» Sob wrz 23, 2017 19:35
Re: Metacam - czy ja dobrze czytam?...
Ja mam bardzo złe doświadczenie z Metacamem
Kilka lat temu miałam na przechowaniu kotkę po przedawkowaniu Metacamu. Była u mnie przez weekend, przyjechała z małego miasteczka w celu diagnostyki, bo tam weci nie mieli pojęcia co się z kotką dzieje. Młodziutka wiejska kotka była po operacji amputacji łapki, którą schrzanili, bo amputowali za nisko, kotka opierała się na kikucie i czekała ją ponowna operacja. Po zabiegu amputacji podawano jej Metacam, nie wiadomo jak długo, ale nasi weci orzekli że został przedawkowany. Mówili, że u kotów bardzo łatwo go przedawkować, psy znoszą go podobno lepiej.
To był koszmar tej kotki. Miała całkowicie zarośnięty przewód pokarmowy, nie przełknęła nic, nawet na rzadko rozrobionego Conva. Nic! Cały czas chrząkała i potwornie pluła, nie była w stanie przełknąć nawet śliny. Żyła tylko dzięki kroplówkom. Była za słaba na kolejną narkozę, ale nie było wyjścia, kotka strasznie się męczyła i nasi weterynarze zdecydowali się na zabieg udrożnienia przewodu pokarmowego. Kotka nie przeżyła.
Wtedy właśnie moja wetka (bardzo doświadczony chirurg, to ona próbowała ratować kicię) powiedziała, że Metacam niszczy nie tylko nerki, ale też żołądek. Powstają nadżerki, kwasy żołądkowe cofają się do przełyku i tworzą się zrosty w przewodzie pokarmowym. I tak było u tej kici. Od tamtej pory okropnie się boję Metacamu i dokładnie sprawdzam co przeciwbólowego podaje weterynarz kotu będącemu pod moją opieką. Nigdy nie zapomnę tej kotki. Była taka młodziutka, mogła żyć...
Adoptuj. Nie kupuj.