Jestem podłamana, tąpnęło mną mocno, w życiu nie spodziewałam się takiego kryzysu - teraz, gdy Piotrek jest w domu. 2 tygodnie temu idealne wyniki, mieliśmy za kilka dni przejść na steryd w tabletkach testowo, od kilku dni była taka troszkę inna - ale nic ewidentnego, była różowa, omacałam ją, odetkałam przytkane gruczoły, postanowiliśmy ją poobserwować - jest mokro, zimno, ona ma problemy ze stawami, nie mówiąc o tym jak je nadwyręża swoimi aktywnościami ostatnimi. W czwartek rano rzuciła się na jedzenie, po południu gdy wróciliśmy z pracy była widocznie cierpiąca, ale naszej lekarki już nie było w gabinecie - dała telefoniczne dyspozycje, po których kotka poczuła się lepiej, w piątek wyglądała całkiem ok choć widać było że zbladła mocno i jest taka "rozlana", choć ewidentnie osłabiona to w gabinecie odstawiła nam dziki cyrk jak zawsze, walczyła jak tygrysica, pluła jadem, nawet się nie zdyszała.
A dzisiaj informacja - w krwi pobranej wczoraj hematokryt 8 %.
Spróbujemy cyklosporyny, to już ostatnia rzecz jakiej spróbować możemy. Przy obciążeniach Czarnej nie wiemy jak jej organizm zareaguje - trzustka, wątroba, nerki - zniszczone ciągłymi niedokrwistościami - ale nie mamy żadnej alternatywy.
Czuję się jakbym czymś w głowę dostała, nie pamiętam jak do domu wróciłam.
Przyszłam i padłam.
Nie bierzemy pod uwagę podania krwi - po ostatniej dobę po było gorzej niż przed. Czarna dąży do zniszczenia tej krwi i obecnie podanie kolejnej tylko nasila ten proces - na tym etapie skończyłoby się wstrząsem najprawdopodobniej.
megan72 - mi też miło było Cię poznać
Choć niestety powtórzę to co powiedziałam - szkoda że w takich okolicznościach, może uda się w przyszłości w lepszych.
Sliczną miałaś koteczkę ze sobą