Okej, więc nadzieja wróciła.
Kicia co prawda wczoraj miała rzyganie, ale! później zagrałam nieczysto i dałam jej puszkę z jej ukochaną rybą. Nie wiem czy pisałam, ale już rozumiem czemu tak polecaliście mi zmianę firm z jedzeniem - Mruczka dostała ulubionego tuńczyka (ogółem kocha ryby) i kurde, sama bym go zjadła!
Skład mega, tuńczyk, coś co rozumiem jako resztki rybne i ryż. Wow! Zjadła co prawda niewiele, bo jak na łyżce stołowej, ale zjadła. Niestety nie piła, ale za to ruszyła chrupki. Dziś rano wet i kroplówka, wróciła do domu i zjadła resztę puszki z tuńczyka. Mieliśmy dziś wyjazd, więc po powrocie do domu zajrzałam i widzę, że zaczęła pić i wyjadła chrupki. Teraz dostała z carny saszetkę, też ładny skład, wciągnęła pół na raz, więc wrócił apetyt.
Nie wiedziałam, że będę się tak cieszyć.
Co do dyszenia, wet mi dziś wyjaśnił że jak kot dostanie za dużo kroplówki, to podwyższa się ciśnienie i kotu robi się cieplej, stąd dyszenie. Wymioty mogły być od wzrostu ciśnienia właśnie. Dziś dostała mniej kroplówki. W ogóle Mruczka ma dziś więcej energii.
Kolejna informacja to taka, że okoliczna Viva jeździ do tych samych weterynarzy co ja
Jako że Mruczka wraca do jako takiego stanu, wracam do myśli o adopcji kociaka. Ktoś z was przechodził przez taką pełną adopcję?
Ach. I wet mi dał telefon na komórkę. Przeprosił mnie, powiedział że przy tak chorym kocie powinnam była dostać od razu telefon do nich.