Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 21, 2017 13:37 Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Cześć wszystkim!
Pisze bo doznałam dzisiaj wielkiego szoku i zaskoczenia po zachowaniu mojego 5 miesięcznego kotka na wizycie u weterynarza. Puszek - bo takie dałam mu imię, był niespokojny, agresywny, mruczał w negatywny sposób, syczał i pokazywał zęby od kiedy przekroczyliśmy próg gabinetu. Wyrywał się niemiłosiernie i zaczął być agresywny. Poprzednia jego wizyta wyglądała podobnie Ale tym razem było gorzej... jest on kotem niewychodzacym, spędza czas tylko ze mną i moim mężem. Jednak najbardziej martwią mnie słowa Pani weterynarz... powiedziała ze Kot nie czuje się przy mnie bezpiecznie, nie ufa mi bo w całej tej sytuacji nie szukał we mnie wsparcia tylko tak samo reagował jak na nią... W domu Puszek chodzi za mną, śpi prawie tylko na moich kolanach a w nocy nad moja głowa. Pokazuje brzuch, kiedy wracam do domu, "rozmawia" ze mną, jest przekochany! Czy to możliwe ze kot nie czuje sie przy mnie bezpiecznie? Źle go wychowałam? Okropnie się tym martwię bo kocham mojego Puszka okrutnie mocno i byłam pewna że on traktuje mnie jak swoją ludzką mamusie... pomocy!

Puszkowa26

 
Posty: 3
Od: Czw wrz 21, 2017 13:12

Post » Czw wrz 21, 2017 14:36 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Niewykluczone, że sama jesteś potwornie zdenerwowana wizytą w gabinecie. Kot odbiera Twoje emocje i się nakręca.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 23793
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw wrz 21, 2017 15:00 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Puszkowa26 pisze:Cześć wszystkim!
Pisze bo doznałam dzisiaj wielkiego szoku i zaskoczenia po zachowaniu mojego 5 miesięcznego kotka na wizycie u weterynarza. Puszek - bo takie dałam mu imię, był niespokojny, agresywny, mruczał w negatywny sposób, syczał i pokazywał zęby od kiedy przekroczyliśmy próg gabinetu. Wyrywał się niemiłosiernie i zaczął być agresywny. Poprzednia jego wizyta wyglądała podobnie Ale tym razem było gorzej... jest on kotem niewychodzacym, spędza czas tylko ze mną i moim mężem. Jednak najbardziej martwią mnie słowa Pani weterynarz... powiedziała ze Kot nie czuje się przy mnie bezpiecznie, nie ufa mi bo w całej tej sytuacji nie szukał we mnie wsparcia tylko tak samo reagował jak na nią... W domu Puszek chodzi za mną, śpi prawie tylko na moich kolanach a w nocy nad moja głowa. Pokazuje brzuch, kiedy wracam do domu, "rozmawia" ze mną, jest przekochany! Czy to możliwe ze kot nie czuje sie przy mnie bezpiecznie? Źle go wychowałam? Okropnie się tym martwię bo kocham mojego Puszka okrutnie mocno i byłam pewna że on traktuje mnie jak swoją ludzką mamusie... pomocy!

Ja nie brałabym do siebie słów pani weterynarz.
Po prostu istnieją koty nieobsługiwalne/strachliwe i nawet przy podcięciu pazurków u weta trzeba podawać im głupiego jasia. Kot mocno zestresowany jest nie dp opanowania nawet przez ukochanego opiekuna.
Miałam przypadek z moją ukochaną, miziastą, delikatną, wspaniałą kotką, kiedy dotkliwuie mnie pogryzła, bo przestraszyła się czegoś na spacerze, chciała się uwolnic z szelek, ja ja przetrzymałam i ...stało się. Skończyło się na pogotowiu, informację dostał sanepid, miałam domową wizytę powiatowego inspektora weterynarii w domu. A kotka na co dzień to istny anioł, zapewniam.
Więc nie przejmuj sie :ok:
Jakimś rozwiązaniem może być domowa wizyta lekarza

rysiowaasia

 
Posty: 2110
Od: Nie sty 30, 2011 17:47

Post » Czw wrz 21, 2017 15:05 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Nie przejmuj się tym, co powiedziała wetka.
Zachowanie kota u weta nie jest żadnym wskaźnikiem związku z Tobą.
Co do poczucia bezpieczeństwa to być może, że go nie czuł, ale raczej dlatego, że był w obcym miejscu, które już kojarzył z jakimiś nieprzyjemnymi zabiegami.
Wiele kotów miłych i przyjaznych w domu zamienia się u weta w tygrysa.
Wtedy jedyna możliwość zrobienia jakichś zabiegów to pakowanie w specjalną torbę albo trzymanie przez co najmniej dwie osoby.
Moim zdaniem takie zachowanie bardziej świadczy o charakterze i temperamencie kota.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14230
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw wrz 21, 2017 15:57 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Jak słyszę takie słowa od weta w kierunku opiekuna, który swojego kota kocha i o niego dba to mnie krew zalewa. Nie wiem czy to brak elementarnej wiedzy na temat psychiki kota czy brak empatii czasem. Kot ma bardzo silny instynkt przetrwania i w panice nie patrzy czy to obcy czy opiekun. Podeszłabym z dystansem do tego, jak już wcześniej poradzono.
Moje oba koty szukają u ratunku, wpychają mi się pod ramię, ale akurat dla mojego weta to jest wyjątek, mówi, że raczej jest panika, wrzask, syki, także na właściciela. Panika kota u weta, także takiego domowego słodziaka, to częstsza przypadłość niż się wydaje :)
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?" Mark Twain

MegGrey

Avatar użytkownika
 
Posty: 253
Od: Pon lis 23, 2015 12:54

Post » Czw wrz 21, 2017 16:01 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Z tą wetką wszystko ok?
Czy lubi gnębić właścicieli kotów?
Przerażony kot, gdy poziom jego stresu osiągnie pewien poziom (a o to na kolejnej wizycie u weta nie trudno) - wchodzi w stan "uciekaj lub walcz bez kompromisów" - i nic tu nie ma do rzeczy jego zaufanie do właściciela, czy poczucie bezpieczeństwa w jego towarzystwie. To naturalny koci instynkt który w naturze przydaje się do przetrwania. W gabinecie weta utrudnia sprawę - ale w żadnym razie nie ujmuje niczego właścicielowi. Kot trzymany, unieruchamiany - czując że za chwilę spotka go coś przykrego czego się boi przełącza się z jakiegokolwiek świadomego myślenia na czysty, pierwotny instynkt.

Są koty które spokojnie znoszą wizyty u weta, są takie które wtedy wpadają w panikę lub wściekłość.
Jest to wypadowa wielu czynników - tego jaki charakter ma kot, z czym związane są wizyty u lekarza, jaką drogę musi pokonać by do niego dotrzeć (długa, stresująca powoduje narastanie w krwi kota poziomu hormonów stresu które w gabinecie mogą mieć swoje ujście - kot jest już tak nabuzowany że wyjęty z kontenerka od razu zaczyna walczyć), emocji ludzi w gabinecie (spokojny, opanowany wet i spokojny właściciel mają zupełnie inny wpływ na kota niż wkurzony wet i przerażony opiekun - kot odczuwa emocje ludzi).

Zachowanie Twojego kota w gabinecie wet nie ma żadnego związku z tym jak czuje się on obok Ciebie w domu.
Jedyne co można powiedzieć to że wetka ma kiepskie podejście do właścicieli swoich pacjentów i lubi ich wpędzać w poczucie winy.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw wrz 21, 2017 16:21 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Blue pisze: opanowany wet i spokojny właściciel mają zupełnie inny wpływ na kota niż wkurzony wet i przerażony opiekun - kot odczuwa emocje ludzi).

Zdecydowanie tak właśnie jest.Znam paru wetów i wiem, że u jednej na stole każdy kot się denerwuje.U mojej obecnej wetki, która jest też behawiorystką koty są spokojne.Ona rzuci parę chrupek na stół, odwróci uwagę kota, coś tam do niego mówi łagodnym głosem i jest OK.Chodzę z kotami do niej od lat, mam sporo tymczasów, więc w lecznicy bywam często i nie może to być tak, że akurat mam kota luzaka.Mam różne.Trzeba lubić zwierzęta, dotyczy to też wetów i nie jest oczywiste, że wet to osoba zwierzęcolubna.
Nie przejmuj się, zmień weta, jeśli możesz , a zobaczysz, że może być inaczej.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55004
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw wrz 21, 2017 17:16 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi, jestem bardzo wdzięczna za te słowa. Pierwszy raz udzielam się na forum bo totalnie się zalamalam opinia weterynarza... Tak mieszane uczucia towarzyszyły mi pierwszy raz. Ja byłam bardzo zdenerwowana ta wizyta i przypuszczam że przez to Puszek nie miał we mnie oparcia... walilo mi serce jak młot! Teraz jak patrzę na mojego słodziaka jak śpi na moich kolanach jestem już pewna że udzielily mu sie moje emocje i dodatkowo wydaje mi sie ze ma za mało bodźców zewnętrznych. Czas zacząć wychodzić częściej z kotkiem na spacery żeby się oswoil ze światem zewnętrznym :-)

Puszkowa26

 
Posty: 3
Od: Czw wrz 21, 2017 13:12

Post » Czw wrz 21, 2017 17:47 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Zgadzam się Blue.
Kot mojego syna w pewnym gabinecie musiał być trzymany przez trzy osoby, a i tak zdołał je podrapać. U mojej wetki trzymam go sama, a kot nie walczy. Ona po prostu lubi zwierzęta... A ja jestem zawsze spokojna, bo jej ufam i wiem, że wszystko robi dla kociego dobra, co też zapewne wpływa na zachowanie kota.

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 21, 2017 18:00 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Naszą wetkę cenię bardzo mocno między innymi za to, że badając koteczka zawsze baczną uwagę zwraca również na jego samopoczucie i komfort podczas badania.
Obie to oaza spokoju, ale jedna potrafi (3kg koteczka) zachowywać się jak u weta niczym rozszalała pantera broniąca młodych , a druga szukając miejsca gdzie może się schować potrafi wyglądać jakby się z ciekawością przyglądała światu. Jedynym miejscem uznawanym za bezpieczne u weta obie uważają swoje torby.

gusiek1

 
Posty: 1662
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 21, 2017 18:57 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Ogromnie dziękuję za wszystkie odpowiedzi! Nawet nie wiecie jak bardzo podnieśliście mnie na duchu... nigdy w życiu nie pomyślałabym, że napiszę na forum ale ta dzisiejsza wizyta przybiła mnie totalnie. Teraz już wiem, że moje zdenerwowanie, stres i serce uderzające jak młot, spotęgowało strach i niepewność Puszka. Pomijając oczywiście fakt, że jest to całkiem duży dorastający kocur, który oczywiście ma swoje humory, ale przecież nie mogę myśleć że przez to nie jest do mnie przywiązany i nie czuje sie przy mnie dobrze :-) no i muszę koniecznie dostarczyć mu bodźców zewnętrznych, więcej spacerów żeby nie bał się tak bardzo takich wizyt.

Puszkowa26

 
Posty: 3
Od: Czw wrz 21, 2017 13:12

Post » Czw wrz 21, 2017 19:27 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Puszkowa26 pisze:...więcej spacerów żeby nie bał się tak bardzo takich wizyt.


Spacery niekoniecznie pomogą, a kot jest narażony na wiele niebezpieczeństw.

Dla zwierząt często wizyty u weta nie są miłe, z uwagi na ich czulsze niż nasze zmysły słuchu/węchu. Czytałam gdzieś, że doskonale czują strach/ból zwierząt które były przed nimi.

gusiek1

 
Posty: 1662
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 22, 2017 6:51 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Niech Puszek pozostanie kotem niewychodzącym.To dla niego bezpieczniejsze.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55004
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt wrz 22, 2017 7:04 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Puszkowa26 pisze:Cześć wszystkim!
Pisze bo doznałam dzisiaj wielkiego szoku i zaskoczenia po zachowaniu mojego 5 miesięcznego kotka na wizycie u weterynarza. Puszek - bo takie dałam mu imię, był niespokojny, agresywny, mruczał w negatywny sposób, syczał i pokazywał zęby od kiedy przekroczyliśmy próg gabinetu. Wyrywał się niemiłosiernie i zaczął być agresywny. Poprzednia jego wizyta wyglądała podobnie Ale tym razem było gorzej... jest on kotem niewychodzacym, spędza czas tylko ze mną i moim mężem. Jednak najbardziej martwią mnie słowa Pani weterynarz... powiedziała ze Kot nie czuje się przy mnie bezpiecznie, nie ufa mi bo w całej tej sytuacji nie szukał we mnie wsparcia tylko tak samo reagował jak na nią... W domu Puszek chodzi za mną, śpi prawie tylko na moich kolanach a w nocy nad moja głowa. Pokazuje brzuch, kiedy wracam do domu, "rozmawia" ze mną, jest przekochany! Czy to możliwe ze kot nie czuje sie przy mnie bezpiecznie? Źle go wychowałam? Okropnie się tym martwię bo kocham mojego Puszka okrutnie mocno i byłam pewna że on traktuje mnie jak swoją ludzką mamusie... pomocy!

