» Śro lis 01, 2017 13:00
Re: Dezynfekcja po kocie
Moglibyśmy pewnie godzinami przerzucać się argumentami, jednak "forumakwa" ma realny problem i nie potrzebuje teoretycznych rozważań. A prawda jest taka, że nie wiadomo na co zmarł jej kot. FeLV mało prawdopodony, a wirus w mieszkaniu mało odporny, FCV charakterystyczne, szczepionka skuteczna, a wirus też (w porównaniu do FPV) mało odporny. Po co więc się tym zajmować? Zanim znajdzie nowego kota, mieszkanie będzie miała "czyste".
Jedynym realnym problemem jest FPV. W zapobieganiu nie beirzemy pod uwagę najbardziej optymistycznych rozwiązań, tylko te, które mogą być najgorsze. Oczywiście, że po 12 m-cach i 1 dniu nie ma pewności, że FPV nie będzie już w domu, ale na pewno będzie go mniej niż np. po 6 m-cu... Są jakieś wytyczne, które ustalają zawodowcy, a oni mówią, że zupełnym minimum jest 6 m-cy, a najlepiej 12 m-cy. Nawet po odkażaniu lampą, która jest dobra, ale ma problem tzw. cienia. Tym bardziej, że szczepionka przeciw FPV jest od lat ta sama, a wirus mutuje. Na moim przykładzie widać jasno, że szczepionka była zwykłym placebo. Kotka w doskonałej kondycji, owszem po zabiegu, zachorowała na ostrą postać i odeszła tak samo szybko jakby szczepiona nie była. Nie znaczy to, że wszystkie koty nie zareagują na szczepienie, ale po dyskusji z lekarzem teraz już wiem, że sprawa szczepionki FPV jest znana, a statystyki lecznic potwierdzają, że skuteczność jest coraz gorsza. Zresztą potwierdzenia są na tym forum. 10 lat temu na FPV chorowały przede wszystkim maluchy nieszczepione, a obecnie coraz częściej widzimy posty: "zaszczepiony kot odszedł na panleukopenię".
Mam w domu jeszcze 4 koty, w tym kotkę na sterydach. 9 letni kocur też zachorował (tak, szczepiony), ale rzeczywiście choroba przebiegła lajtowo. 3 dni sraczki, pojedyńcze wymioty i tylko leukopenia i późniejszy FPV kotki naprowadził nas na to, że to była panleukopenia.
Tak więc reasumując: trzeba wziąć pod uwagę FPV i do niego zastosować środki ostrożności, a nie FeLV czy FCV, bo przy FPV nie stanowią one żadnego zagrożenia.
Owszem można brać koty do domu po FPV, ale może później powstać problem spojrzenia na siebie w lustrze, gdy koty nagle zaczną padać, a my będziemy mieli świadomość, że nie zrobiliśmy wszystkiego zgodnie ze sztuką.Tym bardziej, ze "forumakwa" jest osobą wrażliwą na kocią krzywdę....