Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 02, 2017 18:26 Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Wątek leczonego Obisia tutaj:
viewtopic.php?f=46&t=179880
I mam dylemat. Muszę rozwiązać do jutra. Obcio przeszedł tydzień kroplówek dożylnych w szpitalu kliniki. Dwa dni przerwy na wyniki i dzisiaj rano dzwoni doktor prowadząca, że ma wrócić na dożylne na kolejny tydzień.
Zawiozłam Obcia, ma nowy wenflon i spędził kolejnych 7 godzin w szpitalu. W międzyczasie konsultuję się u weta, który jest specjalistą od nerek. Skłania się ku podskórnym. Codziennie przez tydzień.
Nie wiem, co robić, muszę podjąć decyzję. Jeżeli podskórne, to zaczynamy jutro wieczoem, jeżeli zostajemy przy dożylnych- Obiś do kliniki rano. Finansowo wychodzi tak samo, ale to najmniej ważne, aczkolwiek już ledwo ciągnę.
Dla mnie liczy się też psychika kota. Żal mi go. On tam jakoś to znosi, ale jaki był szczęśliwy przez dwa dni, gdy mógł pobiegać po ogrodzie :roll:
Nie wiem, nie wiem, lekarze mają różne zdanie w temacie skuteczności dwóch rodzajów kroplówek.
Podobno dożylne wchłaniają się lepiej, lepiej filtrują nerki. Jakie są Wasze doświadczenia?
Nie będę podawać kroplówek w domu, to jest pewne. Zrobię co najlepsze dla Obcia, ale co wybrać? :roll:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17888
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Czw lis 02, 2017 18:43 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Moja teoria:

Każdy płyn podany do organizmu zostanie wysikany, niezależnie od drogi podania.
Mocz produkują nerki filtrując krew.
Czyli w obu przypadkach płyn "wlany" do organizmu dostaje się do krwi.
W przypadku kroplówki dożylnej płyn jest wprowadzamy bezpośrednio do krwi (przepraszam za oczywistość tego stwierdzenia), w przypadku kroplówki podskórnej płyn musi zostać wchłonięty do układu krwionośnego.
Ale efekt końcowy powinien być taki sam: wypłukanie krwi i wyprodukowanie dodatkowej ilości moczu.

Moje dwie kotki miały PNN i całkiem dobrze funkcjonowały właśnie na kroplówkach podskórnych (podawanych z różną częstotliwością, bywało tak, że trzeba było podawać je codziennie).

Wojtek

 
Posty: 27348
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Czw lis 02, 2017 20:17 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Wojtku - prawdę napisałeś :) - dodam tylko małe ale.
W przypadku silnego uszkodzenia nerek, poważnej mocznicy a już przy ostrej niewydolności nerek tym bardziej - nie zawsze jest tak że płyn podany podskórnie się wchłonie i zostanie wysikany, a nawet jeśli - to że stanie się to na tyle efektywnie by osiągnąć pożądany skutek.
Bywa - że płyn się nie wchłonie lub wchłania straszliwie powolutku - nie wystarczająco by zmusić nerki do pracy i efektywnie usuwać szkodliwe metabolity z krwi.

Są przypadki gdy kroplówka dożylna jest bardziej wskazana. Są też takie gdy podskórna po prostu nie zadziała.
Dlatego to nie jest tak że można stawiać na równoważni oba te rodzaje kroplówek i wybrać wygodniejszą.
Każda z nich ma swoje zalety i wady i powinna być dobrana w zależności od sytuacji.
Gdy zalety kroplówki dożylnej przeważają (o wiele skuteczniej wymuszają produkcję moczu i pracę nerek, szczególnie w poważnych stanach) nad wadami (jest ich trochę) - to trzeba po nie sięgnąć.
Gdy stan kota pozwala na przejście na kroplówki podskórne ( mają ogromne zalety - podaje się je szybko, zaoszczędza się kotu masy stresu i często wielogodzinnych wizyt w lecznicy, wenflona w łapie co wiele kotów przyprawia o furię albo doła, mniejsze ryzyko powikłań etc) - absolutnie nie ma sensu ciągnąć dożylnych - bo to dla kota o wiele większe obciążenie i stres.
I tu zgadzam się z Tobą w pełnej rozciągłości - kroplówki podskórne doskonale się sprawdzają - dożylne powinny być rozważane, ale w konkretnych sytuacjach i tylko tak długo jak to jest konieczne.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lis 02, 2017 20:45 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Kroplówek podskórnych łatwiej się nauczyć w domu, nie ma tego stresu, nie ma wenflonu do zabrudzenia, kot mógłby wychodzić. Szybciej wchodzą, to jest jakieś 15-20 minut siedzenia z kotem, jeśli się nie mylę - dożylna to minimum dwie godziny.

