Trudne dokocenie- pomocy...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 29, 2017 21:35 Trudne dokocenie- pomocy...

Witam,
Jestem tu nowa i to jest moj pierwszy post... Otoz 5 lat temu pojawila sie u nas piekna 12 tygodniowa kocica Coco. Normalnie slicznota jakich malo tylko ze charakterna :twisted: Od malego nie lubila dlugich pieszczot i miziania, taki typ raczej nie dotykaj jak nie chce :) Jest przywiazana do nas a raczej do mnie, toleruje innych ludzi choc nie jest dusza towarzystwa. Jest kotem domowo- wychodzacym. Za dnia buszuje po ogrodku, poluje, skacze a wieczorem przychodzi cos zjesc i odpoczac po ciezkim dniu. Przyznam sie ze jest trooooooszke rozpieszczona... Zadziora taka mala...
No i zaczyna sie problem... 2 miesiace temu nasze serce skradl kocurek Lucky (przyrodni brat kocicy- 3msce). Przeciwienstwo swojej siostry, towarzyski, przytulaszczy, ciekawski i przystojny :) Na poczatku okolo tygodnia byl izolowany, nie przeszkadzalo to siostrzyczce choc wiedziala ze w domu jest intruz. Po okolo tygodniu pokazalismy Coco braciszka (w transporterku przez kilka minut) Syczala, warczala, foch na wszystkich... Niestety musialam wyjechac na pare dni i moj maz uszczesliwil koty wypuszczajac Luckiego... Myslalam ze oszaleje, ale po przyjezdzie wydawalo sie ze nie jest zle. Kotka oczywiscie syczala, warczala i byly rekoczyny ale bez pazorow. Lucky nic sobie z tego nie robil. Gdy dostal z lapy z jednej strony to podchodzil od innej. Odwazny jest :) Podczas karmienia w osobnych miskach i w malej odleglosci od siebie kotki jadly w spokoju ale gdy tylko kocica konczyla jesc to znow syczenie itp. Ucekala tez szybko na dwor, nie chciala siedziec w pod jednym dachem z kocurkiem. Mialam nadzieje ze jakos sie dogadaja i dotra ale kocica zrobila sie agresywna. Syczala na nas, nie dawala sie poglaskac a nawet straszyla lapka. Widac bylo ze jest nieszczesliwa :( to trwalo jakies 2msce bez zadnej poprawy. Pewnego dnia troche z mojej winy Coco ugryzla mnie i podrapala ( chcialam ja poglaskac przed jej wyjscciem na dwor ale po spedzonej nocy z Luckym byla juz tak wkurzona ze wyladowala sie na mnie). Tego samego dnia wywiozlam kocurka do kolezanki zeby kocica ochlonela. Spedzil tam tydzien a kocica wrocila do normy. Znow zaczela z nami spac, dawala sie glaskac (troszke), przychodzila czesciej do domu... No ale kocurek czekal... Wzielismy go ponownie i od nowa przeprowadzam socjalizacje. Coco niestety czuje kocurka i jest znow nerwowa i smutna. Juz nie mam pojecia co robic... Kocham oba kotki ale jest mi strasznie zle ze kocica jest smutna. Moje pytanie... Czy kocica w koncu zaakceptuje kocurka i przestanie byc agresywna??? Jestem zalamana... Moze jakies dobre rady... Bede bardzo wdzieczna :)

Pozdrawiam
Coco i Lucky
Ostatnio edytowano Śro lis 08, 2017 21:15 przez cocolucky, łącznie edytowano 1 raz
Pozdrawiamy Coco i Lucky

cocolucky

 
Posty: 13
Od: Nie paź 29, 2017 15:06
Lokalizacja: Londyn

Post » Nie paź 29, 2017 21:52 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

Najlepsze, co możesz zrobić moim zdaniem, to poprosić weterynarza behawiorystę (ma mieć tytuł weta, to konieczność) o pomoc. Bo odnoszę wrażenie, iż popełniono kilka błędów, których tak od razu się nie odkręci, szczególnie po kilku poradach na forum.
Behawiorysta prawdopodobnie i tak zacznie od zlecenia badań obu kotom (bywa, że kot robi się agresywny w towarzystwie chorego kota czyli trzeba by było przebadać kocurka; poza tym warto sprawdzić, czy od tego wszystkiego Wasza kotka nie zaczęła chorować), więc o tym możesz myśleć już teraz.
Ponadto socjalizacja przez raptem jeden tydzień to mało. Ja izolowałam przez 3 tyg. i dopiero po tym czasie (pod sam koniec) moja kotka zaczęła wykazywać zainteresowanie kocurkami po drugiej stronie drzwi, zamiast się boczyć.
Czy kotka jest wysterylizowana?
Możesz spróbować obróżki feromonowej u kotki plus Feliway do kontaktu. Może to pomoże.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10611
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie paź 29, 2017 22:13 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

