"okolice Poznania" to bardzo szerokie określenie.
A w najbliższej Poznaniowi okolicy mogę polecić dr Botko, lecznica "Arka", w Kamionkach. Albo z drugiej strony - dr Mateusz , lecznica "Provet" w Plewiskach.
W Poznaniu jest bardzo wielu wetów, wspolpracujących z fundacjami, dla nich cięcie prawdziwych dzików to chleb codzienny. A "Twój" jest tylko bezdomny, ale jak najbardziej domowy i oswojony.
Ja swoją (obecnie) Kolorową Mendę cięłam w lecznicy "Przy Arenie" na Kasprzaka.
Kastracja kocurka to zresztą bardzo drobny zabieg, wykonywany w krótkim znieczuleniu, calość to niespełna 15 min. Nie ma żadnego szycia, jest niewielka kreseczka. Konieczność przechowania po zabiegu w zamkniętym pomieszczenie wynika z tego, że nawet po krótkim znieczuleniu kot może mieć zachwianą gospodarkę cieplną, do tego przez kilka godzin, mimo wybudzenia, jest trochę otumaniony, zupełnie bezbronny.
Generalnie schemat prawidłowego zaopiekowania kota jest taki, że wpierw się odrobacza, potem po dwóch tyg szczepi, potem dopiero kastruje.
Ale...tu priorytetem jest kastracja, bo kot do domu i tak nie trafi, a znaczenie jest uciążliwe.
Czyli kastrujesz, a po tyg , powiedzmy, odrobaczasz.
Szczepienia to odrębny temat. Na pewno zaszczepić przeciwko wściekliźnie, aczkolwiek w okolicach Poznania od dawna nie bylo ognisk. Białaczka....wpierw trzeba zrobić test, czy kocio nie jest nosicielem tego wirusa. Kocia białaczka to coś zupełnie innego niż ludzka. Choroba wirusowa, absolutnie niegroźna dla ludzi i innych gatunków zwierząt. Dla kotów - zawsze śmiertelna, ale prawidłowo zaopiekowany kot może dożyć sędziwych lat w dobrym zdrowiu. Jest test Elissa, paskowy, koszt ok 70 zl, wystarcza kropla krwi, pokazuje czy kot nie jest nosicielem kociej białaczki (FeLV) i kociego AIDS (FIV)
Co to typowych szczepień na kocie wirusówki - zdania wśród wetów są podzielone. Część wychodzi z założenia, że kot wolnożyjący zetknął się już z wszystkim co najgroźniejsze i ma naturalną odporność. Ja bym zaszczepiła, bo ten kot nie wygląda na takiego co długo się włóczy - znaczy wynika to z tego, co piszesz. Schemat szczepień powinien ustalić wet, który ma wiedzę na temat kotów wolnożyjących.
Przy okazji pierwszej wizyty u weta warto sprawdzić czy kot nie ma chipa. Ten kot na pewno miał dom. Może ktoś go wyrzucił, ale jest też opcja, że mógł się zgubić, może uciekł , może był podopiecznym jakiejś fundacji - warto to sprawdzić.
EwaPS pisze:Myślicie, że poradzi sobie (już będąc wykastrowanym) dostając jedzenie i mając ocieplony domek na ogrodzie?
Może faktycznie ktoś go wyrzucił
Powinien sobie poradzić. Pytanie czy się z tym pogodzi
Koty to są bardzo uparte zwierzątka. Ten sobie wybral Was. I raczej nie odpuści.
Jedzenie dla kota żyjącego na dworze zimą powinno być wyskokokaloryczne, tłuste, mięsne.
Ale to już temat na
zaś.
Trzymam za Was kciuki, kocio chyba nieźle wybrał sobie dom.