Mam jak najgorszą opinią o metacamie
Moja kotka - Tinka (12) lat stłukła sobie łapkę i utykała, a ja ... poszłam z nią do weta ... do tej pory nie mogę sobie tego darować
Dostała na miejscu metacam w zastrzyku, a na następne 3 dni w paście ...
Jak ta kocina się broniła, jak ze mną walczyła, nie chciała tego ... nigdy tak nie reagowała przy podawaniu leków ....
Potem było już tylko gorzej ... kotka przestała jeść, pić - tylko spała ....
Wetka zleciła badanie krwi ... prawie wszystkie parametry były złe ...
Dwa razy dziennie chodziłam z nią na kroplówki, po których troszkę się ożywiała ... ale nadal nie jadła - chciała, podchodziła do miski i ... nie jadła - nie mogła
W długi majowy weekend kotka zaczęła się dusić, wetka powiedziała, że ma wodę w opłucnej (skąd ?) i trzeba ją odbarczyć, ale ona tego nie umie zrobić
W całej Warszawie w ten cholerny majowy week nie znalazłam weta, który by za pieniądze (!!!) ściągnął jej tę wodę - byłam zrozpaczona ....
Zrobiono prześwietlenie - pełno płynu ... pozwoliłam odejść mojej kochanej Tinusi .... nie mogłam patrzeć jak kot się męczy ...
Wtedy straciłam zaufanie do kliniki Marcel2 w Warszawie, gdzie leczyłam swoje zwierzaki od kilkunastu lat ....
Wystarczyło przeczytać ulotkę dołączoną do metacamu - niestety nikomu się nie chciało
Okazało się, że miałam rację ... po kilku latach nie poradzili sobie z leczeniem nadczynności tarczycy u mojej Tosi, za to świetnie poradzili sobie z wyciągnięciem ode mnie ok. 1000.- na ... eksperymentowanie z lekami na Tosi .... a wystarczyło zrobić usg, o które się dopominałam prawie przy każdej wizycie ...
Ale przecież nie jestem weterynarzem ...
Metacam - działanie tego leku, jego skutki uboczne doprowadziły do odejścia mojej Tinusi - nigdy już nie pozwolę go podać żadnemu mojemu kotu ....
Teraz zawsze już pytam jakie leki są podawane mojemu zwierzakowi ....
Tu zaczyna się historia choroby Tinki ... poczytałam i znowu wszystko odżyło, płakać się chce ...
viewtopic.php?f=46&t=152317&start=345