Ale znowu, znając historię Obcia, to na Twoim miejscu jeszcze bym z tydzień te dożylne pocisnęła, sprawdziła czy wyniki się poprawiły znowu po tygodniu i jeśli tak - zrobiła zęby. I potem już podskórne.
Jaki jest plan na zęby lekarzy w Twojej lecznicy, a jaki u tego konsultowanego nefrologa?

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Czw lis 02, 2017 21:07 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

To nie jest tak, że można sobie wybrać. Do każdego typu kroplówki są konkretne wskazania. Wybór należy do weta.
U moich kotów dożylne stosowano w kryzysach mocznicowych i w bardzo zaawansowanej chorobie. W pozostałych sytuacjach (leczeniu podtrzymującym) - podskórne. Musiałam się nauczyć je podawać. Wcale mi się to nie podobało, ale uznałam, że jako dorosły, odpowiedzialny za swoje zwierzaki człowiek muszę odłożyć swój dyskomfort na bok, opanować panikę, przestać się użalać nad sobą i po prostu przyswoić umiejętność. Nie ma, że się boję. Po prostu: Mam. Podawać. Kroplówki. Podskórne. Więc. Będę. To. Robić.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23793
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw lis 02, 2017 22:28 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Szalony Kot, planu na zęby jeszcze nie ma, bo na razie kreatynina nie pozwala na nic. Czekamy na lepsze wyniki. Zęby podobno bez kamienia są jednak, jest stan zapalny dziąseł, z tyłu, ale już przytłumiony antybiotykiem. Było dwa tygodnie temu tragicznie, jest w miarę, Obiś nawet je chrupki.
Ana, ja przecież Obcia bez kroplówek nie zostawię. Ale na bank nie podam sama. To nie są żadne fanaberie. Nie wbiję igły w kota, nawet próbować nie będę. Jestem sama z kotami, nikt mi nie pomoże, do tego ręce mi się trzęsą, nerwowa jestem okropnie i ciśnienie mi wali.
To nie dla mnie. Będziemy jeździć do weta, nawet codziennie.
Tak, są wskazania co do typu kroplówek. A co, gdy jeden wet mówi, że dożylne, a drugi, ze podskórne? I obaj nefrolodzy? :roll:
Przed chwilą rozwinął sobie bandaż przy wenflonie. Zawinęłam, przykleiłam. Jak zacznie coś majstrować będę musiała jednak pojechać na nocny dyżur, żeby mu wyjęli ten wenflon :(
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17888
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Czw lis 02, 2017 22:50 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

czitka, ja od lat robię sama kotom zastrzyki i różne inne niemiłe rzeczy, ale pewnie - jak to ktoś kiedyś ujął - to się nie liczy w moim przypadku, bo jestem z lekarskiej rodziny.
Ostatnio jestem zmuszona robić wlewki podskórne Felkowi (też problem z nerkami :( ), który tak ma, że generalnie na widok strzykawki spyla w jakiś kąt. Myślałam, że będzie dym w związku z tym, ale - o dziwo- nie ma. Jesteśmy po czwartej wlewce, która poszła gładko i szybko, a na "deser" po fakcie Felix dostaje Hepatiale, które mu bardzo smakuje i nawet nie jest na mnie obrażony. Robię to zupełnie solo.
Jednym słowem, da się i nie jest tak źle.

edit: Felka z wenflonem w ogóle sobie nie wyobrażam, bo jego nawet do pobrania krwi muszą trzymać trzy osoby.
Obrazek

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 02, 2017 23:45 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Wenflon i dożylne to jednak trudniejsza sprawa, bo kot musi być o wiele bardziej nieruchomy (a na pewno nie może siedzieć tak, jak mu wygodnie w stresie, czyli z podkulonymi łapami, bo blokuje wlew), do tego to trwa i trwa, to są nerwy i dla siebie, i dla kota.