Oba kotki są zdrowe, były badane przez weterynarza. Kotka wysterylizowana a kocurek będzie dopiero za jakiś miesiąc. Kocica śpi u nas w sypialni a kocurek w oddzielnym pokoju. Jak kocica go nie słyszy to jest całkiem Ok, choć nie chce być miziana. Ale ona zawsze była trochę nietykalska Zajada tak jak zawsze, na podwórku jest sobą i jest szczęśliwa. Nie wydaje się być chora. Czemu te dokocanie jest takie trudne dla właścicieli? Przecież to serce pęka...
Pozdrawiamy Coco i Lucky

cocolucky

 
Posty: 13
Od: Nie paź 29, 2017 15:06
Lokalizacja: Londyn

Post » Pon paź 30, 2017 8:31 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

Wywiezienie kota "na chwilę" to był zły pomysł.
Wszystko trzeba zaczynać od nowa.
Dodatkowo źle,że wypuszczenie kotów odbyło się jak Ty wyjechałaś. Skoro Ciebie woli,powinnaś być w trudnym dla kotki momencie,wspierać ją. Co nie oznacza,że poszłoby gładko.
Potrzeba czasu na akceptację. Syczenie oznacza to,że kotka się boi. Dobrze,że nie ma ostrych ataków agresji. Dobrze,że kocurek nic sobie nie robi z jej fochów.Z czasem powinno się uspokoić.
Choć bywają też typy kotów-jedynaków. Nie akceptujących konkurencji w swoim bliskim otoczeniu.Uważaj,by kotka się nie wyniosła z domu na zawsze.
Obróżka feromonowa uspokajająca jest dobra,ale nie dla kota wychodzącego (możliwość zawieszenia się za obrożę na płocie,krzaku itp.).
Feliway (o ile w ogóle działa)na dużym terenie (cały dom) nie będzie działał. Są jeszcze karmy uspokajające typu Calm, nie wiem na ile skuteczne:
http://apetete.pl/royal-canin-veterinar ... VfEALw_wcB

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon paź 30, 2017 9:59 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

No wlasnie te wypuszczenie kocurka bylo za szybko ale coz mleko sie rozlalo... Zaczelam cala impreze od nowa czyli na poczatek izolacja itp. Zrobie wszystko powolutku bez pospiechu. Dam czas kocicy na oswojenie sie z sytuacja. Wymieniam kotkom zapachy i zauwazylam ze kocica ostatnio polozyla sie na miejsce gdzie lezal kocurek. Powachala i poszla spac. Nie wiem czy powinnam przetrzymywac kocice w domu na dluzej bo mam wrazenie ze jak ona wychodzi w dzien na podworko to nie ma szans zapoznac sie z kocurkiem. Czy moze zostawic tak jak jest i probowac ich zaprzyjazniac wieczorem jak juz jest w domu???

Ach te koty... czlowiek sie stara a one swoje :)
Pozdrawiamy Coco i Lucky

cocolucky

 
Posty: 13
Od: Nie paź 29, 2017 15:06
Lokalizacja: Londyn

Post » Pon paź 30, 2017 10:11 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

Te koty są z hodowli?
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pon paź 30, 2017 16:10 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

Nie, to sa kotki od kolezanki. Jej kotka okocila sie pierwszy raz 5 lat temu i wzielismy kocice Coco, a teraz drugi raz i mamy kocurka Luckego.
Pozdrawiamy Coco i Lucky

cocolucky

 
Posty: 13
Od: Nie paź 29, 2017 15:06
Lokalizacja: Londyn

Post » Pon paź 30, 2017 18:30 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

tabo10 pisze:Obróżka feromonowa uspokajająca jest dobra,ale nie dla kota wychodzącego (możliwość zawieszenia się za obrożę na płocie,krzaku itp.).

Fakt, z kontekstu odniosłam wrażenie, że kotka nie wychodzi poza teren posesji (np. zabezpieczone ogrodzenie), zaś zakrzaczenie ogrodów bywa różne. Ale jeśli są krzaki albo - co gorsza - kotka może opuszczać ogród, to obroża feromonowa odpada (chyba że ktoś wymyślił taką samorozpinającą się, ale o tym nic nie wiem).
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10611
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pon paź 30, 2017 18:46 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

A może warto koleżankę uświadomić,by wysterylizowała kotkę. Schroniska i ulice pełne są bezdomnych zwierząt,szkoda, że celowo rozmnaża.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon paź 30, 2017 21:49 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

Mama jest już po sterylizacji koniec maluchów. Mam pytanie odnośnie kocurka, czy jest szansa ze po kastracji kocica będzie lepiej znosiła jego obecność?
Pozdrawiamy Coco i Lucky

cocolucky

 
Posty: 13
Od: Nie paź 29, 2017 15:06
Lokalizacja: Londyn

Post » Śro lis 01, 2017 19:57 Re: Kotek Klopotek czyli ciezkie dokocenie...

