Madie,jest bardzo ciężko przy takiej ekipie chorowitków,ale zawsze ratując kolejnego mam nadzieję,że za chwilę znajdzie dom i kosztów nie będzie. Jak widać złudne to czasem,ale i tak inaczej nie umiem.Bo cóż one winne,że wet taki drogi.
Zresztą gdybym nie wzięła tych kotów,najprawdopodobniej nie żyłyby już.Ani Mały Miś,ani Kapitan,ani Rudy.Taka prawda.A że każdy grosz z premii i pensji topię,by je ratować,to już szara rzeczywistość.I tak inaczej nie umiałabym. Nie cieszą wypasione wakacje,czy kolejna torebka jak wokół takie dramaty. Obejdę się bez większości.Już się nauczyłam minimalizmu do granic. Tylko,żeby zdrowie kocie i psie było i szybciej DS dla obrobionych i gotowych do adopcji (Kapitan i Pingwinka),to jakoś damy radę
Zresztą jak patrzę na piękne zdjęcia Cioci mimbla64 i widzę taką kocią metamorfozę,to największa radość i zapłata dla mnie. Radość warta każdej kasy