Ja myślałam, że też nie będę nigdy kłuć kota, no bo nie jestem lekarzem, ba, ja nawet pazurów nie umiem obciąć mojej kotce, nawet w dwie lub trzy osoby sobie nie radzimy...
Ale jak się okazało, że fobia Carmen na wyjścia, lekarzy i nawet wpychanie tabletek rośnie do tego stopnia, że boję się o jej życie (bo walenie serca, sikanie i sranie pod siebie, sapanie, dychawka, ślinotok i zaślinianie się wielkimi, długimi glutami od pyska do podłogi), to po instruktażu od lekarki doszłam do wniosku, że ok, dam radę.
I pod nos szły smaczki, a ja robiłam zastrzyk - i tak 10 dni. Na początku szło zaskakująco łatwo, potem w miarę poprawy samopoczucia koty coraz było trudniej, ale wytrwałyśmy ;)

A wlewy podskórne ponoć przynoszą dość szybką ulgę dla kota - coś jak kawa dla człowieka. I kot się szybko uczy, że te 10-15 minut w jednym miejscu poprawia mu nastrój, zwłaszcza jeśli jest poparte głaskaniem i smaczkami ;)
To idzie szybko, nie jest bolesne, przynosi szybką poprawę nastroju - to serio nie jest jakaś wielka filozofia.

Jeśli czekacie na lepsze wyniki, żeby zrobić zęby - to imo one się szybciej poprawią jednak od dożylnych. I potem znowu się powinny poprawić po zabiegu.
Teraz jest lepiej, ale zęby i nerki wzajemnie się przeplatają - czyli jak trochę odpuścisz sobie robienie kroplówek (bo kasa, bo czas, bo kot w lepszym stanie), to zęby odezwą się na nowo. I znowu kot zaliczy dołek, bo zęby uderzą z miejsca w nerki, i nie będzie można ich naprawić póki się znowu kota nie wypłucze.
A według mnie jest spora szansa, że teraz po dożylnych, ekstrakcji zębów, potem podskórnych - się okaże, że kot nie musi w ogóle być kroplówkowany...

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pt lis 03, 2017 7:10 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Ja bym poobserwowała jednak te zęby - czy ekstrakcja jest konieczna tudzież jakieś inne działania (a jesli tak to czy na pewno teraz) - bo dziąsła były rozjątrzone i wyglądały fatalnie - ale i mocznik był bardzo wysoki.
Poczekałabym aż organizm odetchnie po mocznicy i wtedy zobaczyłabym w jakim stanie są te zęby tak naprawdę i dziąsła.
Nie spieszyłabym się z działaniami - bo może kocurek ma po prostu wrażliwą śluzówkę w paszczy, namnożyła się w rozpulchnionych dziąsłach jakaś drażniąca bakteria, po zbiciu mocznika i przeleczeniu antybiotykiem może ich stan bardzo się polepszyć a nawet powrócić do normy.
A stan nerek na tą chwilę jest dopiero stabilizowany, ja osobiście nie odważyłabym się na tą chwilę dawać kotu narkozy i rozgrzebywać dziąseł, nie mówiąc o wyrywaniu zębów.
Jak się to rozbabrze (przy niestabilnych nerkach może goić się fatalnie) to kot przestanie jeść, trzeba będzie dawać leki przeciwbólowe (i tak trzeba będzie - ale przy rozbabranych długo), może też inne - to dopiero może nerkom dać po garach.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lis 03, 2017 9:02 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Blue pisze:Ja bym poobserwowała jednak te zęby - czy ekstrakcja jest konieczna tudzież jakieś inne działania (a jesli tak to czy na pewno teraz) - bo dziąsła były rozjątrzone i wyglądały fatalnie - ale i mocznik był bardzo wysoki. (...)

Tym bardziej, że sami lekarze wydają sprzeczne opinie. Jeden stwierdził, że na zębach jest bardzo dużo kamienia, a inny, że to płytka nazębna.

