Po miesiącu nieobecności witam Was i chce bardzo przeprosić, że mnie nie było, co spowodowane było różnymi przyczynami.
1. Życie mi się trochę rozjechało przez ten czas na cztery strony świata
2. Zaczęty w zeszłym roku remont w domu wrócił do łask i trzeba było się z tym uporać. Oczywiście nadal trwa i nie wiadomo kiedy się skończy (na pewno nieprędko) ale najważniejsze, że przedpokój po osiągnięciu nowego wyglądu przyjął na siebie nowe łącze internetowe, które wreszcie normalnie działa
Zostało mi jeszcze pół mieszkania więc nie będzie łatwo pogodzić tym bardziej, że wszystko robię sama własną osobą a do tego dochodzą jeszcze : codzienna praca i wszystkie obowiązki domowe względem rodziny i kotów.
3. Kiedy zakres obowiązków i zobowiązań znacznie przekracza ilość czasu, którą się ma do dyspozycji to niestety z czegoś trzeba zrezygnować, bo nie da rady wszystkiego obskoczyć, chyba że komuś uda się jakimś cudem wydłużyć dobę przynajmniej o połowę.
4. Koty osiedlowe, osierocone i podblokowe, o które też muszę trochę zadbać. Od przeszło 2 tygodni próbuję złapać śliczną tricolorkę w ciąży, a która to od 2 tygodni robi mnie totalnie w konia. Nie wiem dlaczego kotki w ciąży są takie nieufne, podejrzliwe i cwane
Najprawdopodobniej mi się nie uda i urodzi gdzieś kolejne bezdomne pokolenie, które nawet nie da się połapać, bo strach przed człowiekiem wyssie z mlekiem matki w jakiejs piwnicy. Na razie z panią karmicielką, cudowną kobietą spędzamy zdrowo na zmiane czas na wolnym powietrzu pilnując kletki łapki postawionej w krzakach.
5. Zbieranie 2 tygodniowych sierotek, do których mama nie wróciła, bo właśnie rozbabrało ją na ulicy auto też trochę zajmuje. Do tego szukanie matki zastępczej, bo za małe i nie dam rady sama karmić co 3 godziny.
6. Po powrocie z pracy, jeśli akurat nie stoję na drabinie to po 2 godziny dziennie odbieram telefon, który ciągle dzwoni, a drugie 2 spędzam na oddzwanianiu do tych, którzy się nie dodzwonili, bo było zajęte
7. O swoich kotach nie wspomnę, bo choć jest ich tylko 3 to każde z nich to osobna historia.
8. Po załatwieniu wszystkiego okazuje się, że mózg już odmawia posłuszeństwa i trzeba się położyć, bo pisanie tutaj to jak wyczerpująca rozmowa, gdzie trzeba kilka zdań sklecić do kupy ze zrozumieniem i sensem, a moja głowa podaje tylko sygnały : JUŻ Q...A NIE DAM RADY WIĘCEJ
No dobra, teraz o kotach
Oczywiście z kotami jestem w kontakcie na bieżąco. Póki co nic się nie zmieniło. Z karma i trocinami jeżdżę na bieżąco. Trochę dostanę od znajomych, trochę kupiłam na Allegro ,w zooplusie, Biedronce jak podbramkowa sytuacja. Nie mam innego wyjścia. Kobieta też jak dostaje rencinę to biegnie do sklepu po jakiś kęs. Kilka ogłoszeń lokalnych zrobiłam, ale odzew żaden. Zalało maluchami do tego stopnia, że dorosłe koty, na dodatek z meliny nie mają najmniejszych szans przebicia się.
W domu też nic się nie zmieniło. Wykładzina jak leżała, tak leży. Nie jestem w stanie w tym temacie niczego przeforsować. Przy tej pogodzie na IV piętrze z oknami , gdzie cały dzień świeci słońce do maleńkiego mieszkanka gorąc nie do wytrzymania. Okna minimalnie otworzone, zawiązane drutami, co by koty nie wybrały się na naukę latania, przez które wchodzi niewiele świeżego powietrza, zresztą tak gorącego, że na jedno wychodzi.
Faktura u weta leży nie opłacona, bo do tej pory nie miałam kiedy się wybrać ani z kotami, ani bez nich, żeby chociaż uregulować zaległości.
Jak tu weszłam i zobaczyła, że zdjęcia zniknęły to się przeraziłam. Nie ma ani jednego od samego początku. Mam je wszystkie i jakoś znajdę czas żeby je wstawić, ale SKĄD ? Kiedyś miałam konto na Fotosiku. Nie wiem, co się stało z Wstaw.Org. Może to ma związek z tym cholernym RODO a może wrócą (oby) . Na wstaw było fajnie, bo miniatury były takie w sam raz żeby miejsca nie zajmować za wiele a widać było wszystko dokładnie. Ale widać - było i się zbyło.
Co zrobić ? Gdzie wstawiać ?
Chciałam Wam pokazać dwa maluszki, które pojechały do Wrocławia i maleńką sierotkę Princeskę, śliczne zdjęcia Trikotki i Mikotki oraz reszty bandy, ale niestety, zostaje tylko na razie tekst bez obrazków.
Przepraszam , że tak długo nie było informacji, ale muszę to wszystko jakoś pogodzić i obiecuję, że teraz będę już pisać na bieżąco, choćby dwa zdania. Gdybym coś bełkotała a zegar wskazywał dobrze po północy to nie znaczy, że siedzę naprana, tylko że głowa posłuszeństwa odmówiła.
Na fb wstawię zdjęcia, ale już nie dziś, nie dam rady. Muszę jeszcze ogarną gary nie myte od trzech dni. Brakło kocich misek i nie ma wyjścia