Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Karolina212 pisze:Dawałam jej tabletki na wymioty, lecz dawały nikłe efekty, do tego witaminy w płynie do pyszczka
Karolina212 pisze:Weterynarz stwierdził wirusa, ktoś przyniósł go podobnież na butach
Karolina212 pisze:Czy mam podjąć jakieś większe kroki
Karolina212 pisze:Witam!
Widziałam już podobny wątek lecz nie mogłam na nim opisać swojego problemu.
Kotka jakiś tydzień temu zaczęła wymiotować. Od rana do wieczora zwymiotowała około 11 razy. (Najpierw jedzeniem, potem żółcią i pianą)
Dawałam jej tabletki na wymioty, lecz dawały nikłe efekty, do tego witaminy w płynie do pyszczka, ponieważ nie chciała jeść ani pić. Tego samego dnia wieczorem przestała już wymiotować.
Cały czas ją obserwowałam, była apatyczna i nie chciała się ruszać. Trzeciego dnia dokładnie w ten poniedziałek, pojechałam z nią do weterynarza.
Weterynarz stwierdził wirusa, ktoś przyniósł go podobnież na butach. Dał dwa zastrzyki i kazał pojawić się w środę. Gdy już wróciłam, kotka odzyskała trochę energii, ale była zmęczona. Wieczorem już lizała karmę mokrą, troszeczkę jadła. Tak było do dzisiaj. Pojechałam do weterynarza na zastrzyki z środy, z jakimiś witaminkami. Gdy tylko przyjechałam kotka zaczęła dziwnie się zachowywać, a jakie było moje zdziwienie gdy zauważyłam, że mała twarda kupka zwisa jej z tyłu. Chciałam pomóc więc ją pociągnęłam a razem z kupką zaczęłam ciagnąć sznurek! Okazało się że kotka (nie wiem kiedy) zjadła kawałek sznurka z firanki takiej makaronowej. Delikatnie wyciągałam z niej sznurek (jakieś 5-7 cm) w końcu się przerwał a kawałeczek mały sznurka dalej wystawał. zaraz kociak wszedł pod łóżko i zaczął wymiotować jedzeniem.
Zmartwiłam się ale postanowiłam dalej ją obserwować. Normalnie jadła i piła, troszkę mleka i troszkę wody. Leży i zachowuje się normalnie.
Czy mam podjąć jakieś większe kroki, czy po prostu czekać czy resztę wydali?
color1 pisze:Karolina212 pisze:Dawałam jej tabletki na wymioty, lecz dawały nikłe efekty, do tego witaminy w płynie do pyszczka
wet tak zalecił ?Karolina212 pisze:Weterynarz stwierdził wirusa, ktoś przyniósł go podobnież na butach
tak na oko stwierdził wirusa ? jakiego ?Karolina212 pisze:Czy mam podjąć jakieś większe kroki
tak, na pierwszy rzut ZMIENIĆ WETERYNARZA
Martinnn pisze:Ja bym dał sporo pasty na odkłaczenie, lub jakiejś parafiny. A może to już z niego prawie wyszło i wymioty nie są z tym związane, tak na prawdę nie wiadomo i jak coś to może trzeba by jakieś prześwietlenia kotu zrobić. Mojemu kotu kilka razy zdarzyło się zjeść nitki dentystyczne z kosza w łazience i potem takimi zbitkami z kupą robił ale musiałem mu czasami pomagać i wyciągać resztę po ok 10-15cm. Teraz już skrupulatnie się ich pozbywam, ale wymiotów i żadnych innych objawów nie miewał.
Kinga M. pisze:Karolina212 pisze:Witam!
Widziałam już podobny wątek lecz nie mogłam na nim opisać swojego problemu.
Kotka jakiś tydzień temu zaczęła wymiotować. Od rana do wieczora zwymiotowała około 11 razy. (Najpierw jedzeniem, potem żółcią i pianą)
Dawałam jej tabletki na wymioty, lecz dawały nikłe efekty, do tego witaminy w płynie do pyszczka, ponieważ nie chciała jeść ani pić. Tego samego dnia wieczorem przestała już wymiotować.
Cały czas ją obserwowałam, była apatyczna i nie chciała się ruszać. Trzeciego dnia dokładnie w ten poniedziałek, pojechałam z nią do weterynarza.
Weterynarz stwierdził wirusa, ktoś przyniósł go podobnież na butach. Dał dwa zastrzyki i kazał pojawić się w środę. Gdy już wróciłam, kotka odzyskała trochę energii, ale była zmęczona. Wieczorem już lizała karmę mokrą, troszeczkę jadła. Tak było do dzisiaj. Pojechałam do weterynarza na zastrzyki z środy, z jakimiś witaminkami. Gdy tylko przyjechałam kotka zaczęła dziwnie się zachowywać, a jakie było moje zdziwienie gdy zauważyłam, że mała twarda kupka zwisa jej z tyłu. Chciałam pomóc więc ją pociągnęłam a razem z kupką zaczęłam ciagnąć sznurek! Okazało się że kotka (nie wiem kiedy) zjadła kawałek sznurka z firanki takiej makaronowej. Delikatnie wyciągałam z niej sznurek (jakieś 5-7 cm) w końcu się przerwał a kawałeczek mały sznurka dalej wystawał. zaraz kociak wszedł pod łóżko i zaczął wymiotować jedzeniem.
Zmartwiłam się ale postanowiłam dalej ją obserwować. Normalnie jadła i piła, troszkę mleka i troszkę wody. Leży i zachowuje się normalnie.
Czy mam podjąć jakieś większe kroki, czy po prostu czekać czy resztę wydali?
To musi być bardzo kompetentny weterynarz. Czy zrobił jakiekolwiek badania? Nawet gdyby faktycznie był to wirus, to przecież wiele objawów różnych chorób jest do siebie podobnych i ciężko jest stwierdzić takie rzeczy tylko w oparciu o wywiad z właścicielem (z Twojej relacji wynika, że tak było). Myślę, że najbezpieczniej będzie, jak pójdziesz z tym problemem do kogoś innego.
FarciKot pisze:Absolutnie nie wolno wycigac z kota polknietego sznurka. Mozesz mu w srodku wszystko uszkodzic.
Jak wydala mozesz tylko obcinajac wydalona czesc mu pomoc.
Ja bym poszla z kotem do weta na przeswietlenie, zeby sprawdzil ile tego sznurka tam jest i czy nie uszkodzil czegos.
Ale do innego weta.
Dokładnie tak.Blue pisze:Z dużym prawdopodobieństwem kot wymaga natychmiastowej operacji
Tego typu sznurek w połączeniu z niepokojącymi objawami a już wymiotami szczególnie, a już szczególnie szczególnie gdy kawałek sznurka wystaje z odbytu (olbrzymie ryzyko że doszło do specyficznego "nanizania się" jelit na sznurek, co powoduje ich niedrożność a poprzez stałe ruchy robaczkowe - przecinanie śluzówki ) - to wskazanie do otworzenia kota bo zwlekanie to igranie ze śmiercią
Niestety - nie zawsze da się taki stan wykluczyć badaniami (można jedynie potwierdzić jeśli charakterystycznie ułożone jelita wyjdą w usg lub RTG) - a każda chwila zwłoki to ryzyko że powikłań nie da się już cofnąć
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, Meteorolog1, włóczka i 290 gości