MB&Ofelia pisze:Teraz ja się zaczęłam zastanawiać czy nie zabieram wolności Gai/Tosi... Ale z drugiej strony tam gdzie się urodziła nie miałaby szansy na sterylkę i ewentualne leczenie, jadłaby to co by złapała plus jakieś resztki kuchenne niekoniecznie mięsne, a spałaby gdzieś w budynkach gospodarczych.
Są koty, które nie tylko urodziły się jako wolnożyjące, ale po prostu boją się ludzi i nawet po długim czasie nie są w stanie zaufać w pełni nawet jednej osobie
. Larcia [*] była taką kotką - co prawda od lat przychodziła się miziać, ale było to możliwe tylko jeśli leżałam lub siedziałam i na nią nie patrzyłam. Gdy widziała, że na nią patrzę uciekała ile sił w łapkach, podobnie jak wtedy gdy wstawałam - nawet jeśli szłam w innym kierunku. Przez pierwszy rok zero kontaktu, kompletnie nic...
Edit: Lara [*] miała białaczkę, Nefi jest ślepa i ma problemy z sercem (i kupą innych rzeczy), sa też koty, ktore mimo że półdzikie, to trafiają do DT/DSów bo po prostu jest wybór albo to, albo zostawić je na pewną śmierć (bo zabijają koty/bo rusza budowa/bo nowi własciciele grożą wywiezieniem w nieznane etc.) - wtedy nie ma wyboru. W przypadku młodziaków jest spora szansa na oswojenie, w przypadku dorosłych lub kotów, które widziały zabijanie kotów przez ludzi, jest to o wiele bardzie problematyczne.