To u nas było tak samo, czekał aż otworze oczy i dopiero atak, a że jeszcze wtedy leżałam cały dzień, gips i druty od pasa w dół to cholera mała w ciagu dnia też mnie zaczepiała. Tyle, że jak ja go ugryzłam to trzymalam aż zaczynał mieć dość, fakt że najadłam się futra i pewnie świerzba, bo wtedy był leczony i nie raz mu z uszu troche oridermyl'u pociekło, ale pomogło. Mały uznał, że nie ma co kombinować bo "matka" nie ma umiaru w zabawie
Ja puszczałam go dopiero jak zaczynał się już mocno wyrywać, uciekał wtedy jak torpeda, pyszczył na mnie i wyżywał sie na przypadkowym przedmiocie.
Zapach cytrusów też dobrze odstrasza, tylko nie wiem jak wytrzymać całą noc z zapachem cytrusów na nosie. Może spróbuj capnąć go pierwsza jak się budzisz, nie całkiem otwórz oczy, tylko tak żeby trafić i ugryz nie za mocno, przytrzymaj aż będzie miał dość. Wygląda to trochę jak chęć do zaczepki z jego strony, tylko trzeba go nauczyć, gdzie jest granica.
U nas jeszcze zapach spirytusu działał, ciągle smierdzialo jak jeszcze druty miałam w biodrach, bo dwa razy dziennie mnie smarowali, ale szybko kotom przeszło i baaardzo polubiły niuchanie spirolu, szczególnie jak byłam świeżo natarta
Tak dla sprostowania to u nas mały to dziewczynka tylko sie tak się utarło, że kotek to rodzaj męski.