Baltimoore pisze:tabo10 pisze:
(...)Cudowny Pan Przemek ,który był moją całą pomocą w Sobieszewie,podwiózł nas,sam zapłacił 141zł za wizytę (odrobaczenie,testy) (...)
Czytając jeszcze raz ten długi post na spokojnie, z zaskoczeniem zwróciłam uwagę na to zdanie.
Pewnie miałaś co innego na myśli, ale wyszło niezbyt precyzyjnie, jakby
variovorax w niczym nie pomogła, dopiero CPP pomógł.
A przecież dzięki variovorax Niebieski znalazł dom z papierowego ogłoszenia, które rozkładała w różnych miejscach, zawiozła go do tego domu.
Zawiozła do lecznicy Jednooczka i opłaciła koszty badań i leczenia, znalazła mu dom tymczasowy u Japaczaczy w Łodzi i dzisiaj pojechała z Warszawy do Gdyni, żeby przywieżć kota do Łodzi. I będzie pilotować sprawy kastracji tamtych kotów w lutym przez Kotangensa i PKDT (albo i nie będzie, jak przeczyta że nic do tej pory nie pomogła
)
Ja bym bardziej powiedziała, że to variovorax była Twoją całą (i praktycznie jedyną) pomocą w Sobieszewie, a dom dla Czarnej u pana Przemka znaleziony w ostatniej chwili to coś w kategoriach uśmiechu losu.
Przepraszam,że dopiero teraz,ale nie dałam rady wcześniej odpisać na ten post.
Baltimoore,NIGDZIE nie napisałam,że variovorax W NICZYM NIE POMOGŁA.
Co do niebieskiego ,owszem znalazł dom,dzięki ogłoszeniu,które variovorax umieściła w knajpce Avocado. Zawiozłyśmy go do tego domu WSPÓŁNIE.
WSPÓLNIE też zawiozłyśmy Jednooczka do lecznicy. Fakturę zapłaciła sama,ale zapewne będzie miała za nią pełny zwrot od Ja Paczy,kiedy do nich prześle oryginał. Taką mają procedurę.Chyba,że postanowią inaczej.
DT u Ja Paczy dla Jednooczka był wypadkową próśb trzech osób z forum chronologicznie: mojej już 6.11. kiedy napisałam na ich wątku,że taki kot szuka pomocy koczując na działkach,variovorax,która do nich pisała,kiedy był już w lecznicy (sama podawałam Jej link do wątku) i Twoich apeli na ich wątku,kiedy nadal nikt się nie zgłaszał,by go przejąć. Trudno więc mówić,że SAMA mu znalazła DT. Sama natomiast go do niego zawiozła i tu się zgodzę.
Co do pilotowania kastarcji /sterylizacji kotów w Sobieszewie w lutym,chyba nikt by nie odpuścił takiej potrzeby,tylko dlatego,że nie miał poklasku na forum
,poczuł się urażony,za mało chwalony itp???
Baltimoore pisze:
Ja bym bardziej powiedziała, że to variovorax była Twoją całą (i praktycznie jedyną) pomocą w Sobieszewie, a dom dla Czarnej u pana Przemka znaleziony w ostatniej chwili to coś w kategoriach uśmiechu losu.
Niestety nawet nie wiesz jak bardzo się w tym zdaniu mylisz.
Variovorax była w Sobieszewie tylko 2 razy. Raz na godzinę ,drugi raz na ok.4h.
Pierwszy raz ,by zobaczyć niebieskiego i zabrać pingwinkę z chorym oczkiem. Pingwinki nie było. Za to było zimno,a variovorax miała cienką kurkę i... zmarzła ,więc dość szybko pojechała. Nie szukałyśmy kotki długo z ww.względu.Każy łapacz wie,ile czasu spędza się przeciętnie na łapaniu kota i że w sekundę niczego się nie załatwi. Rozumiem natomiast,że nie jest łapaczem i nie wiedziała jak się ubrać na dłuuugie stanie i wyczekiwanie.
Nazajutrz zabrałyśmy niebieskiego do DT,Jednooczka do lecznicy i na tym koniec. Całość ,z dojazdami,zajęła Jej niedzielny poranek do ok.14.00.
To była cała pomoc,jaką uzyskałam na miejscu od variovorax.
