Karmicielka umarła ['] :( kotka po wypadku.Szukają domku.
Napisane: Sob paź 07, 2017 19:01
Ja o tych kotkach pisałam u siebie na wątku gdy tylko je tam zobaczyłam przejeżdżając tamtędy do gminy viewtopic.php?f=1&t=176831&p=11857275&hilit=4+kocice#p11857275
Wtedy pani miała iść do szpitala i była tam prawie miesiąc. W piątek -wczoraj znowu do szpitala ale tym razem tylko na 3 dni na chemię.
Pani naprawdę bardzo licha ale wychodzi z mieszkania i karmi 4 kocice i 2 maluszki. We czwartek tam pojechałam na łapanie tej najgrubszej ciężarnej kocicy, ale ona jako najstarsza była bardzo ostrożna i jakość omijała klatkę łapkę. Ja musiałam się spieszyć bo była godzina 16 a do 17 lecznica otwarta.
Pani złapała jedną kotkę i wsadziłam do klatki, ale że kocice miziate to złapałam bez najmniejszego problemu drugą i wsadziłam do klatki razem z siostrą.
Buraski w klatce
i już po premedykacji na stole.
Kotki mam w poniedziałek odebrać z lecznicy a wcześniej mam pojechać na łapanie tych dwóch kolejnych kocic.
Są tam 2 bure około 3-4 miesięcznych, są bardziej nieufne ale nie jakieś przesadnie dzikusy.
Przebywają w piwnicach bloku gdzie normalnie woda płynie kanalikiem przez całe piwnice jak jest mokro.
Nigdy czegoś takiego nie widziałam i strasznie mi jest żal tych kotek które jak pani mówi, kotka miauczy pod drzwi i chciałaby wejść do mieszkania i są miziaste, co ja już po pierwszym razie gdy tam byłam widziałam gdy do mnie leciały i chciały wejść mi do auta przebiegając przez ulicę.
Teraz pani jeszcze jakoś daje radę dawać jej jeść, w zastępstwie gdy idzie do szpitala to prosi sąsiadkę aby dawała im jeść.
Na dłuższą metę marny los będzie tych kotów, bo zginą rozjechane na ulicy jak większość które urodziły się tam.
Pani już załamana dodatkowo tą sytuacją i schodząc tam co rano wypatruje ich wszystkich.
Czy ktoś jest w stanie dać domek tym miłym burasiątkom?
Czy ktoś może zrobić wydarzenie na fc?
Ja z przyczyn gdzie mam 2 kotki w bardzo ciężkim(paliatywne) stanie oraz stada tymczasów nie mogę już być DT.
Naprawdę, takie sytuacje mnie dobijają.
Wtedy pani miała iść do szpitala i była tam prawie miesiąc. W piątek -wczoraj znowu do szpitala ale tym razem tylko na 3 dni na chemię.
Pani naprawdę bardzo licha ale wychodzi z mieszkania i karmi 4 kocice i 2 maluszki. We czwartek tam pojechałam na łapanie tej najgrubszej ciężarnej kocicy, ale ona jako najstarsza była bardzo ostrożna i jakość omijała klatkę łapkę. Ja musiałam się spieszyć bo była godzina 16 a do 17 lecznica otwarta.
Pani złapała jedną kotkę i wsadziłam do klatki, ale że kocice miziate to złapałam bez najmniejszego problemu drugą i wsadziłam do klatki razem z siostrą.
Buraski w klatce
i już po premedykacji na stole.
Kotki mam w poniedziałek odebrać z lecznicy a wcześniej mam pojechać na łapanie tych dwóch kolejnych kocic.
Są tam 2 bure około 3-4 miesięcznych, są bardziej nieufne ale nie jakieś przesadnie dzikusy.
Przebywają w piwnicach bloku gdzie normalnie woda płynie kanalikiem przez całe piwnice jak jest mokro.
Nigdy czegoś takiego nie widziałam i strasznie mi jest żal tych kotek które jak pani mówi, kotka miauczy pod drzwi i chciałaby wejść do mieszkania i są miziaste, co ja już po pierwszym razie gdy tam byłam widziałam gdy do mnie leciały i chciały wejść mi do auta przebiegając przez ulicę.
Teraz pani jeszcze jakoś daje radę dawać jej jeść, w zastępstwie gdy idzie do szpitala to prosi sąsiadkę aby dawała im jeść.
Na dłuższą metę marny los będzie tych kotów, bo zginą rozjechane na ulicy jak większość które urodziły się tam.
Pani już załamana dodatkowo tą sytuacją i schodząc tam co rano wypatruje ich wszystkich.
Czy ktoś jest w stanie dać domek tym miłym burasiątkom?
Czy ktoś może zrobić wydarzenie na fc?
Ja z przyczyn gdzie mam 2 kotki w bardzo ciężkim(paliatywne) stanie oraz stada tymczasów nie mogę już być DT.
Naprawdę, takie sytuacje mnie dobijają.