Kolejna konsultacja z weterynarzem poddała jednak w wątpliwość, by głównym problemem mojego kota z apetytem był stan zębów.
Pani weterynarz obejrzała uzębienie i stwierdziła, że owszem jest na nim kamień, ale jama ustna nie jest w jakimś szczególnie złym stanie i raczej nie tu należy szukać głównej przyczyny choroby.
Prawdopodobnie brak apetytu wynika z zapalenia trzustki.
Mój kot był zawsze kotem bardzo wybrednym jeśli chodzi o jedzenie. Żadna karma mokra nie wchodziła mu w ogóle. Nigdy nawet nie chciał spróbować, choć podtykałam różne rodzaje.
Teraz nie chce jeść już też żadnej suchej (wcześniej jadł bez problemów Royal Canin dla kastratów, a potem przez krótki czas, do momentu, gdy w ogóle odmówił przyjmowania jedzenia, karmę trzustkową).
Jedyna rzecz, którą na ten moment toleruje, to polędwica w plastrach (!), ale też nie nie rzuca się na nią zbyt chętnie, choć kiedyś bardzo lubił.
Wiem, że to nie jest dobry pokarm dla kota, ale skoro NIE CHCE żadnym sposobem JEŚĆ NIC INNIEGO, to daję mu chociaż to.
Weterynarz o tym wie i oczywiście nie pochwala, ale też uważa, że na razie trzeba mu dawać cokolwiek co zechce zjeść.
Jestem załamana całą sytuacją. Tracę już nadzieję.
Wizyta u weterynarza, to dla mojego kota ogromny stres. Najpierw nie daje się złapać do transportera, potem w trakcie wizyty, trzęsie się, a po powrocie do domu szuka odosobnienia i długo zajmuje mu dojście do siebie, wiec nie wyobrażam sobie codziennego jeżdżenia z nim na podawanie kroplówek....
Bardzo kocham mojego kota, zrobiłabym dla niego wszystko, a widzę, że realnie mogę zrobić coraz mniej. Wszystkie próby kończą się fiaskiem.
Nawet gdy jednego dnia jest z tym apetytem odrobinę lepiej, to następnego znów gorzej. I tak w kółko.
Podawanie tabletki na pobudzenie apetytu nie skutkuje.