Bardzo serdecznie z całego serca dziękuję w imieniu swoim i Tajgera.
Autentycznie się popłakałam.
A u Tajgera dziś byłam w odwiedzinach, to jest kot spod znaku "zamiziaj mnie na śmierć" i "nikt nie będzie mruczał głośniej niż ja", a pomyśleć, że jak go wypatrzyłam to nie dawał do siebie podejść i był smarkającym szkieletem z zaropiałymi oczami.
Jutro z samego rana dzwonię do p. Ani i ustalam szczegóły Tajgerowej przeprowadzki.