Z toksoplazmozą nie jest sprawa taka oczywista.
Miś na pewno miał kontakt z tym dziadostwem a poziom przeciwciał IgG ma całkiem wysoki.
Nie ma aktywnej, silnej, pierwotnej infekcji - bo IgM niskie (jakie?).
Ale pierwotniak ten u kota po samodzielnym przechorowaniu nie znika - pozostaje ukryty w tkankach w postaci otorbionych cyst. Dla ogromnej większości kotów nie stwarza żadnego zagrożenia. Co jakiś czas niektóre z tych cyst się przekształcają i pierwotniak przechodzi w kolejny etap rozwojowy - ale na bieżąco jest likwidowany przez układ odpornościowy, jako że stymulacja układ odpornościowego jest niewielka, to tego w krwi nie widać, także kot nie jest wtedy de facto chory - to podobny stan jak przy lekkim zadrapaniu. To nie jest silna, pierwotna infekcja gdzie nastepuje wyrzut przeciwciał typu IgM. U Misia IgG jest wysokie - to może też sugerować że coś jednak się w tym temacie dzieje.
U kotów wrażliwych - jeśli to toksoplazmoza wywołała te biegunki to Miś jest na nią szczególnie wrażliwy - te chwilowe aktywizacje mogą wywoływać objawy choroby - czy przez samego pierwotniaka czy reakcję autoagresywną, nadmierną odpowiedź układu odpornościowego, który atakuje nie tylko samego pierwotniaka ale daje nadmierny odczyn w jego otoczeniu czy nawet atakuje okoliczne tkanki.
Cysty te w naturalny sposób ulokowują się w różnych organach - także gałkach ocznych. W zależności od tego gdzie się akurat uaktywnią - tam następują objawy chorobowe. Jeśli w wątrobie to to mało widać - trzeba zrobić badania krwi, chyba że objawy są bardzo nasilone. Jeśli w gałce ocznej - łatwiej to zauważyć.
Obecność przeciwciał IgG niczego nie przesądza na plus - ale to naprawdę dobra informacja. Bo daje szansę.
Gdyby oba rodzaje przeciwciał były ujemne - byłoby to znacznie mniej nadziei.
Problemem jest to że cysty te ulokowują się także w mózgu - i mogą również tam się uaktywniać a przy nadwrażliwości może to spowodować brzydkie objawy i wtedy jest już kiepsko
Dlatego nie wiem co Ci doradzić - ale gdyby to był mój kot - poważnie rozważyłabym leczenie. W sumie co masz do stracenia?
Leczyłam jednego swojego kota (wtedy kociaka) na toksoplazmozę Dalacinem i sterydem - nie było to straszne leczenie, mimo dużej nadwrażliwości na pierwotniaka (spowodował wtedy prawdopodobnie uszkodzenie szpiku i praktycznie zanik białych krwinek na wiele lat - tudzież było na odwrót - wrodzone zaburzenia odporności spowodowały rozwój toksoplazmozy objawowej) - Puszek obecnie ma 16 lat i nie miał nawrotu choroby.
Ale to musisz obgadać z wetem.