Strona 32 z 43

Re: Gdańsk-uratowanych 8kotów,1 za TM[*]- Mały Miś losy w DT

PostNapisane: Śro lis 07, 2018 16:38
przez waanka
mimbla64 pisze:Tam zaraz spasiony. Zmężniał po prostu!
Obrazek

Dodałam kilka zdjęć do albumu: https://photos.app.goo.gl/r9VsXUJaTT7rba458


To jest Mały Miś??? :strach:
Ale kocur wielki :D

Re: Gdańsk-uratowanych 8kotów,1 za TM[*]- Mały Miś losy w DT

PostNapisane: Śro lis 07, 2018 16:39
przez mimbla64
Ale pamiętajcie, że aparat i kamera pogrubiają. :mrgreen:

Re: Gdańsk-uratowanych 8kotów,1 za TM[*]- Mały Miś losy w DT

PostNapisane: Śro lis 07, 2018 16:41
przez waanka
No wiadomo, a od rozmiaru 40 to w ogóle potrójnie :placz:

Re: GDAŃSK POTRZEBNA POMOC -KOTY TRACĄ OCZY

PostNapisane: Wto lis 27, 2018 11:01
przez tabo10
Baltimoore pisze:Przyjacielski Pingwin

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Wczoraj dzwonił Pan od tego kocurka ,którego mu przywiozłam znad morza. Przypomniał mi,że właśnie wczoraj minął rok,jak Muruś jest z nimi. Chciał podziękować za kotka. Aż mi było głupio,że ja nie pamiętałam tak dokładnie dnia :oops: Bardzo mi milo,jak dostaję takie telefony.Baaardzo mi się wówczas serce raduje. A tego kota ukochałam w Sobieszewie szczególnie.Biegł za mną zawsze jak tylko mnie zobaczył,przez cały cmentarz pod ośrodek. Serce mi pękało ,że muszę go przeganiać,żeby wracał na swoje podwórko,pod chmurkę.Tupać,prychać,by odszedł. Czasem brałam na rączki i wracałam z nim pod "jego blok",a potem uciekałam biegiem,by mnie nie znalazł. To była dla mnie tortura,jakich mało :crying: .U siebie zaraz bym zabrała takiego kocia do ciepłego domu,a tam musiałam przeganiać.Dla jego dobra. I kombinować przed wyjazdem,by go ktoś zechciał mi zamknąć i przetrzymać w zimnej przybudówce przez noc,by go do Wwy zabrać. Bo inaczej mogło go nie być na czas i odjechałabym bez niego. Tyle zdrowia mnie to kosztowało,tyle nerwów.Do dziś mam traumę.

A teraz mija rok,jak kot ma dom. Najbardziej kocha go Pan.Mówi,że mu daje tyle radości i życia.Całe wakacje był z rodziną na działce. I choć ja umierałam z nerwów,że go tam puszczają,trzymał się domu. I hasał ,i był szczęśliwy. A teraz śpi w cieplutkim mieszkanku,nie pod zimnymi,betonowymi schodami hotelu i ma pełny brzuszek.

Jestem szczęśliwa :smokin:

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Wto lis 27, 2018 12:53
przez Arcana
Udało się słodziakowi :D
I zdrowy w końcu?

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Wto lis 27, 2018 13:19
przez tabo10
Arcana pisze:Udało się słodziakowi :D
I zdrowy w końcu?

Zdrowy,odrobaczony,zaszczepiony,wykastrowany,zachipowany :D Żadnych problemów z ząbkami,odpukać, nie ma,mimo straszenia przez wetkę na pierwszej wizycie :wink:

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Wto lis 27, 2018 22:29
przez Baltimoore
:1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Suuper, a zdjęć Murusia nie podesłali?
Buziaki dla Małego Misia :201461

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Śro lis 28, 2018 10:00
przez tabo10
Niestety nie.To starsi Państwo i nie obsługują tak nowych środków przekazu. Za to zawsze mam zaproszenie na herbatkę jak zechcę. Tylko ja nie chcę :oops: ,bo czasu nie mam. Ale widziałam Murusia latem,przyjechali do mojej wetki na chipowanie :D

MM dziękuje pięknie za buziaki. To się taki pieszczoch zrobił,że hej! Tylko się nadstawia do głaskania i łebek starszym kotom do lizania podstawia. Mamin cycek jeden.
A jutro ma sądy dzień. Jedziemy do stomatologa. Podejrzewam plazmocytarne zapalenie dziąseł :cry:
I kciuki za to,bym się myliła potrzebne bardzo.

Niektórym kciuki za moją pomyłkę (jakąkolwiek) przyjdą bardzo łatwo i radośnie,więc też sobie mogą wirtualnie potrzymać :twisted: Zapraszam,jest niebywała okazja :twisted:

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Czw lis 29, 2018 11:39
przez Arcana
Kciuki za pomyłkę :ok:
Kiedy ta wizyta? Po pracy?

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Czw lis 29, 2018 11:56
przez tabo10
O 16.30 ,a taki mróz jest :? Znów nie wiem jak będę go zasłaniać,by nie zmarzł na przystanku i w autobusie/

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Czw lis 29, 2018 13:23
przez Arcana
Moja pierwsza osłona na transporterek, podpatrzona u kogoś, to był ciepły golf. Transporterek w swetrze :mrgreen:

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Czw lis 29, 2018 17:01
przez tabo10
Jesteśmy po. Wracamy. Siedzimy jak dwa tumany w jakiejś piekarni obok przystanku,bo na przystanku wysiedzieć się nie da:( Mróz. MM grzeczny jak anioł. Boi się i nawet nie piśnie z transportera.Zakopany z głową w polarowy koc. Ja wcinam suchą bułkę,żeby nie było, że na krzywy ryj w tej piekarni się ogrzewamy :wink:
MM waży 4.4kg i ma plazmocytarne. Niestety. Mamy żel na m-c. Potem pewnie i tak rwanie. I rachunek na 140zł też mamy :roll:

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Czw lis 29, 2018 17:05
przez ASK@
To współczuję. My dopiero co rwaliśmy u dwójki. Już czas był mocny.
Kciuki :ok:
Zimno jest. Pierwszy raz odważyłam się dziś wyjść dalej (do apteki) i aż mnie wiatr zamroczył. Jak szłam do szpitala to ciepło było :placz:

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Pt lis 30, 2018 15:02
przez tabo10
Ano, posiedzieliśmy sobie w piekarni,potem godzinka w korkach w warszawskiej komunikacji miejskiej w godzinach szczytu i już po 3h byliśmy z powrotem :strach:
MM taki opatulony,że aż ciepły pod kocem polarowym.

A jak wspomnę sobie jak jeszcze rok temu płakał zamarzając głodny i chory w Gdańsku na betonie pod krzakiem,to moja trauma wraca i koszmar oraz niemal fizyczny ból czuję całą sobą :crying:

Dziś zostawiłam go na parapecie nad gorącym grzejnikiem,z którego bucha niemal para. Zadowolony leniwy MM wygrzewa się na nim leniwie :)

Tutaj mamy rachunek za wczoraj: konsultacja i preparat.
Obrazek

Re: Gdańsk Sobieszewo-uratowanych 8kotów- minął rok:)

PostNapisane: Wto gru 11, 2018 17:28
przez tabo10
MM dziś zaszczepiony .To drugie szczepienie w jego życiu. Z pierwszego pewnie nic nie zostało,bo za kilka dni się tak rozłożył,że aż strach.
Oby teraz był ok.
Pani wet powiedziała,że jest gruby :strach: