Śmierć kotka...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 23, 2017 12:40 Śmierć kotka...

Witam.

Okropnie dręczą mnie wyrzuty sumienia, dlatego postanowiłam opisać tutaj pewną sytuację, która ostatnio miała miejsce. Na początku wspomnę iż około 3 lat temu przybłąkał się do mnie (dom z dużym ogrodem) mały kocurek. Ojciec nigdy nie zgadzał się aby kot zamieszkał w domu, jednak mimo to przygarnęłam go i odtąd żyje sobie u mnie na podwórku, ma się bardzo dobrze, noce spędza w piwnicy więc nigdy nie jest mu zimno. Zdobył sobie serca wszystkich (nawet ojca!) Ogólnie normalny kot podwórkowy. Oczywiście jak to kocur broni swojego terenu dlatego gdy ok rok temu pojawiły się w okolicy małe kociaki ten je zagryzł. (Nie widziałam ich, nie wiem czyje były to koty, o fakcie dowiedziałam się od taty który znalazł zagryzione koty na polu). Około tygodnia temu znowu przybłakał się do nas mały kocurek. Szukaliśmy dla niego domu bo u nas nie mógł zostać. Dziwiło nas, że nasz kocur zaakceptował małego, nawet bawił się z nim na podwórku. Dostawał oczywiscie jedzenie. W osatnim czasie temperatury bardzo spadły, nocami było bardzo zimno więc strasznie zrobiło mi się go żal dlatego zwabiłam go do piwnicy i przez ostatnie 3 dni gdzie całe dnie bardzo lało i wiało oba kotki grzały się w niej. Mój kocur jest taki, że gdy pada na dworze to nawet łapki z piwnicy nie wystawi. Do rzeczy.. mały kocurek chyba dobrze czuł się leżąc sobie nakocyku w ciepłym miejscu, na pewno był trochę przeziębiony po nocach spędzonych na dworze. Ale normalnie jadł i pił... gdy wróciłam do domu przedwczoraj wieczorem zauważyłam że jest jakiś "słaby", nie chciał jeść tylko pił mleko (oczywiście mleko dla kotów). Gdy brałam go na ręce był jakiś taki "wiotki"... Pomysłałam że po prostu to przeziębienie daje sie we znaki i musi dłużej poleżeć... Poszłam znowu około godziny 1.00 w nocy zobaczyć co z nim.. Kotek bardzo ciężko oddychał, opierał się na przednich łapkach... Jestem ze wsi u mnie w nocy nie ma żadnego czynnego weterynarza, pomasowałam go po brzuszku i stwierdziłam,że z samego rana od razu pojadę z nim do lekarza. Rano o godzinie 7 zeszłam do niego, a on już nie żył...
Męczą mnie wyrzuty, że nie zabrałam go w nocy i nie szukałam pomocy... nie musicie pisać, że kotek się męczył bo jestem tego świadoma i to mnie boli najbardziej. Jestem osobą którą nienawidzi gdy zwierzętom dzieje się krzywda... Chciałabym poznać przyczynę śmierci kociaka... Może jakieś osoby przeżyły coś podobnego ze swoim kotem? Chciałbym na przyszłość wiedzieć, jak postąpić w podobnej sytuacji... Życia kocurkowi niestety nie wrócę, ale może będę mogła pomóc innym...

monia06

 
Posty: 2
Od: Sob wrz 23, 2017 12:10

Post » Sob wrz 23, 2017 19:45 Re: Śmierć kotka...

Przykro mi to pisać ale tylko wet może określić na co umarł kot. Nie poszlas, nie pomoglas, skazalas kota na śmierć. Od nas nie oczekuj diagnozy i przyczyny śmierci. Na drugi raz jak chcesz pomóc idź z kotem do lecznicy. Nie czekaj na cud ozdrowienia.
Ile masz lat? Jesteś dzieckiem jeszcze? Tak wynika mi z wpisów i reakcji na sytuacje.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55357
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob wrz 23, 2017 21:17 Re: Śmierć kotka...

Kotu niestety już nie pomożesz. Nie została mu na czas udzielona pomoc - stało się, odszedł gwałtowną śmiercią można rzec.
Obserwuj bacznie drugiego kota. Czy Wasz podwórkowy był w ogóle szczepiony? Jeśli nie jest bardzo możliwe, że ten młody czymś go zaraził. Jeśli będzie miał jakiekolwiek objawy - pędź do weta. Koty się z reguły nie "przeziębiają", jeśli zauważysz katar konsultuj się bezzwłocznie.
Gdyby chodziło o mojego kota zapewne już teraz bym biegła na wszelki wypadek na badania kontrolne.
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?" Mark Twain

MegGrey

Avatar użytkownika
 
Posty: 253
Od: Pon lis 23, 2015 12:54

Post » Sob wrz 23, 2017 21:21 Re: Śmierć kotka...

