tabo10 pisze: dorastając. Tak.To realia,nie wymysły. Sama byłam w takiej sytuacji,kiedy wolontariusze Palucha,do których pisałam o pomoc i radę w niczym nie pomogli-
Ale wiesz, że wolontariusze z Palucha mają na głowie w kilka osób ca 1500 kotów rocznie w pełnym spektrum, od bezproblemowych do najciężej problemowych? Fajnie jest oczekiwać, że jeszcze ogarną wszystkie inne koty z całej Warszawy, albo i Polski, i wytykać im, czego to jeszcze nie zrobili, ale już zajmowanie się tymi 1500 kotami rocznie jest pracą tytaniczną, przy czym jak sama zauważyłaś są to wolontariusze, którzy na życie zarabiają pracą gdzie indziej i poza wszystkim są ludźmi, nie niezniszczalnymi robotami o dobie trwającej 48 godzin. Tak sobie powytykać to można każdemu, kto dużo robi, bo naszym zdaniem powinien zrobić jeszcze dużo więcej, oczywiście w tzw. wolnym czasie, którego każdy, kto nie jest nami, ma na pęczki. Tylko wytykający nie ma wolnego czasu i ma realne powody, żeby nie zrobić tego, czego zrobienia oczekuje od innych.
I raz jeszcze, tak jak nie wyobrażam sobie, żeby wskazywać np. organizacjom, mającym więcej DT, gdzie która ma trzymać dużo kotów, a gdzie mało, tak i postulaty w sprawie organizacji schroniska powinny wychodzić od osób znających aktualną sytuację od wewnątrz, a nie od teoretyków schroniskowych. Tylko praktycy wiedzą, co zrobić w danej instytucji tak, żeby kotom realnie pomóc. Ja już na Paluch nie chodzę, gdybyś miała jeszcze wątpliwości po moim poprzednim wpisie. I tak, pisałaś też do mnie, to publiczny wątek.