Tak wczoraj rano pojechałam na działkę weszłam do altany i szok, kucam przy koszyku wyciągam nieżywe ciałka ..Są trzy , nastepny kiepściutki i jeszcze dwa niby lepsze zimne jak lody ..Zabrałam w koszyk i do domu butelka z ciepłą wodą na polarek .Myslałam że matka odrzuciła ale przecież przy mnie trącała te nieżywe łepkiem
...małe mam na stole w kuchni dzwonie do weta i mówie pytając sie co mogło się stac , wet pyta czy maja biegunke ja odpowiadam nie wiem .Podnoszę rudaska przelewa mi się przez palce patrze na pupe ma we krwi ...Mówie wetowi wet odpowiada pp...Matka musi być nosicielem ...Ja w szoku mam małe z pp znów w domu na stole
..Łatwie samochód jedziemy rudasek odszedł w czasie drogi , nastepny u weta ..Ostatnia dziewczyna muśnięta rudym była najsilniejsza. Dostała leki , surowice zabrałam do domu , odeszła mi w nocy
I jestem w szoku ..Wet kazał obserwować matkę ..
Dziś jadę na działke ogarnełam swoje ide do drugiej altany , matka nic nie ruszyła papu..
Patrzę na fotelu kocyk pozwijany , poprawiam kupa..A ona kuwetowa robiła takie twarde kupy ..
.A tu laksa , matka mi sie tuli do nóg patrzę na dupkę cała obsrana ...Ma panlekopenie jutro wet .zrobie test ale na pewno ma to gówno...Nie dam rady znów jeździć tydzień do weta ...Bo na działce byłam z kotką nie moją skurczona badania , usg , nerki i reszta ok..Trzustka albo stan zapalny albo rak .dostała leki i obserwuje ..Dwie wizyty u weta i prawie 500 bo ta z działki przebadałam
.Dwa dni temu kupiłam mamię lepszą karmę żeby miała mleko i na marnę , wczoraj po małych wszystko popaliłam ...A dzis ona chora ..No tym razem naprawdę mam dośc , jestem u weta od 2 tyg , bo tamte chorowały , Bąbel z zespoleniem tez na lekach ale to jego choroba ...
Brak mi sił wciąż widzę te ciałka kurka wodna no...
Nie robie takich zdjęć ale zrobiłam , bo nie ściemniam
Tak boje sie tej choroby a ciągle jest tuż przy mnie...
Chciałam poszczepić chociaż kilka kotów ale nie da się jak ciągle leczy się te z ulicy ...