Hesiek z Kają na szczescie idą w miarę zgodnie, więc daję radę wyjść z obojgiem na raz. Oczywiście odpowiednio ubrana itp.
Dziś z balkonu jakaś baba zwróciła mi uwagę, żeby kupę po psie posprzątała, bo Kaja siknęła w przysiadzie to tamta myśląc, że oba psy przyjęła, że kupa poszła. Wytłumaczyłam, że to suka, pokazałam że mam woreczki i że zawsze sprzątam (wg pani bynajmniej nie) i generalnie był wąt, że czemu mam psy w mieszkaniu, a nie w willi z ogrodem, że czemu zawsze moje psy sikają na ten trawnik (ciągnący się przez 4 klatki , naprawdę ogromny i szeroki, od bloku oddzielają go jeszcze ogródki, które porobili sobie ludzie z parteru, a pani na 2gim piętrze mieszka) - kwestia że to najbliższy nie ogrodzony trawnik na który wychodzę praktycznie z klatki, że to geriatria jest i przy części nie miałam szans podreptać dużo dalej nie przemówiła do niej. Zostawiłam ją tam, żeby się dalej żołądkowała - najwidoczniej jej życie jest puste jak jej balkon zimą i musi innym życie zatruwać
.
Co najlepsze - nie dość, że ludzie z parteru nigdy nie mieli do mnie wątów o psa, to jeszcze notorycznie zbieram pochwały jak sprzątam po psach.