ASK@ pisze:hejka pisze:Nie, nie robiliśmy usg, weterynarz stwierdzila ze gdyby chorował to miałby gorsze wyniki krwii...
A jak dlugo to trwalo zanim przestał płakać pod drzwiami? Bo juz tracimy nadzieję
Brak złych wyników nie oznacza braku choroby. Nie raz to przerabiałam. Obecnie nasz rezydent Angel ma raka wątroby. Wyniki były dobre. Dziwnie się zachowywał więc drążyliśmy temat. USG wykazało zmiany. Zrobione po miesiącu drugie potwierdziło diagnozę.
To tak gwoli nastraszenia i uświadomienia, że nie ma pewników. Weterynarze też mylą się.
Dokladnie. Tez to przerabialam. Dlatego właśnie napisalam o usg. Zeby miec choc ciut pewnosci to trzeba zrobic cala trojce. A i po tym nie mozemy mowic że kot jest na pewno na 100% zdrowy. Leczylam u Maciusia wyniki nerkowe. Leczenie przynioslo skutek, badania krwi wrocily do normy, swietowalam sukces a 2 tyg po tym kot nie żył. Okazalo sie, że mial rozlanego po narzadach wewnetrznych raka.
Od tamtej pory usg to dla mnie najwazniensze badanie. Robimy raz w roku. A bywalo ze nawet i trzy razy do roku.
A nawet przy tej trójcy nie da sie wszystkiego przewidziec - moja Kitusia, badania idealne - krew, mocz (krysztaly, 16 lat miala), usg brzuszka idealne - zaczela kulec - nowotwor miesak tkanek miekkich. Krew idealna ;(
Ja tez nie chce straszyc, tylko uczulam, że krew i mocz to za malo