Twoja wetka jest nie douczoną, źle wychowaną kobietą. Nie umie dać sobie rady ze zwierzakiem to zwala winę ba wszystko. Poza tym nie zna psychiki kota.A to się nie chwali w tym zawodzie. ABSOLUTNIE zachowanie kota w gabinecie lekarskim nie jest wykładnią zaufania do właściciela. Dla kota jest to stan zagrożenia. Jazda, transporter, obce zapachy, macanki, złe samopoczucie...wyzwalają strach a przez to i obronne zachowanie. Nie jeden domowy, łagodny mruczuś zmienia się w lwa o milionie pazurów i zębów jak trzeba w gabinecie dać się obadać. Nie słuchaj jej i nie przejmuj się. Jest po porostu nie kompetentna.
To tak jakby rodzicom powiedzieć ,że dziecko nie kocha ich i boi się, bo w gabinecie stematologa urządziło cyrk.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55369
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob wrz 23, 2017 11:36 Re: Koci brak bezpieczeństwa i zaufania

Hm, dziewczyny mają racje to z tą wetką cos nie tak, a nie z Twoim relacjami z kotem.

Weci sa rozni, mi jeszcze zaden nie powiedział tak jak Tobie ale byli tacy, ktorzy podczas badan kazali trzymac kotka. Do nich juz nie chodze odkad trafilam na innych.
Gdy pojechałm z kotem z silna goraczka po kastracji do innego weta i chcialam przytrzmac kotka podczas badania i robienia zastrzykow usłyszalam, ze mam puscic, ze Pani wet jest od tego i moge byc spokojna ona sobie poradzi. I tak bylo, nie wiadomo kiedy złapała kotka zbadała i zrobila mu 3 zastrzyki, kotek sie nie wyrywał, nie szalał. A jak go puscila to wrocil grzecznie w moje ramiona. Ta Pani doktor jak chciałam trzymac kotka podczas badania ( nauczona wczesniejszymi doswiadczeniami z wetami) byla wrecz oburzona, ze chce pomagac jej w pracy - nie wierze w jej kompentencje, ze sama da sobie swietnie rade. Wybaczyla mi dopiero gdy jej wytłumaczylam, ze inni weci tak kaza. Skomentowała to tak i zobaczy Pani do jakiego stanu doprowadziły kota te niedojdy. Miała racje powiklania po kastracji byly spowodowane tym, ze kot nie dostal nic przeciwbolowego, nie zabezpieczono tez rany opatrunkiem w spreju i zaczal sie wylizywac - cos zaczelo sie paprac od tego wylizywania i dobe po kastracji dostal wysokiej goraczki. Po wizycie u niej kotek miał jajka srebrne jak kosmita, ale natychmiast cudownie wyzdrowiał i wizyta kontrolna nie byla juz potrzebna. Dostal antybiotyk i przeciwbolowy o dlugim działaniu by niepotrzebnymi wizytami u weta nie stresowac kotka. Nie wiem czy dbala tak o kotka czy o swoj gabinet bo Leon ze strachu to polowe siersci u niej zrzucil. Pobudki nie wazne - wazne, ze kotek natychmiast wyzdrowial :D

Kolejny wet, ktorzy uratował zycie kotu mojej kumpeli postepuje podobnie. Na codzien chodze do niego, a do Pani doktor, ktora w sekunde 1 ruchem ogarnia przerazonego kota w weekendy wieczorami, bo moj ma zamkniete - na codzien mi do niej za daleko, skoro mam blisko tez dobrego weta to chodze do niego.

Wydaje mi sie, ze tu chodzi o to, ze wet nie moze bac sie kota. Musi czuc sie pewnie, wtedy kot nie wyczuwa jego strachu, ani innch złych emocji i daje ze soba zrobic to co trzeba.
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 398 gości