Szalony Kot - pewnie masz rację. Może taki hamulec w domu jest potrzebny
chociaż ja już bym raczej stadka nie powiększała tak czy inaczej, mam już swój wymarzony koci team.
Klaudiafj - zgadzam się z Tobą, że dużo zależy od wychowania. Ale miałam taką sytuację z jednym z naszych dzieci, że mimo, że w domu, od jego urodzenia były zwierzęta to on był na nie kompletnie obojętny. Myślałam wtedy, że odziedziczył ten chłód po mężu i koniec, kaplica i nic się na to nie poradzi. Gdy pojawiły się pierwsze dwa koty, było tak samo - obojętność, fajnie że są i tyle, ale bez entuzjazmu. Dopiero gdy pojawił się trzeci kociak, który właśnie, nie wiedzieć czemu, jego sobie wybrał, syn kompletnie oszalał na jego punkcie i zmienił się jego stosunek do zwierząt o 180 stopni. Teraz dba o koty, pilnuje ich i nie wyobraża sobie życia bez nich. Wcześniej nigdy bym w to nie uwierzyła, ale ten kociak zburzył jakiś mur w tym dziecku. Nie wiedziałam, że jest to możliwe. Myślę, że gdyby ktoś zawalczył o miłość do zwierząt dla mojego męża gdy on był dzieckiem to dziś sytuacja wyglądałaby inaczej. Może jest jeszcze szansa, tyle że jego mur jest jeszcze grubszy i starszy i potrzebuje więcej czasu. Czasami jeszcze mam nadzieję.