Strona 13 z 101

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 8:35
przez morelowa
To współczuję konieczności myślenia :?

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 11:05
przez Alienor
morelowa pisze:To współczuję konieczności myślenia :?

Jak tak naprawdę domowy to nie wypuszczę. Mimo że w sumie nieźle sobie radził na dworze, ale... Fotki trzeba będzie zrobić i go ogłaszać. I już mi się nie chce. Ale ponieważ on misiek z lekka fionkopodobny (w sensie rozłożenia plam i ogólnej urody) to może nie będzie tak źle?

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 12:19
przez ASK@
Alienor pisze:Dziki dzik co to został złapany dzięki Hesiowi i wycięty na schronisko (z naciętym uchem) i był groźny i nieprzystępny z dnia na dzień czy z nocy na dzień stał się pluszowym miziakiem. Kuffa miej plany a los złośliwie chichocząc powie "no to jak ty tak, to ja tak. I co mi teraz zrobisz?". Testowany na Fiv i FeLV. Krówek, czyli najmniej chodliwy kolor.
Pozostaje mi pomyśleć o tym...jutro.

czasem prawdą jest ,że koty to złośliwe som :placz:

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 18:12
przez Alienor
Nie koty ino los. Koty co najwyżej są zgrabne inaczej, jak zwiewając ze stołu (bo wchodzę do kuchni a wiedzą, że wyjadanie masła z maselniczki jest be) zwalają na podłogę puszkę z earl greyem, który się otwiera i sieje wokół oraz talerz, nóż, nóż do chleba i deskę do krojenia chleba.

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 20:25
przez Kinnia
Ciotka, złośliwy chichot losu to ja teraz też mam
dwie kicie odłowione, jedna maleńka jak 4 miesięczny kociak
okazała się ponad roczna, druga zniewiemco w środku
obydwie tulaki sie okazały
a na dodatek ta zniewiemco pilnuje -w dosłownym tego słowa znaczeniu- miski
i co ja mam zrobić przy zasiedziałych 6 tymczasach?
:crying:

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Czw lis 09, 2017 21:07
przez Alienor
Płakaj, Kinnia, płakaj. Nic więcej nie pozostaje...

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Pt lis 10, 2017 9:23
przez morelowa
Alienor pisze:Nie koty ino los. Koty co najwyżej są zgrabne inaczej, jak zwiewając ze stołu (bo wchodzę do kuchni a wiedzą, że wyjadanie masła z maselniczki jest be) zwalają na podłogę puszkę z earl greyem, który się otwiera i sieje wokół oraz talerz, nóż, nóż do chleba i deskę do krojenia chleba.

Pewnie marzysz o tym by się parę godzin ponudzić?

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Sob lis 11, 2017 13:13
przez Alienor
Cholernik Misiu z klatki nie chce wyjść, a ja ją mam pożyczoną ze schroniska i muszę oddać. Miałam nadzieję, że jak się pogoda bardzo popsuje to Hesio będzie szybko wracał do domu... Tja, jasne. Wczoraj w nocy był bardzo mocny wiatr i dość intensywnie padało, co nie przeszkodziło mu przeciągnąć mnie po okolicy - bo to przecież trzeba sie przebiec, porozrabiać, poprzychlibiać. I to mimo, że z siusianiem sie chował za krzaki, żeby mu w podwozie nie wiało :roll: .

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Pon lis 13, 2017 11:33
przez Alienor
Wczoraj od rana Misio wychodzi z klatki jak ma otwartą i chowa się gdzie indziej (najczęściej za pralką). On się ewidentnie boi Hesia (nie do szaleństwa, ale jednak) i gdy moja ręka pachnie psem, to nie chce się głaskać i syczy. I generalnie jak już ma dosyć głasków, to sygnalizuje a przy braku reakcji i kontynuacji miziania odsuwa się lub wali łapą (bez pazurów). I w niedzielę wieczorem jak byłam z Hesiem na spacerku, to wylazł i się położył na łóżku - zainteresowanie kotów było obopólne (zresztą w sumie znają się, bo nie raz Ciel, Fio i Justiny wkradały się do łazienki i kładły na klatce). Jak ja weszłam do łóżka, to jeszcze było OK i wyglądało, że zostanie, ale jak Hesio przydreptał, to zwiał do łazienki opłotkami :(

