Mam taką propozycję dla Ola, Johnnego:
Witajcie, jestem Johnny!
Miałem osiem tygodni, kiedy razem z rodzeństwem zostałem zabrany z piwnicy.
Nieskromnie mówiąc jestem przystojniakiem o złotych oczach, eleganckim, zawsze w czerni i bieli, dlatego dostałem na imię Johnny, jak Johnny Depp.
Teraz mam już około czterech miesięcy i rosnę jak na drożdżach.
Choć start w życie miałem niełatwy, to wyrosłem na zdrowego i bystrego młodzieńca.
Wszędzie mnie pełno. Muszę we wszystko wsadzić nos. Wszystko mnie interesuje. Jestem wielkim miłośnikiem spadających kropel wody. Zauważę wszystko, co się wokół dzieje, szczególnie, że za swoją opiekunką chodzę po domu krok w krok.
Uwielbiam towarzystwo innych kotów. Najbardziej towarzystwo swojego brata. Co chwila proponuję mu „solówkę” i wyścigi z przeszkodami. Potem przytuleni mocno ładujemy akumulatory przed następną rundą zabaw. Sam też się świetnie bawię wędką, myszkami, piłkami.
Ostrzegam, że jestem słodki jak czekolada i mam naturę uwodziciela. Chcę być zawsze blisko swojej zastępczej ludzkiej mamusi, najlepiej na jej kolanach. Potrafię też mrucząc głośno czule zaglądać jej w oczy. Cóż poradzę, taki ze mnie czaruś! W stosunku do obcych jestem nieśmiały, ale wystarczy, że zaświecisz mi laserkiem i już mnie masz. Będę z Tobą szalał do upadłego.
Kocurek jest odrobaczony i zaszczepiony. Ma książeczkę zdrowia. Wzorowo korzysta z kuwety. itd to co piszesz w warunkach.
Są takie zdjęcia w tych zrobionych, które go pokazują jako przylepkę i nakolankowca. Są też zdjęcia z bratem. No i na niektórych ostatnich zdjęciach wygląda trochę bystrzej niż na tych pierwszych, bo nie był tak wystraszony i zaspany. Zdjęć będzie więcej. Na razie obrobiłam trochę, bo nie mam swojego komputera. Korzystałam grzecznościowo.