Hej,
Kolejny dzien dokocenia za nami. Nie jest ani lepiej ani gorzej. Kotki sie nie widza ale czuja, wymieniam zapachy siersciuchom dalej. Starsza kocica czuje sie w domu lepiej, nawet czesciej wraca z podworka i spi w cieplym domku. Daje sie poglaskac choc nie za dlugo :) Martwi mnie tylko ze przestala spac z nami w lozku i nie mruczy :( Najgorsze sa poranki... Maluch spi w oddzielnym pokoju ale nad ranem daje popis wokalny i to sie Starszej nie podoba. Warczy caly czas i chce na podworko szybko. Zauwazylam tez ze jak otworze pokoj malego (oczywiscie on jest w innym pomieszczeniu) to kocica nie chce tam wejsc a jak sie zbliza do pokoju to jest juz zestresowana i warczy.
Trace nadzieje ze futra sie dogadaja :(((( Pomocy....
Pozdrawiamy Coco i Lucky

cocolucky

 
Posty: 13
Od: Nie paź 29, 2017 15:06
Lokalizacja: Londyn

Post » Wto lis 14, 2017 22:30 Re: Trudne dokocenie- pomocy...

Szkoda ze nikt nie zaglada na wątek ale postaram się pisać dalej. Może komuś to pomoże. Tak wiec dokacamy się dalej... Koty były izolowane przez około 3 tygodni, potem dostawały smakołyki przez siatkę. Kocica nie była zachwycona ale czego nie robi się dla łakoci i tak trwaliśmy przez następny tydzień. Kocurek był coraz bardziej niecierpliwy i chciał zwiedzać domek wiec zaczęłam organizować kotkom krótkie spotkania. Kocica w tym czasie dostaje łakocie a młody szaleje Rezydentka ogląda intruza z odległości i czasami coś tam syknie pod nosem Ogólnie nie jest zle... Z każdym dniem wydluzamy randki i obserwujemy sytuacje. Kocica jest trochę zestresowana ale to chyba normalne. Zaczynam widzieć światełko w tunelu ale zobaczymy co będzie dalej. Piszcie jak u Was przebiegało dokocanie. Podzielcie się wrażeniami i jakimiś radami Pozdrawiamy Coco i Lucky
Pozdrawiamy Coco i Lucky

cocolucky

 
Posty: 13
Od: Nie paź 29, 2017 15:06
Lokalizacja: Londyn

Post » Śro lis 15, 2017 13:14 Re: Trudne dokocenie- pomocy...

Dopóki tymczasek był mały, rezydentka ganiała się z nim i sama zapraszała do zabawy. Jak dojrzał, zaczęła na niego prychać. Potem przez długi czas oba tymczaski tolerowała z odległości (z bliższych kontaktów: ona mogła wymyć jednemu łebek ale im nie wolno jej nawet powąchać, nie mogły się nią interesować i już), z czasem one (zwłaszcza jeden) zaczęły coraz częściej ją ganiać (dla niej to nie jest zabawne) tak że przy nich się ukrywa. Albo siedzi wysoko niedostępna, albo przemyka na moje kolana, gdzie ją obronię. Dopiero kiedy kocurki są zamknięte, ona odżywa.
Od tego czasu jestem jeszcze bardziej sceptyczna wobec późnego dokacania, ale życzę Ci, aby u Was było lepiej.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10611
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lis 15, 2017 18:27 Re: Trudne dokocenie- pomocy...

Łączyłam kocura 1,5 rocznego z 8-miesięczną kotką i bardzo tego pożałowałam. Nie była to kwestia późnego dokacania, oba koty miały kontakt z innymi osobnikami przez ten czas. Odpowiada za to ogromna różnica charakterów. Za miesiąc minie rok, kiedy mieszkają razem - ogólnie jest już w porządku, ale pierwsze pół roku było koszmarem, posikiwanie kotki ze stresu, fochy kocura, polowanie na młodą, ostre bójki. Nadal do nich dochodzi, kocur jest nadpobudliwy i kiedy chwilę się pogonią on już nie może przestać i zaczyna traktować to gonienie poważnie (zapoluj i zabij). Wkraczam i to przerywam, nauczyłam się to poznawać i reagować odpowiednio, ale prawda jest taka, że kotom byłoby lepiej bez siebie.
I to nie znaczy, że kocur lub kotka są jedynakami, ale, że nie są dla siebie odpowiednim towarzystwem z racji różnicy temperamentów - ona jest uległa, bojaźliwa, delikatna, on energiczny, odważny i lubi gości. Typ "aktywny" i "pasywny", moim błędem było to, że odpowiednio wcześnie tego nie rozpoznałam.
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?" Mark Twain

MegGrey

Avatar użytkownika
 
Posty: 253
Od: Pon lis 23, 2015 12:54

Post » Śro lis 15, 2017 18:58 Re: Trudne dokocenie- pomocy...

Dokocenia moga trwac i miesiac, dwa, trzy, zanim sytuacja bedzie ok. Cierpliwosci trzeba i jak cos nie dziala, to robimy krok w tyl...
Trzymam kciuki.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84439
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Necz i 79 gości