» Pt lis 03, 2017 17:45
Pasteurella w zatokach. Przypadek krytyczny
Cześć:) Nie wiem czy się nie powtarzam, ale nigdzie nie widzę mojego posta, więc piszę jeszcze raz.
Eliot trafił do nas jako kilkutygodniowy kociak z kocim katarem. Był jeszcze dokarmiany mlekiem zastępczym przez butelkę. Myśleliśmy, że szybko z tego wyjdzie. Niestety kolejne antybiotyki nie przynosiły efektu. Eliot od maja tego roku do teraz jest praktycznie cały czas na jakimś antybiotyku. Eliot miał problemy z oddychaniem, kichał glutami w kolorze tęczy. Posiew z gluta nic nie wykazał. Testy na choroby wirusowe trzykrotnie wynik negatywny. Leczenie sterydami, bez efektu. Tomograf wykazał zmiany wysiękowe w zatokach. Zdecydowaliśmy się na operację, podczas której, chirurg usunął chorobowo zmienioną tkankę. Pobrano próbki do badań i wyhodowano pasteurelle:( Bakteria rozpanoszyła się w zatokach Eliota, usunięto sporo martwicy, która objęła również chrząstkę:( Minął tydzień od operacji...nie ma rewelacji. Eliot nadal smarka glutami z krwią:( Dodam, że podawano mu również Zylexis. Przed operacją, próbowano również płukania, było jeszcze gorzej.Lekarze nie mają już pomysłu jak mu pomóc. Zaczęłam czytać o autoszczepionkach. Mieliście do czynienia z podobnym przypadkiem? Czy może istnieją jakieś skuteczne leki, które są do sprowadzenia z zagranicy? Będę wdzięczna ,za każdą informację czy podzielenie się doświadczeniem. Mogę również udostępnić historię leczenia.