Zaglądam tutaj rzadko, więc może napiszę coś o sobie. Jestem kociomanką
mam w domu 4 koty - Fuks- czarny (8lat), Łendi - devonka (3 lata), Gumiś i Oskar - czarne rodzeństwo (14 miesięcy). Właściwie dzięki mojemu kociemu wariactwu, moi rodzice zaczęli dokarmiać kotkę, która pojawiła się u nich w ogródku. Kotka na 100% jest bezdomna. Kiedyś pewnie dom miała, bo nie jest zupełnie dzika. Kotka całymi dniami przesiaduje u rodziców w ogródku. Kiedy coś robią, towarzyszy im non stop - jest bardzo ciekawa. Melduje się skrupulatnie na posiłkach. Bawi się ładnie wędką. Ale ....... nie pozwala się zbliżyć na więcej niż metr. Taka sytuacja trwa już piąty miesiąc.Teraz sedno sprawy. Idzie jesień, potem wiadomo zima. Chcielibyśmy kotkę wprowadzić do domu. Myślałam, żeby pożyczyć klatkę łapkę, złapać kotkę i wziąć ją do domu, na razie do dużej klatki. Czy to dobry pomysł? Czy lepiej, żeby zostało tak jak jest? Niestety w najbliższym czasie do budynku sprowadzą się obcy ludzie, co będzie dodatkowym utrudnieniem dla bytowania kotki w ogródku. Jak wiadomo, nie wszyscy lubią koty
Proszę o jakąś radę.