non stop. TŻ wrócił, Salma cisza, grzecznie leży na dywaniku :lol:

Podobno kochana była i dała sobie wszystko z raną robić.[/list]

PostNapisane: Czw sie 26, 2004 23:38
przez Mal-gosia
Czy mozesz jakos lopatologicznie napisac co sie stalo? Co to znaczy lezala na murku z lapla w obozy?

Ja mam kota wychodzacego. Musi wychodzic bo znaczy w domu. Chodzi w obrozy latami. Czasem jakas zgubi. W ostatniej chodzil chyba 2 lata. Nowa ma od wiosny. Pare razy zachaczyl sie przechodzac pod plotem bo tam zawsze znajduje zgubione obroze.

Sadze, ze obroza jest widocznym znakiem, ze to jest kot czyjs, domowy.
Moze mniejsze prawdopodobienstwo ze ktos go zabierze lub skrzywdzi.
Pewnie to troche naiwne ale mysle ze lepiej zeby mial obroze.

Ta obroza jest cala z gumki i gdyby kot chcial to by ja zdjal jednym ruchem lapy. Ale jakos jej nie zdejmuje.

PostNapisane: Pt sie 27, 2004 0:13
przez anna57
Miałyście dużo szczęścia i kota i Ty...Całkiem bez obroży, to też nie jest dobry pomysł..Mam w pamięci mojego Faraona, który był u mojej córki w domu i też wychodził. Znalazł się po trzech albo czterech dniach na drugim końcu miasta :( I Gdyby nie adresówka, którą mu założyłam, to by się nie znalazł nigdy. Teraz jest u mnie i już nie wychodzi od roku.

PostNapisane: Pt sie 27, 2004 0:45
przez ARKA
anna57 pisze: Znalazł się po trzech albo czterech dniach na drugim końcu miasta :(

Ale jakim cudem on tam sie znalazl? Wsiadl do cudzego samochodu, ktos go zabral i tam zostawi?

Moj kot nic nie nosi i nigdy mu nie zaloze( i tak teraz by nic sobie nie dal zalozyc). Filut jak wyjdzie rano wraca do domu no alarmowa godzina 17 a normalnie 16, zjada i idzie ponownie i wraca ok. 19 i zostaje w domu tak do 22 potem jeszcze wyskok i ok.24 wraca i zalezy-jak ciepla noc to ok 3 wychodzi i wraca nad ranem i spi do 10- 11. Jakiekolwiek zmiany w harmonorgamie wyjsc sa alarmem aby wolac Filuta. Jak sie zagapi to przychodzi za jakis czas-15 min. po wolaniu go. Jest nieufny bardzo do ludzi nie ma mowy aby do obcego podszedl czy tez dal sie obcemu zlapac. Wieczorem to glownie siedzi w swojej budce, w naszym ogrodzie:)
Jesienia skraca wyjscia a zima to juz tylko na siu wyskok.