Strona 2 z 2

Re: Kot nie daje nam żyć

PostNapisane: Śro paź 18, 2017 7:48
przez Fatka
Ja do tego wypuszczania: jakiś czas Burełka wyprowadzaliśmy na smyczy, ale zrezygnowaliśmy z wielu powodów.
Kot długo domagał się wyjść, drapał i śpiewał pod drzwiami, próby dezercji były nasilone - przy czym nie zawsze chciał zwiewać na dół. Przedmiotem pragnienia często była kokosowa wycieraczka u sąsiadów z naprzeciwka, wypadał jak z procy z mieszkania, zasiadał na wycieraczce i darł ;)

Moje kocisko się uspokoiło, ale jak przy kocicy mogę spokojnie drzwi otwarte zostawić i ani nosa nie wyściubi, to z nim tak nie ma.

Re: Kot nie daje nam żyć

PostNapisane: Śro paź 18, 2017 10:59
przez hejka
Nie, nie robiliśmy usg, weterynarz stwierdzila ze gdyby chorował to miałby gorsze wyniki krwii...
A jak dlugo to trwalo zanim przestał płakać pod drzwiami? Bo juz tracimy nadzieję :)

Re: Kot nie daje nam żyć

PostNapisane: Śro paź 18, 2017 19:34
przez ASK@
hejka pisze:Nie, nie robiliśmy usg, weterynarz stwierdzila ze gdyby chorował to miałby gorsze wyniki krwii...
A jak dlugo to trwalo zanim przestał płakać pod drzwiami? Bo juz tracimy nadzieję :)

Brak złych wyników nie oznacza braku choroby. Nie raz to przerabiałam. Obecnie nasz rezydent Angel ma raka wątroby. Wyniki były dobre. Dziwnie się zachowywał więc drążyliśmy temat. USG wykazało zmiany. Zrobione po miesiącu drugie potwierdziło diagnozę.
To tak gwoli nastraszenia i uświadomienia, że nie ma pewników. Weterynarze też mylą się.

Re: Kot nie daje nam żyć

PostNapisane: Śro paź 18, 2017 20:06
przez klaudiafj
ASK@ pisze:
hejka pisze:Nie, nie robiliśmy usg, weterynarz stwierdzila ze gdyby chorował to miałby gorsze wyniki krwii...
A jak dlugo to trwalo zanim przestał płakać pod drzwiami? Bo juz tracimy nadzieję :)

Brak złych wyników nie oznacza braku choroby. Nie raz to przerabiałam. Obecnie nasz rezydent Angel ma raka wątroby. Wyniki były dobre. Dziwnie się zachowywał więc drążyliśmy temat. USG wykazało zmiany. Zrobione po miesiącu drugie potwierdziło diagnozę.
To tak gwoli nastraszenia i uświadomienia, że nie ma pewników. Weterynarze też mylą się.

Dokladnie. Tez to przerabialam. Dlatego właśnie napisalam o usg. Zeby miec choc ciut pewnosci to trzeba zrobic cala trojce. A i po tym nie mozemy mowic że kot jest na pewno na 100% zdrowy. Leczylam u Maciusia wyniki nerkowe. Leczenie przynioslo skutek, badania krwi wrocily do normy, swietowalam sukces a 2 tyg po tym kot nie żył. Okazalo sie, że mial rozlanego po narzadach wewnetrznych raka.
Od tamtej pory usg to dla mnie najwazniensze badanie. Robimy raz w roku. A bywalo ze nawet i trzy razy do roku.
A nawet przy tej trójcy nie da sie wszystkiego przewidziec - moja Kitusia, badania idealne - krew, mocz (krysztaly, 16 lat miala), usg brzuszka idealne - zaczela kulec - nowotwor miesak tkanek miekkich. Krew idealna ;(
Ja tez nie chce straszyc, tylko uczulam, że krew i mocz to za malo :(

Re: Kot nie daje nam żyć

PostNapisane: Pt paź 20, 2017 9:58
przez MegGrey
Szczerze mówiąc zabrałabym profilaktycznie na badania krwi także kotkę. U kotów często zdarza się, że zwierzak reaguje niecodziennie także w przypadku choroby innych zwierząt lub właściciela i nietypowym zachowaniem próbuje zwrócić uwagę właścicielowi. Poszerzyłabym też badania kocura, jak piszą dziewczyny wyżej.

Re: Kot nie daje nam żyć

PostNapisane: Pt paź 20, 2017 13:32
przez ASK@
MegGrey pisze:Szczerze mówiąc zabrałabym profilaktycznie na badania krwi także kotkę. U kotów często zdarza się, że zwierzak reaguje niecodziennie także w przypadku choroby innych zwierząt lub właściciela i nietypowym zachowaniem próbuje zwrócić uwagę właścicielowi. Poszerzyłabym też badania kocura, jak piszą dziewczyny wyżej.

To fakt. Takie rzrczy też bywają. Mój Angel atakuje kota, który jest chory. A tymczaska wróciła do mnie bo lała na potęgę w domu. Jej nic nie było. "Tylko" sytuacyjny lekko jej pęcherz roztroił. Rezydent za to ( w czasie eskalacji lania) umierał na raka. Wyszło wszystko na jaw jak kocia została oddana. Umierał sam, bez towarzyszki. Ludzie zignorowali prośbę by oba koty dokładnie przebadano.
Koty to "dziwne" stwory i niczego nie można lekcewazyć. Nie ma pewnika.