Kotka po operacji

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 13, 2017 23:51 Kotka po operacji

Witam! Z góry przepraszam, jeśli powinnam tego posta umieścić w jakimś konkretnym temacie i jeśli to, co napiszę, jest głupie. Ale bardzo martwię się o moją kicię i chciałabym otrzymać wypowiedź kogoś bardziej doświadczonego. Otóż moja kotka rozcięła sobie brzuch i początkowo wydawało się, ze to nic groźnego, oczyści się ranę, zszyje i po kłopocie. Ale po zabiegu była strasznie apatyczna, mało jadła, ciągle spała, aż w końcu z rany wyciekła jej ropa. Wtedy poszłam do innego weterynarza i tam dowiedziałam się, że kicia jest w stanie zagrażającym życiu i trzeba ją natychmiast operować. Okazało się, że miała rozległą martwicę tkanek, ale generalnie operacja się udała. Odebrałam ją z lecznicy z drenem. Dziś (sobota) i jutro idziemy jeszcze na wlew kroplowy. Nie do końca wiem, co to oznacza, moja wina, że kiedy lekarz pytał mnie, czy mam do niego jakieś pytania, to byłam kompletnie oszołomiona. W każdym razie po przyjściu do domu kicia była wybitnie niezadowolona z tego, że ma założony kubraczek i generalnie porusza się z nim, jakby była pijana, strasznie się złości i warczy na mnie. Ale najbardziej zaniepokoił mnie wyciek z brzuszka, chyba połączenie krwi z wodą. Nie wiem, czy to z rany, czy może z rurki, którą ma w brzuszki, ale bardzo się tym martwię. Nie wiem, czy to tak ma być, czy jednak jej leczenie nie przebiega zgodnie z planem i powinnam wybrać innego lekarza. Bardzo proszę o jakiekolwiek wskazówki.

PoisonGirl

 
Posty: 12
Od: Pon lip 18, 2011 18:52

Post » Sob paź 14, 2017 0:10 Re: Kotka po operacji

w kubraczku koty tak sie zachowuja
jezeli zalozony dren to napewno leci drenem
kota nie da sobie zajrzec pod kubrczek ?
nie skoczyla ?

anka1515

 
Posty: 4068
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Sob paź 14, 2017 0:15 Re: Kotka po operacji

Da, ale chyba patrzenie jej pod kubraczek już nie jest na moje nerwy. O ile wcześniej (po pierwszym zabiegu) wyglądało to estetycznie, o tyle teraz ta rana mnie już przeraża. I niestety tuż po powrocie do domu zeskoczyła z łóżka i się przewróciła. Teraz już nie kładę jej wysoko, tylko zrobiłam jej posłanie na podłodze, ale boję się, że to za późno...

PoisonGirl

 
Posty: 12
Od: Pon lip 18, 2011 18:52

Post » Sob paź 14, 2017 0:24 Re: Kotka po operacji

po upadku moze puścic szew
nie masz mozlíwosci zadźwonic do wet
albo kogos do pomocy źeby zajrzec

anka1515

 
Posty: 4068
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Sob paź 14, 2017 0:39 Re: Kotka po operacji

Teraz chyba już nie, ale z samego rana lecę do weta...
Na razie śpi...

PoisonGirl

 
Posty: 12
Od: Pon lip 18, 2011 18:52

Post » Sob paź 14, 2017 0:57 Re: Kotka po operacji

to odpocznij i ty bo nie wyspana to nie na dzialasz

anka1515

 
Posty: 4068
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Sob paź 14, 2017 1:02 Re: Kotka po operacji

Dzięki za miłe słowa! W takim razie dobrej nocy! :)

PoisonGirl

 
Posty: 12
Od: Pon lip 18, 2011 18:52

Post » Sob paź 14, 2017 1:07 Re: Kotka po operacji

dobranoc

anka1515

 
Posty: 4068
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Sob paź 14, 2017 6:26 Re: Kotka po operacji

Jeśli kotka miała tak rozpaskudzoną ranę z martwicą - to ma ona wszelkie prawo obecnie wyglądać paskudnie.
I bardzo dobrze ze z niej cieknie - po to ma dren.
Dzięki temu rana się oczyszcza, nic się nie zbiera w środku.
Ale wymaga ona stałej kontroli weta.

