Blue pisze:Nie ma absolutnie potrzeby by kot bez zębów jadł tylko musy i papki, na szczęście
Takie koty po zagojeniu się dziąseł bez problemu jedzą karmę mokrą, mielone mięso, mój Puszek uwielbia mięso pokrojone w drobne kawałki. Koty w naturze nie żują na papkę zdobyczy, polykają kawalki i ich uklad pokarmowy sobie z tym radzi
Wbrew pozorom, z malymi wyjątkami, koty bez zębów doskonale sobie radzą
Lepiej niż człowiekowi wcześniej sie wydaje
Tabo10- pojechali z ceną za zabieg
I z opieką pooperacyjną
Rozmawialaś wcześniej o cenie i tyle w międzyczasie doliczyli?
Coraz czesciej ceny zabiegów wet stają sie zupełnie nieadekwatne do zarobków w naszym kraju
Prawie 800 zl za wyrwanie kotu zębów to naprawdę zaporowa kwota
Chyba ze wybrałaś super hiper wypaśną klinikę.
Oby teraz biedulek szybciutko wrocił do formy
Miałam sporo kotów bez ząbków i świetnie żyją bez nich,niemalże nie odczuwając różnicy. Mało tego niektóre jedzą szybciej niż te z ząbkami
. Bo pełnozębni gryzą i potrzebują na to czasu,a bezzębni po prostu połykają i pędem lecą do michy sąsiada,by im coś zwędzić
O cenie nie rozmawiałam,bo wydawało mi się ,że 500-600 zł to i tak dużo,a nigdy więcej nie płaciłam. Zresztą w końcu poprosiłam o fakturę i sama stomatolog policzyła 400zł (to dla mnie cena jak najbardziej ok.) ,reszta to anastezjolog i leki. Pamiętam,że Convenia kosztowała jakiś czas temu 60zł,przeciwbólowy też nie jest aż tak drogi. Z całym szacunkiem do anastezjologów,ale ich usługi,w tym podane leki, nie powinny stanowić połowy ceny zabiegu
To moje zdanie.
Klinika nie jest wypasiona. Wręcz przeciwnie. Ani czystość (w tym smród w toalecie
)nie powala,ani opieka pooperacyjna (kot nawet nie dostał jednorazowego podkładu z lecznicy,ani nie przełożono mu tego,który ja dałam z transporterem,w efekcie zasikał swój kocyk,którym miał być przykryty,więc pewnie też nie był). Nie wspomnę już o nieprzyjemnej obsłudze ze strony anastezjologa.
Do stomatolog nie mam żadnych zastrzeżeń. To drJodkowska.Jest świetna, to absolutny profesjonalista. Nigdy nie miałam komplikacji po Jej "robocie". Ale nie jest od zmieniania zaszczanych kocyków,chyba od tego są technicy,praktykanci.
A co do praktykantów. Czekając na zabieg nadeszła jedna
Usiadła i zanurzyła nos w książkę. Nie zagadała,nie zerknęła nawet do MM czekającego na zabieg. Nie głasknęła lecznicowego kota,który się przechadzał po poczekalni głośnym miauczeniem domagając śniadania.Dla mnie taki kompletny brak empatii u przyszłego lekarza dyskwalifikuje go już na wstępie. Co będzie ,jeśli takie dziewczę dopadnie jeszcze wypalenie zawodowe
. Strach pomyśleć jakich lekarzy będziemy mieli za jakiś czas i jak ich na studiach przygotowuje się do przyszłej pracy. Ja na swoich praktykach biegałam z uśmiechem na twarzy w podskokach,niemalże stopami podłogi nie tykając