Witaj siostro
Mam tak samo. Kilkanaście lat wegetarianizmu, a teraz i weganizmu i mam koty - też kilkanaście lat. Cóż - jedno z drugim nie idzie w parze, ale pomyśl sobie, że jeżeli ten kot będzie miał inny dom to też będzie karmiony mięsem. W rozrachunku rzeźni wyjedzie na to samo. Moje koty w sumie rzadko jadły surowe mięso, bo nie lubiły i wyrzucałam, ale czasem coś kupowałam. A teraz dołączył do nas trzeci, który może mięso jeść w każdych ilościach. I jest mi szalenie przykro, że muszę to mięso kupować, ale przecież w karmie dla zwierząt też mięso jest.
I jakbym słyszała siebie - że jeżeli już ten kot je to mięso to niech je zje do końca żeby nie wyrzucać. Wyrzucanie mięsa, boli mnie jeszcze bardziej niż kupowanie, bo dokładnie twierdzę jak Ty - skoro zwierzę zginęło, to choć kot mógłby to mięso zjeść. Ja widzę jak moim kotom smakuje, bo nagle np Tosia nauczyła się jeść mięso, Marysia zawsze lubiła wątróbkę i jaki szał dostają na samo powąchanie tego mięsa. Wtedy zawsze się dziwię, że to są prawdziwe drapieżniki.
Życie nie związało mnie z królikami, jak i Ciebie. Musimy się dostosować. Choć wybory mamy dwa - oddać koty lub wyrzucić je na podwórko - wtedy same sobie będą polować. Ale przecież ich nie oddamy, bo je kochamy, prawda?
Ja kupuję (do tej pory kupowałam) dwie wątróbki czy też jedną i jedną część podudzia kurczaka. Za każdym razem gdy to robię to myślę, że kiedyś będę miała te króliki... choć póki co mam już trzy koty :/ I teraz muszę kupować więcej ;(
Kupuje mięso nieproblematyczne. Czyli takie, które dość łatwo pokroić. Nie bawię się w kości i tego rodzaju sprawy. Po prostu muszę też mieć jakiś kompromis z kotami - nie kupię im serc czy żołądków, które będą mi kulać po podłodze, albo będę musiała to pokroić. Więc robię takie porcyjki i wkładam je do woreczków śniadaniowych i zamrażam. Potem wyciągam po woreczku. Jak mi zależy na szybkości rozmrożenia to wlewam do miseczki zimnej wody, do tego wrzątku tak żeby woda była bardzo ciepła i wkładam mięso w woreczku. Albo wyciągam mięso z woreczka i zalewam wrzątkiem i trzymam w tej miseczce aż się rozmrozi. Wtedy też daję ten rosół kotom do picia! Polecam, bo to może zachęcić kota do picia wody
Potem kroję i podaje. Teraz jak mam trzeciego kotka to widzę, że każda porcja mięsa to za mało. Wcześniej wystarczyło po 4-5 kawałeczków jednocentymetrowych, żeby moje panny były zadowolone, a teraz widzę, że mój kawaler to by najchętniej nic nie jadł tylko surowe mięso, w każdej ilości.
Ja się już nie brzydzę mięsa - to jest pokarm dla kotów, a druga sprawa, że po to chce być weganką, bo kocham zwierzęta a to mięso to zwierzę. Traktuję je z szacunkiem i już się nie brzydzę (prawie i zależy czego, bo jak małżon kupi dla kotów mięso z kością to nie jest to fajne, ale co zrobić kiedy koty tego mięsa potrzebują). A im krwistsze i z sokami tym lepiej. Maryśka aż sapie jak to spija
Da się to pogodzić - Wy rośliny, a koty mięso. Niezależnie gdzie by kotek trafił i tak by mięso jadł. No chyba, że do szalonej weganki karmiącej koty karmą wegańską. Z tym, że takie szalone osoby zapominają, że ratując jedno zwierzę zabijają drugie.
I tak na marginesie. Po tylu latach niejedzenia mięsa i ryb, za każdym razem kiedy widzę, że ludzie jedzą mięso to się dziwię - dlaczego oni jedzą pokarm od kotów