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Pon lis 13, 2017 13:47
przez Patmol
jak jest pies w domu to koty są takie bardziej zdyscyplinowane :mrgreen:
u mnie, na ten przykład, jak jest Sweetie obok, to koty sie hamują z wchodzeniem na stół, kiedy kroję mięso (Pumba nie usiłuje wyrwać mi wtedy całej ćwiartki z kurczaka, lub kawała wołowiny spod noża)

i zagonić je ładnie Sweetie potrafi (jak pies pasterski prawdziwy) w razie potrzeby w jedno miejsce

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Pon lis 13, 2017 14:36
przez Alienor
Patmol pisze:jak jest pies w domu to koty są takie bardziej zdyscyplinowane :mrgreen:
u mnie, na ten przykład, jak jest Sweetie obok, to koty sie hamują z wchodzeniem na stół, kiedy kroję mięso (Pumba nie usiłuje wyrwać mi wtedy całej ćwiartki z kurczaka, lub kawała wołowiny spod noża)

i zagonić je ładnie Sweetie potrafi (jak pies pasterski prawdziwy) w razie potrzeby w jedno miejsce


Hyhyhy, ty myślisz, że reszta taka bojaźliwa? Wczoraj jak dałam na przedpokój miskę Miśka, to Karamba sie pierwsza dorwała i jak pies na nią warczał, to (oprócz tego że zabroniłam mu się wydzierać) to ona jadła, obracają się tylko na niego ze spojrzeniem "A ty tu czego?". Justiny boją się jak on szczeka (rzadko - głównie o miskę) ale reszta ma to w podogoniu.

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Wto lis 14, 2017 9:04
przez Patmol
moje koty się psa nie boją (może oprócz Ryjonka)
ale moja Sweetie ma chyba jakieś geny psa pasterskiego, bo traktuje koty jak owce
nie warczy ani nie szczeka, rzadko, ale tak jakby napiera na koty i je zagania,kiedy uzna że czas na jedzenie i warto je zagonić na odpowiednie miejsce

a te koty co wchodzą na stół, gdy na stole jest jedzenie, w mgnieniu oka łapie za futro na karku i ściąga na podłogę
szybkim ruchem i zdecydowanym
bez uszkodzeń, warczenia i zawracania głowy,
kot jest na stole i w mgnieniu oka, na podłodze, bardzo skuteczne

jakby jakiś kot chciał jej wyjeść z miski mięcho, Pumba próbował
to tylko pokazuje zęby, wielkie, i starczy -nie musi się więcej produkować

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Śro lis 15, 2017 9:58
przez Alienor
Jako że Małgorzata Korpelainen albo inna gnida zaraportowała mnie do Fb, chwilowo nie mam tam konta, wiec kontakt do mnie tylko przez miaua.
Okazuje się, że jak leje prawie strumieniami albo jest lodownia na dworze, to jednak Hesiowi to nie odpowiada i wraca do domu zaraz po załatwieniu się. Ale generalnie musi być naprawdę przykro, żeby szybciej wracał, nie szczeniakował i choć trochę zmniejszył tempo. TJ jak już trochę jesteśmy na spacerze to ciutkę zwalnia i już nie fruwa, tylko biegnie, ale przypięcie smyczy dodaje mu skrzydeł. Jak napisałam o tym dziewczynom ze schroniska, to zasugerowały dłuższą smycz - nie wiem co to zmieni czy będę balonikiem na dłuższym czy krótszym sznurku :wink: .
Idę dziś do lekarza, bo jak dostałam wczoraj w pracy regularnej telepki, to się troszkę zmartwiłam. Bo jak się siedzi w bluzce, polarze (gruby) i polarowym kocu i dopiero wtedy jest w miarę ciepło, to "wiedz, że coś się dzieje". Plus kaszel i poczucie ogólnego rozbicia.
Koty (odpukać) mają się dobrze - jeśli dostanę l4 to (podobnie jak Hesiowi) bardzo się to spodoba.

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Śro lis 15, 2017 10:38
przez czarnekoty123
Al3le że o co chodzi z tym FB? Można tak łatwo i po prostu kogoś konta pozbawić?

Re: Pies w dom, bógwipoco

PostNapisane: Śro lis 15, 2017 10:42
przez Patmol
można konto zgłosić i wtedy blokują do sprawdzenia
współczuje