Wczoraj Mały Miś miał robione testy FIV/FELV. Wyszły ujemnie
Zawsze bardzo,bardzo się boję o wynik,ale teraz to był ekstremalny wręcz strach.
Nie mogłam się zebrać ,by je zrobić,tak bardzo się bałam,że odwlekałam je podświadomie,umierając ze strachu non stop. Pilnując misek,kuwety,myjąc wszystko non stop,wyparzając w mikrofali,odkażając. Rzucałam się jak opętana,by nikt nie zjadł z jego miseczki,jak mały napił się wody ze wspólnej miski ,zaraz biegłam ją wylać.Wymyć miskę,nalać czystej dla reszty. Umęczyłam się bardzo. Wreszcie nie wytrzymałam.Pojechaliśmy.
Nie wiem jak wytrzymałam te 10 minut od pobrania krwi do pojawienia się kresek w okienkach kontroli.
To morderczy strach z uciskiem w klatce piersiowej. Nie zdobyłabym się na to ,gdyby nie tabletka na uspokojenie. Padłabym trupem.
Coraz gorzej znoszę lęk o koty.Jestem coraz bardziej zmęczona i wypalona.
Mały Miś półtora tygodnia temu zakończył Marbocyl.Ostatnio znów miał biegunkę,bo dorwał się do karmy nerkowej,ale od 3dni spokój. Pomogła znów pasta Carobin Pet. Je.
Za jakiś czas powtórzymy morfologię. Nadal nie wiem co dolega temu kotu i żaden wet mnie z tej niewiedzy dotąd nie wyprowadził.
Oby nie powróciły gorączki