Witam!
Jestem dumną właścicielką kotki brytyjskiej o imieniu Inka, która ma dopiero 13 tygodni. Kiedy zabierałam ją z hodowli była bardzo płaczliwa - całą drogę miauczała, potem schowała się za szafę. Jednak stopniowo przyzwyczajała się do nowego domu i myślałam, że wszystko będzie ok...Inka jest bardzo żwawa i ciekawska, praktycznie nie ma momentu żeby nie miała ochoty na zabawę
Do tego jest bardzo towarzyskim kociakiem - uwielbia pieszczoty, gdy nawet na chwilę wychodzę do łazienki idzie za mną. Problem pojawia się jednak, gdy muszę wyjść z domu. Niestety ze względu na to, że mieszkam na stancji i nie zawsze mam możliwość, by zostawić otwarte drzwi do pokoju muszę czasami zostawić ją za zamkniętymi drzwiami. Oczywiście zostawiam jej kuwetę, pełną miskę karmy i wody oraz mnóstwo zabawek. Niestety, gdy tylko zamykam drzwi kotek zaczyna przeraźliwie miauczeń - potrafi to robić naprawdę długo...Martwię się o samopoczucie kociaka, współlokatorów i sąsiadów...
Dodam, że przygarnięcie drugiego kotka nie wchodzi w grę.
Pytanie do Was- co robić w takiej sytuacji, czy mojej Ince minie takie zachowanie? Czy wszystkie kociaki tak miauczą? Obawiam się o przyszłość, bo mam taką pracę, że będę musiała wyjeżdżać czasem na 2-3 dni...