Jak doszło do tak głębokiego urazu?

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob paź 14, 2017 8:20 Re: Kotka po operacji

To może zacznę od początku. Mimi jest wychodząca. Bardzo trudno było mi podjąć tę decyzję, ale kiedy próbowałam przyzwyczaić ją do niewychodzenia z domu, widziałam, jaka jest nieszczęśliwa. Problem polega na tym, że wzięłam ją z ulicy i że kocha polować, a tego już jej nie oduczę. Poza tym wychowała się z psem, z którym uwielbia chodzić na spacery. Dlatego postanowiłam, ze zostanie u moich rodziców na wsi. Tym bardziej, że po sterylizacji obszar jej zainteresować ogranicza się tylko do parku i sadu przyległego do domu moich rodziców (tak przynajmniej mi się wydaje). Tak spędziła 4 lata bez żadnego szwanku, choć zapewne po prostu miała wielkie szczęście. Oczywiście teraz sytuacja diametralnie się zmieniła. Na czas rekonwalescencji zabrałam ją do siebie do miasta i poważnie myślę o tym, czy jej nie zostawić. Boję się tylko, że jak wydobrzeje, to zatęskni za polowaniami.

Co do rany, to nie mam pojęcia, jak ją sobie zrobiła. W zeszłą sobotę przyszła do domu mokra, brudna i wystraszona. Kiedy ją podniosłam, żeby ją umyć, zobaczyłam, że ma dziurę w brzuchu. No i zaczęło się dzwonienie na numery dyżurne weterynarzy, bo było już po 21:00. I może to był mój błąd, że jak mój telefon odebrała lekarka z sąsiedniej wsi, to postanowiłam właśnie tam zawieźć kicię. Może gdybym wtedy trochę poczekała, aż oddzwonią do mnie lekarze z lecznic miejskich z lepszym sprzętem i większymi możliwościami, sytuacja nie skończyłaby się operacją ratującą życie. W każdym razie tamta lekarka stwierdziła, że Mimi nie uszkodziła sobie żadnych narządów, tylko rozerwała tkanki do żeber i ze rana była wewnątrz strasznie zanieczyszczona. Godzinę ją czyściła i szyła, dała mi też antybiotyk do podawania w zastrzykach. No i później było, jak opisałam w pierwszym poście - generalna apatia, aż w końcu wyciek ropy i kolejna wizyta u weterynarza. Ponoć martwicę miała od pachwin do żeber. Trochę wkurzyło mnie to, że o założonym drenie dowiedziałam się dopiero w domu, kiedy zmusiłam się do obejrzenia rany. Lekarz nie powiedział mi też o ewentualnych wyciekach, dlatego zwyczajnie się przeraziłam. Choć w sumie to też nie ręczę za to, co mi powiedział, bo byłam strasznie zestresowana. W każdym razie kazał mi przyjść ponownie dziś i jutro, a później to już na zdjęcie szwów.

I tu problem pojawia się inny. Jutro wyjeżdżam na tydzień. Kicia będzie musiała na ten czas wrócić do rodziców. Oczywiście wychodzić nie będzie, no ale nie będzie miała opieki takiej jak u mnie. Moi rodzice dużo pracują i przez dłuższy czas będzie sama (tzn. z psem, ale po prostu się je odizoluje). A niestety widzę, że potrafi sobie ściągać kaftanik. Nie mam zielonego pojęcia, jak rozwiązać tę sytuację, a bardzo się stresuję. W ogóle nie wiem, czy ona zachowuje się właściwie. Teraz rozłożyła się na środku korytarza i śpi. Wcześniej musiałam podsunąć jej miskę pod nos i jadła na leżąco. Nie wiem już, czy źle się czuje, czy tylko tak ostentacyjnie pokazuje, że nienawidzi kubraczka.

PoisonGirl

 
Posty: 12
Od: Pon lip 18, 2011 18:52




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: skaz i 167 gości