Kiedy okazało się,że pingwinka z chorym okiem pojawiła się po 15.00 variovorax już nie mogła po nią wrócić . Mimo,że oferowałam kotce miejsce w warszawskiej lecznicy,do której mogła ją zabrać tego dnia,bo wracała do stolicy. Dzięki temu kotka do dziś nie złapana,błąka się w zimnie i zapewne traci szanse na widzenie w chorym oku. Za to otrzymałam od variovorax szereg dobrych rad m.in.,że mogę sama szukać lecznicy w Trójmieście i zawieźć do niej kotkę.Służyła mi także radą i namiarem na kilka lecznic (jedna TYLKO 150zł/dobę BEZ LEKÓW,druga 60zł/dobę i wet.mobilny,czyli jak sama nazwa wskazuje opcja bez szpitalika). Trzeba mieć nie lada fantazję,by osobie z kilkoma chorymi tymczasami,które kosztują krocie, proponować takie rozwiązania cenowe.Nawet dla swojego osobistego zwierzaka nie miałabym tyle kasy,by go umieszczać w tak drogich lecznicach
variovorax za to idzie dalej w swoich śmiałych propozycjach i w ostatnich postach zachęca mnie osobiście do wpłat na karmę dla sobieszewskiego stada
Gdyby nie P.Przemek nic więcej nie udałoby się zrobić dla tamtejszych kotów. I to ten,zupełnie obcy,dopiero co poznany człowiek,był największą pomocą tam na miejscu.Logistycznie.Woził koty,woził transportery.Non stop. Nie variovorax,która teoretycznie mnie znała od lat z tego forum (śledziła wątek moich tymczasów Warbudków).
Mało tego.Obiecała zawieźć do WWy 2 koty. I OSTATECZNIE NIE ZROBIŁA TEGO. Doskonale wiedziała ,że wracam 25.11. I na tą datę,ewentuanie dzień wcześniej umawiałyśmy się od początku. Ostatecznie postanowiła wracać dzień po moim wyjeździe,kiedy nikt już beze mnie nie złapałby kotów.Mało tego wcześniej poproszona o przywiezienie moich 2transporterów do Gdańska,zażyczyła sobie ich dostawę pod wskazany adres. I tak dobrotliwy TŻ delfinki [*],chłop lat 60+ leciał z transporterami wedle życzenia,po to ,by ostatecznie nie dowiozła mi ich na czas. Proponowała,że przywiezie je po 13.00,a koty przychodziły 8-9.00 (wiedziała o tym,bo była je oglądać tydzień wcześniej). To był absolutnie żelazny termin,z kotami w tym względzie nie da się dyskutować. Rozejdą się i tyle. Brak dogadania ,to także problem z komunikacją tel. Variovorax nie odbierała tel,a na smsy odpowiadała z tak dużym opóźnieniem,że nie dało się już niczego przeplanować (np.kupna transporterów na miejscu).A wracała dzien po moim wyjeździe,bo miała tego dnia zabrać Jednooczka do DT.A najważniejsze odebrać ORYGINAŁ FAKTURY, bo tak się umawiała z lekarką. Nie chodziło o względy medyczne KOTA,ani organizacyjne DT . Fakt,że Jednooczek był bezpieczny w lecznicy,a reszta kotów na ulicy też nie były wystarczającym argumentem. Także to,że Jednooczek mógłby pojechać blablacarem do DT. To ja miałam sobie zamówić blabla do kilku kotów. (Już widzę jak kierowca blabla czeka jak je wyłapię i radośnie wiezie taką rozwszeszczaną ekipę z bonusem kupy) .Albo miałam też przedłużyć sobie pobyt na miejcu,by dzień później przekazać jednego kota variovorax (bo ostatecznie tylko jednego,prócz Jednooczka, zechciała zabrać).Przetymczasować jednego kota jedną noc w swojej łazience też nie mogła. Powód : wynajęte mieszkanie,a kot w transporterze BĘDZIE MIAUCZAŁ. Nie wiem dlaczego nie miałby siedzieć bez transportera.Wybrałabym najspokojniejszego,z którym dało by się to zrobić.
Szkoda słów. Nie chciałam poruszać tych tematów, bo szkoda mi było czasu i nerwów,ale jak widać niezrozumienie na wątku rosło. Pewnie teraz nie jest dużo jaśniej,ale może niektórzy ,jeśli w ogóle zechcą się przebijac przez ten post,będą mieli pełniejszy ogląd sytuacji.