Wojtek

 
Posty: 27348
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pt lis 03, 2017 20:13 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Bardzo dziękuję za wszystkie rady i sugestie.
Dzisiaj rano już nie miałam wątpliwości jak dalej postępować z Obisiem. Bardzo się wycofał z tym wenflonem, pochował, rozwinął bandaż, chował się, że nie pójdzie do szpitala, smutek w oczach a w całym kocie rezygnacja ze wszystkiego z jedzeniem włącznie. Kupa nieszczęścia. Mieliśmy być na kroplówce podskórnej wieczorem, zadzwoniłam, pojechaliśmy przed południem. Wenflon wyjęty, kroplówka poszła, Obcio ma obniżoną temperaturę do 36.8 :(
Doktor obejrzał pysio, żadnego kamienia nie ma.
Markotny jest bardzo, taki wycofany, właściwie cały dzień przesiedział "na króliczka" w jednym miejscu, zjadł troszkę, ale bez apetytu, siku było już 4 razy. Taki biedny jest. I bardzo zły, że nie może wyjść, to jedyne, czego chce, a tu szlaban. Za zimno. Teraz zwinięty w precelek śpi pod kominkiem i się grzeje. Jutro powtórka. Walczymy.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17888
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pt lis 03, 2017 20:37 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

czitka pisze:Bardzo dziękuję za wszystkie rady i sugestie.
Dzisiaj rano już nie miałam wątpliwości jak dalej postępować z Obisiem. Bardzo się wycofał z tym wenflonem, pochował, rozwinął bandaż, chował się, że nie pójdzie do szpitala, smutek w oczach a w całym kocie rezygnacja ze wszystkiego z jedzeniem włącznie. Kupa nieszczęścia. Mieliśmy być na kroplówce podskórnej wieczorem, zadzwoniłam, pojechaliśmy przed południem. Wenflon wyjęty, kroplówka poszła, Obcio ma obniżoną temperaturę do 36.8 :(
Doktor obejrzał pysio, żadnego kamienia nie ma.
Markotny jest bardzo, taki wycofany, właściwie cały dzień przesiedział "na króliczka" w jednym miejscu, zjadł troszkę, ale bez apetytu, siku było już 4 razy. Taki biedny jest. I bardzo zły, że nie może wyjść, to jedyne, czego chce, a tu szlaban. Za zimno. Teraz zwinięty w precelek śpi pod kominkiem i się grzeje. Jutro powtórka. Walczymy.

Czy Obiś miał robione usg brzucha, okolica trzustki była oglądana?
Przepraszam, nie znam historii kota, 'przeleciałam' tylko ostatnie kilka stron, widziałam jakieś epizody wymiotów, też biegunka była (choć niezidentyfikowana), ale ta obniżona temp, brak apetytu, osowiałość, siedzenie na króliczka... a przy trzustce i problemy nerkowe też lubią współwystępować. Niestety z biochemii widziałam tylko poziomy urea i crea.
Może ktoś bardziej doświadczony i w temacie powie, czy warto sprawdzać tą trzustkę (jeśli nie była).

Yocia

 
Posty: 1598
Od: Sob sie 01, 2009 10:48

Post » Pt lis 03, 2017 20:57 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Citko w poniedziałek i piątek mogę być u Ciebie koło 17 i podać kroplówkę podskórnie - jeśli to Wam pomoże. Ale zaznaczam - z powrotem domagam się transportu na PKP we Wro.
Obrazek

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2624
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Pt lis 03, 2017 21:40 Re: Dożylne czy podskórne? Plusy i minusy.Proszę o radę.

Yocia, nie, mamy tylko usg nerek. Nie podejrzewam trzustki, biegunka to specjalność Balbinki, ona tarczycowa i różnie to bywa, Obis zwymiotował tylko raz kilka dni temu, gdy zjadł dużo chrupek Renal i to były tylko te chrupki, za dużo zjadł i za szybko. Teraz już nie je :(
Morfologię ma bardzo ładną, troszkę się tylko rozchwiała po dożylnych kroplówkach. Jutro rano jesteśmy u doktora, pomyślimy. Obcio to bardzo młody kot, on ma może 3 lata...
Gutek, dzięki! 8O
Niestety nie skorzystamy, ja w poniedziałek wracam z pracy o 20.30, rano podamy kroplówkę u doktora. W piątek nie wiem co będzie, będziemy po badaniach krwi po tygodniu kroplówek i też pracuję i doktor zadecyduje co dalej.... :roll:
Ale jesteś strasznie kochana :201494
Obiś śpi w precelek zwinięty. Sen to zdrowie :201461
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 17888
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 216 gości