CatnipAnia pisze:Czy jest możliwe, ze choroba Czarnuli jest jakimś odpowiednikiem ludzkiej "zimnej" autoimmunologicznej anemii ( cold autoimmune hemolytic anemia), tylko w jej przypadku czynnikiem wywołującym zaostrzenia, zamiast zimna, jest stres?
Heh... Właśnie od dwóch dni zgłębiam ten aspekt
Obecny kryzys niezwykle mnie zmobilizował do poszerzenia wiedzy w tym temacie, wcześniej przez trzy lata było w sumie stabilnie, mąż wyjeżdżał na 4 dni, ona lekko bladła ale po jego powrocie za dwa dni była różowa, rozleniwiłam się, myślałam że to już na zawsze taka stabilizacja.
Tyle że poszerzam wiedzę w medycynie ludzkiej, bo kociej po polskiemu ni du du jak zwykle.
Nawet poczyniam obserwacje (teraz moja wetka ma pechowo kilka dni urlopu, będziemy rozmawiać konkretniej w środę na ten temat) - czy jej gorzej po zimnym jedzeniu czy nie, czy gorzej po zmarznięciu.
Trudno powiedzieć o zmianie koloru palców bo Czarna ma je czarne...
gusiek1 - jak zwykle biję pokłony!!!!
Dziękuję!
Zaraz się wgłębię w temat i przeglądanie wątków tylko sobie kawkę poranną zrobię
Czarna mnie przywitała z rana awanturą o jedzenie
Jest nadal bardzo blada, ale zachowuje się już praktycznie normalnie.
Dużo śpi w szafce w łazience czego wcześniej nie robiła, ale może czuje się jeszcze słabsza i tam jej bezpieczniej, wcześniej była z niej taka domina trochę wobec innych kotów, teraz jej pewnie trochę nieswojo że jest nie w dyspozycji. Ale gdy wychodzi to zachowuje się prawie normalnie.
To cud...
Dwa dni temu praktycznie byliśmy pewni że umiera. Leżała, obojętna, nie zwracająca uwagi na otoczenie, zwiotczała, ledwo otwarte oczy, obojętne. Masakra
I nagle, w chwilę po podaniu kroplówki - cyk, jak przełączenie jakiegoś włącznika. Chociaż ta kroplówka była sama z siebie dla niej wielkim zagrożeniem przy takiej niedokrwistości, była tak naprawdę rzutem na taśmę.
Nie rozumiem tego kota
Idę czytać