Czy twoj kot jest wykastrowany? Jeśli nie to zrób to!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55357
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie wrz 24, 2017 2:56 Re: Śmierć kotka...

sądzisz, że tak okrutna osoba, która jak to napisałaś 'skazała kota na śmierć' wykastrowała tego starszego? ASK@ zastanów się następnym razem co piszesz, bo oceniać innych nie znając sytuacji każdy potrafi

anonimowany

 
Posty: 1
Od: Nie wrz 24, 2017 2:52

Post » Nie wrz 24, 2017 10:05 Re: Śmierć kotka...

Nie macie moze trutki na szczury w piwnicy?
Obrazek
Pikuś 2006-2017r. 13:25 na zawsze w moim sercu (*)

Danera

Avatar użytkownika
 
Posty: 67
Od: Sob sty 28, 2017 11:50

Post » Nie wrz 24, 2017 22:25 Re: Śmierć kotka...

Skazałam kota na śmierć? Nie pomogłam? Przygarnęłam go, szukałam mu domu, dawałam jedzenie, nie pozwoliłam by spał na dworze w zimne i deszczowe noce... Jedyny mój bład był taki, że nie zdążyłam na czas pojechać z nim do weterynarza... Owszem, ciężko mi z tym bardzo ale wtedy w nocy nawet przez myśl mi nie przeszło że kotek nie dożyje do rana.. . z samego rana pobiegłam do niego z tą myślą żeby zabrać go do weta... Szkoda że większość ludzi na tym (przeczytałam spro wątków) forum tak łatwo oskarża osoby proszące tu o radę i robi z nich morderców.... Popełniłam błąd.. okropnie tego żałuje, czasu nie cofne... nie trzeba pisać mi tekstów tego typu. I wcale nie OCZEKUJE od was diagnozy, niczego takiego nie napisałam, poprosiłm o radę osoby które być może wiedzą, domyślają się, przeżyły podobną sytuację... Nie jestem osobą której los zwierząt jest obojętny... Kocur którego mam od kilku lat został potrącony przez samochód i nagle zniknął w wielkie mrozy... szukałam go tak długo aż znalazłam a pózniej jeżdziłam co dwa dni do weterynarza aby wyzdrowiał... podobnie było jak przyszedł z dziurą na wylot w łapce... także proszę nie mówić mi że skazuję zwierzęta na śmierć... Rozumiem że większość osób udzielających się na forum jest miłośnikami kotów, interesujecie się, macie ogromną wiedzę na ich temat... ale musicie zrozumieć że nie każdy taką wiedzę posiada, tym bardziej osoba która nie kupuje sobie rasowego kota do domu a przygarnia te które same się pojawią...

Kocurka oczywiście obserwuję, narazie niczego niepokojącego nie zauważyłam. W piwnicy nie byo żadnej trutki wysypanej...

monia06

 
Posty: 2
Od: Sob wrz 23, 2017 12:10

Post » Nie wrz 24, 2017 23:01 Re: Śmierć kotka...

monia06 jedynym sposobem, by dowiedzieć się dlaczego ten mały odszedł jest sekcja zwłok. To mogło być wszystko. Z objawów (ciężki oddech i wspieranie na łapach) można by wnioskować, że miał problemy z układem oddechowym. Ogromne żniwo wśród takich małych kotów zbierają panleukopenia i kaliciwiroza, ale teraz już chyba nie zgadniemy co mu dolegało.
Zwróć uwagę, że u młodego choroba postępowała bardzo szybko, możesz przeoczyć pierwsze objawy u swojego kota a potem może być już za późno. Wiem, że go kochasz, dbałaś o niego i go ratowałaś, więc przemyśl sprawę wizyty u weta i podstawowych badań krwi. Ja powtórzę pytanie: Twój kocur jest szczepiony i kastrowany? Jeśli nie to koniecznie po badaniach zaszczep go żeby się nie zaraził czymś skoro jest wychodzący. Kastracja także mu się przysłuży - nie będzie tak agresywny, nie będzie wdawał się w bójki i wystawiał na urazy i zakażenie. Kastrowane koty trzymają się bliżej domu, więc nie są tak narażone na pozostałe niebezpieczeństwa. Dodatkowo nie będzie płodził maluchów, które potem umierają z chorób, głodu lub wpadają pod samochody. Jeśli nie kastrowałaś go do tej pory porozmawiaj z weterynarzem na ten temat :)
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?" Mark Twain

MegGrey

Avatar użytkownika
 
Posty: 253
Od: Pon lis 23, 2015 12:54




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 223 gości