Największym minusem jest to, że kot byłby jedynym zwierzęciem. Reszta może być w rzeczywistości inna niż się wydaje. Pani może lubić sprawiać wrażenie niemajętnej czy mówić o problemach finansowych a tak naprawdę mieć pieniądze. Są tacy ludzie. Dzieci też nie muszą być zaraz chodzącymi potworkami, czekającymi na żywą zabawkę. Ale
kot nie powinien być sam. I to jest tutaj bardzo istotne. Natomiast cała reszta byłaby do zweryfikowania. Bo czarny scenariusz z Whiskasem i brakiem kastracji oczywiście może się spełnić, ale nie musi.
Bruna pisze:Może zaproponuję tej pani, że w razie choroby kota, będę mogła jej pomóc w organizacji wizyty czy pokrycia kosztów leczenia.
Tego nikomu lepiej nie proponuj. Po pierwsze nowy właściciel ma się poczuwać do pokrywania wszystkich kosztów utrzymania i leczenia swojego podopiecznego, nikt go nie może wyręczać. Po drugie jak przyzwyczaisz ludzi do czegoś takiego, to z czasem może im się wydawać, że Twoim obowiązkiem jest zapewnienie dobrej karmy, żwirku czy wszelakich akcesoriów pielęgancyjnych (takie wątki na forum bywały). Po trzecie nie wiesz, jaka będzie Twoja własna sytuacja za 5-10 lat i może się okazać, że w najmniej odpowiednim momencie pani poprosi o obiecaną pomoc, a Ty nie będziesz w stanie się z tego wywiązać.