Strona 1 z 7

P&H :))) Minął rok...

PostNapisane: Pon sie 23, 2004 14:26
przez Sin
PIERWSZA

Był ciepły, pogodny dzień. Jak na koniec marca - bardzo słoneczny. Szłam z siostrą i psem na spacer. Beztroskie czasy. Pies hasał, wchodząc między działki, usłyszałyśmy głośne zawodzenie. Po kilku bądź kilkunastu minutach udało mi się zlokalizować kto się tak wydziera. Na działce - tuż za płotem, schowane pośród schodków działkowego domku leżało małe kocię i darło się na cały głos, na próżno wołając matkę. Pomyślałyśmy - pewnie kotka zmienia gniazdo i zaraz po kociaka wróci, dałyśmy jej sporo czasu. Potem wróciłyśmy na miejsce - nic z tego, kociak dalej prezentował swoje wokalne możliwości. Nie było rady - hop przez płot...i jeszcze raz, tym razem z maleństwem w rękach (przy okazji dziura w spodniach - winnym zostal pies :).
Była bardzo lekka, miała dopieroco otwarte oczka i wciąż płakała. Trudno było jednoznacznie określić umaszczenie...miała i łatki, i pręgi, i była nakrapiana i jednocześnie szylkretowa...
W domu tata się zdenerwował, mama wzruszyła...a mała? Została.
Trzeba było przyzwyczaić psa - poczatkowo miał ochotę ją zjeść :) W tamtych czasach nie było mleka w proszku dla kociąt ani specjalnych pipetek do karmienia. Musiałam radzić sobie strzykawką. I te zarwane noce, pełne obawy, że mała wlezie pode mnie w łóżku i ją zgniotę. Traf chciał, że w tym czasie rozpoczęły się strajki nauczycieli - miałam więc czas by karmić kocię...popełniłam mnóstwo błędów - przyznaję. Koteczce mleko wylatywało nosem - podobno to klasyczne przy sztucznym karmieniu. Pomógł weterynarz - dziś ten wspaniały człowiek już nie pracuje, a szkoda...do tego dziewczynka z maleńkim kotkiem nie płaciła za wizyty i zastrzyki (do dziś pamiętam pierwszy zastrzyk - kotka wrzasnęła tak głośno i żałośnie - że przerazili się wszyscy ludzie w poczekalni:), a nie płaciła bo ilekroć chciała, lekarz mówił "a idź na lody" :) Kicia dostała leki wzmacniające, uodporniające i...przeżyła. Bardzo późno nauczyła się samodzielnie pić.
Jest moim cudem.
Dziś ma ponad 11 lat.

DRUGA

Dla odmiany dzień był deszczowy, znowu szłam z psem (już innym) i znowu mijając ogródki działkowe usłyszałam ten przeraźliwy krzyk kota, to tęskne wołanie za mamą. Pomyślałam - "Nie, nie zatrzymuj się, idź dalej", poszłam. I wróciłam. Jakież było moje zdziwienie, gdy na jednej z działek zobaczyłam nie jednego a dwa koty. Miały ok 3 m-cy. Potem zauważyłam jeszcze jednego - był martwy, pływał w beczce - działkowicze często zbierają do takich beczek deszczówkę, ta była wyjątkowo niska.
Jeden całkiem czarny, drugi - rudzielec z białym krawatem. Nie było czasu się zastanawiać. Płot był giętki. Jak tu wejść, próbowałam od góry - nic z tego, nie sięgałam. Ale kiedy już myślałam, że nic z tego zobaczyłam dziurę w płocie - błogosławieństwo! Pocżtąkowo kotki bały się ale potem dorwałam oba. Wzięłam koty, smycz, siedzącego i przyglądającego się ze zdziwieniem moimi wygibasami, psa i poszłam do domu. Najpierw musiałam je trochę umyć, wysuszyć, dałam im jeść - oj miały apetyt! Zrobiłam im z pudełka po butach legowisko i zamknęłam w bezpiecznej, ciemnej norce - szafie. Spały długo...
Na trzeci dzień - jak tylko weszłam do pokoju, kociaki budziły się i z głośnym mrukiem witały mnie z uniesionymi ogonkami :) urocze...
Rudy, czwartego dnia, mimo potwierdzonej grzybicy, znalazł szczęśliwy dom - oby takich ludzi było więcej!!! Drugi...został.
To mój kolejny cud.

***********************************************************
Wszystkich, którzy chceliby uznać te historie za "trolla", z góry przepraszam, nie mój zamysł...
Jestem tu nowa i chciałam to komuś opowiedzieć...wiem, że na tym forum jest mnóstwo podobnych kocich i ludzkich historii...w imieniu uratowanych kociaków - dziekuję...przwracacie mi wiarę w człowieka - (nawet jeśli brzmi to patetycznie).

PostNapisane: Pon sie 23, 2004 14:39
przez Gacusiowa
nie przepraszaj - cudne historie... oby wiecej takich....
witam na Forum i pozdrawiam serdecznie!

PostNapisane: Pon sie 23, 2004 18:51
przez Sin
Dziekuję za miłe słowa :) pozdrawiam, jak będę miała dostep do skanera, napewno je pokaże!

PostNapisane: Pon sie 23, 2004 19:24
przez Amidalka
witaj :D

powtórzę za Gacusiową Mamą: nie przepraszaj, tylko pisz więcej :D bardzo miło czyta się takie historie :D

zgadzam się z Tobą całkowicie, mnie też to forum przywróciło wiarę w ludzi (a niech sobie to brzmi jak chce :roll: ) i jednocześnie całkowicie uzależniło - codziennie muszę tutaj wejść, rano, po pracy i wieczorem.
pewnie też tak będzie i z Tobą :lol:

PostNapisane: Pon sie 23, 2004 20:59
przez Mayo
Piękne historie... :kotek:

PostNapisane: Pon sie 23, 2004 22:21
przez Pandorka
:flowerkitty:
piękne. witaj :D

PostNapisane: Pon sie 23, 2004 23:01
przez aguś
Witaj :D
Pisz dużo.... Lubimy czytać takie historie.

PostNapisane: Wto sie 24, 2004 9:19
przez Sin
Dziękuję ślicznie, bardzo mi miło :D

PostNapisane: Wto sie 24, 2004 9:21
przez Agi
Witaj :D

PostNapisane: Wto sie 24, 2004 10:24
przez BeataM
Witaj :D
tez jestem tu nowa... forum jest swietne i ludzie tacy przyjacielscy...
a Twoje historyjki przeurocze... :lol:

pozdrawiam Ciebie i wszystkie Twoje zwierzaki :)
Beata od wczoraj z dwoma kociakami

PostNapisane: Wto sie 24, 2004 11:09
przez anna57
Cudna opowieść :D Witaj :D

PostNapisane: Wto sie 24, 2004 11:57
przez Kai
Witaj :)
A przepraszać to naprawdę nie ma za co.
Kiedy słyszę op kolejnym uratowanym koteczku to mi się zaraz cieplej na sercu robi. Pisz często o swoich tygryskach i pomiziaj je od nas :)

:kitty:

PostNapisane: Wto sie 24, 2004 15:03
przez ara
witaj :D prosimy o wiecej takich histrorii :D

PostNapisane: Wto sie 24, 2004 15:44
przez Kaska
dziękuję za Twoje historie :D :D :D
witaj i czuj sie tu dobrze :D

PostNapisane: Wto sie 24, 2004 16:48
przez beata202
Witaj
Bardzo ładne kocie historie :D