Dzień dobry
Jestem nowa na forum i szukam opinii. Mam w domu same przybłędy, rok temu znalazłam kotka na budowie, bardzo wychudzony i zaniedbany. Zajęłam się nim i jest moim nowym członkiem rodziny. Po przyjeździe do domu bardzo często kichał i smarkał takimi zielono/żółtymi glutami. Czekałam na wizytę tydzień i w tym czasie katar zniknął, lekarz powiedział że "samo się wyleczyło". Po około miesiącu zaczął znowu kichać i smarkać, ale taki (przepraszam za określenie) smark wychodził raz na tydzień. Wydawało mi się że to alergia. Udałam się do innego lekarza który stwierdził że nowe otoczenie może mieć na to wpływ. Sytuacja powtarzała się notorycznie, kichał raz na jakiś czas, ale konkretnie. Pojechałam do weterynarza w łodzi który stwierdził że to normalne u kota przybłędy, a katar jest wynikiem nieleczonego kociego kataru który musiał złapać jak był mały. Powiedział że jemu już tak zostanie i to nie jest groźne, tylko może mu to przeszkadzać. Oczywiście nie było żadnych badań w tym kierunku, tylko go osłuchał. Teraz robi to bardzo rzadko, może ze 3-4 razy w miesiącu. Nic po za tym się nie dzieje. Ma wilczy apetyt i jest chętny do zabawy.
Czy ktoś z was ma kotka który boryka się z podobnym problemem? Zastanawiam się czy nie jechać do kolejnego lekarza. Pytam też dlatego bo zabrałam od nieodpowiedzialnej właścicielki szynszylę (około roku), która zaprzyjaźniła się z moim kotem - są nierozłączni. Martwi mnie to czy nie złapie jakiegoś świństwa od kota. I tak jadę z nią do Zwierzętarni na ogólne badania, ale wolałabym jej nie faszerować antybiotykami. Teraz kot smarka bardzo rzadko.. ale zastanawiam się czy jak będą się tak wąchać (kot i szynszyla), to czy szynszyla się nie zarazi.